Reklama

"Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków": GENEZA FILMU DISNEY'A

Walt Disney przybył do Hollywood w roku 1923 i natychmiast zajął się realizowaniem filmów animowanych, których bohaterami byli m.in. myszka Mickey i królik Oswald.

W roku 1928 powstał film "Parowiec Willie", w którym aktor i piosenkarz Al Jolson partnerował myszce Mickey. Rok później odbyła się premiera "Tańca szkieletów", filmu, który zapoczątkował cykl "Głupiutkich symfonii". W późniejszych filmach z tego cyklu Disney eksperymentował z barwą ("Kwiaty i drzewa"); integracją narracji, rysunku postaci i muzyki ("Trzy małe świnki"); wieloplanową kamerą, która dawała złudzenie wielowymiarowości ("Stary młyn") i przydaniem ludzkim postaciom maksymalnego realizmu ("Bogini wiosny"). Dzięki tym eksperymentom jego animatorzy zdobyli doświadczenia, bez których nie mogło być mowy o realizacji pierwszego w historii kina pełnometrażowego filmu animowanego.

Reklama

We wczesnych latach 30-tych Disney rozważał możliwość nakręcenia "Alicji w krainie czarów", w którym aktorce Mary Pickford "partnerowałyby" postacie wyczarowane przez animatorów i utrzymanej w podobnej technice ekranizacji dziejów "Ripa Van Winkle'a" z Willem Rogersem w roli tytułowej. Żaden z tych projektów nie doczekał się jednak realizacji.

Do realizacji pełnometrażowego filmu animowanego zmusiły go w końcu względy ekonomiczne - w latach 30-tych kina wprowadziły bowiem tzw. "seanse łączone", w ramach których pokazywano dwa filmy fabularne. Kreskówki Disneya zepchnięto tym samym do ról "zapchaj dziur" i wyświetlano je tylko wtedy, gdy pozwalał na to czas projekcji pozostałych filmów.

Disneyowski weteran, kierownik artystyczny i projektant Ken Anderson wspomina: „Pewnej nocy wróciliśmy do studia po kolacji, a Walt zwołał 40 z nas na plan. Usiedliśmy na składanych krzesełkach, pogasły światła, a Walt przez cztery godziny opowiadał nam historię królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków. Nie tylko opowiadał, ale wcielał się przy tym w każdą z postaci, a kiedy skończył, powiedział nam, że taki właśnie będzie nasz pierwszy pełnometrażowy film animowany. Byliśmy w szoku, bo doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, jak trudno jest zrealizować zwykłą kreskówkę, a on chciał porwać się na coś, czego nikt nigdy nie próbował. Zaraził nas jednak swoim entuzjazmem”.

Animator OIlie Johnston wspomina: „Walt wykazał się nie lada odwagą. Cała historia opiera się na tym, że Królowa chce zamordować Śnieżkę. Jedna postać z kreskówki zabija drugą. Walt przekonał nas, że uda nam się to pokazać i wszyscy mu uwierzyliśmy”.

Nieformalne warsztaty dla animatorów rozpoczęto w domu Arta Babbitta, a potem przeniesiono je do studia, gdzie cieszyły się ogromnym wzięciem. Animatorami opiekował się Don Graham, ceniony instruktor z Chouinard Art Institute. Wpoił on swoim podopiecznym zasady motoryki, a dzięki jego ruchomym modelom filmowa Śnieżka nie ma w sobie nic z niezręczności i sztywności bohaterki wcześniejszej „Bogini wiosny”.

Animatorzy wzorowali się na zdjęciach modeli, Śnieżką była na nich Marjorie Belcher (która później stała się sławna jako Marge Champion z duetu tanecznego Marge and Grower Champion), księciem - Louis Hightower. Aby uniknąć sztuczności, zmieniono nieco proporcje postaci i tła. Śnieżka ma głowę dwukrotnie większą od głowy modelki, a jej talię zredukowano do wymiarów postaci z kreskówki.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy