Reklama

"Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków": NOWY KSZTAŁT FILMU

Na potrzeby wznowienia z okazji 50-tej rocznicy powstania filmu, która przypadła na rok 1987, oryginalny, utrwalany azotanem negatyw odnowiono w laboratorium YCM Labs w Burbank, które przywróciło do dawnej świetności m.in. "Przeminęło z wiatrem" i setki innych filmów.

Negatyw wyczyszczono klatka po klatce, naprawiono także uszkodzenia perforacji. Po ukończeniu prac wykonano nową pozytywową kopię-matkę. Korzystano do tego celu kopiarkę kontaktową, która w przeciwieństwie do optycznej zapewnia pełniejsze odwzorowanie negatywu. Dzięki nowoczesnej emulsji barwy lśnią dziś pełnym blaskiem, a swą jakością dzisiejsze kopie przewyższają nawet te, które oglądali widzowie kin premierowych w roku 1937.

Reklama

Na potrzeby wznowienia w roku 1993 film poddano obróbce cyfrowej, przy której zastosowano opracowany w roku 1991 w laboratoriach Kodaka system zwany High Resolution Electronic Intermediate System (HREIS) czyli System Elektronicznej Duplikacji Wysokiej Rozdzielczości, którego nazwę zmieniono wkrótce na Cineon. Twórcy systemu planowali początkowo stosować go do przekomponowywania krótkich sekwencji z wykorzystaniem efektów specjalnych, nie zaś całych filmów. Aby sprostać zadaniu, jakie powierzyli im szefowie studia Disneya, rozbudowali więc system i zwiększyli jego operatywność.

Przed przystąpieniem do pracy poddano dokładnej analizie wszystkie 700 scen, z których składa się film. Dzięki systemowi Cineon skutecznie usunięto wszystkie niedoskonałości negatywu, w tym zabrudzenia poszczególnych klatek, refleksy szklanych płytek oraz drgania i migotanie obrazu. Film możemy dziś oglądać w oryginalnym, standardowym kinowym formacie 1.33:1, który pozwala podziwiać pełny, nieskanowany obraz.

Pod kierunkiem wyróżnionego licznymi nominacjami do Oscara Terry'ego Portera ("Piękna i Bestia", "Aladyn", odrestaurowane wersje "Fantazji" i "Pinokia") ścieżkę dźwiękową oczyszczono i zmiksowano w systemie zbliżonym do Dolby Stereo. Oryginalna ścieżka dźwiękowa nagrana została w mono, ale poszczególne jej elementy miały tak wysoką jakość, że bez trudu udało się z nich uzyskać efekt stereofoniczny. Porter przydał wielu sekwencjom niezwykłej głębi dźwiękowej, dzięki której sceny takie jak ucieczka bohaterki przez las czy finałowa scena burzy wywierają dziś dużo większe wrażenie niż kiedykolwiek wcześniej.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy