Reklama

"Kopia mistrza": MISTRZ

„Beethoven to jedna z tych postaci „większych niż życie, o których można powiedzieć: Wszystko, co słyszeliście jest prawdą lub przynajmniej większość z tego” – wyjaśnia reżyserka, Agnieszka Holland. „Zmienił znaczenie muzyki, łamał zasady, konwencje… a także nerwy wielu z tych, którzy z nim pracowali.”

Porywczy, wspaniały, hojny, nieprzejednany, choć wrażliwy na innych Beethoven, rządził w kulturalnym środowisku Europy pierwszej połowy XIX wieku. W przeciwieństwie do wspaniałych poprzedników, takich jak Mozart, Beethoven zdobył sławę jeszcze za życia.

Reklama

„Beethoven był pierwszym niezależnym muzykiem.”- mówi scenarzysta Christopher Wilkinson. „Komponował na własnych warunkach. Nie był, jak jego poprzednicy, zależny od opłacających ich Kościoła lub rodziny królewskiej. Wierzył, że talent powinien być ceniony niezależnie od powiązań rodzinnych czy tytułów. Dość radykalne stwierdzenie jak na owe czasy.”

Dobrze znany cytat z „Życia wielkich kompozytorów” Harolda C. Shoenberga mówi, że gdy Mozart znalazł się na peryferiach arystokracji, Beethoven „wykopał drzwi, wdarł się tam i zadomowił.”

Ed Harris opowiada: „To największy muzyk, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi. Płynęła w nim wielka moc i cierpiał niewyobrażalne katusze starając się spisać swoje doświadczenia, otwarcie i szczerze.”

Po sukcesie premiery Symfonii, mając znów Wiedeń u stóp, Beethoven rozpoczął pisanie późnych kwartetów smyczkowych, całkiem nowej i skomplikowanej formy muzycznej, którą określał jako most do nowego typu muzyki. W jednej z najbardziej wyrazistych scen filmu, Beethoven wyjaśnia Annie, że Bóg żyje nie w głowach czy duszach ludzi, ale w ich wnętrznościach.

„Ostatni okres jego życia jest niezwykle intensywny. Dociera w tak głębokie miejsca, że niszczy sobie zdrowie.” – opowiada Agnieszka Holland. „Z cierpienia tego najboleśniejszego okresu jego życia zrodziła się jego najtrudniejsza i najpiękniejsza muzyka. Aby ją zrozumieć, trzeba podchodzić do niej w bardziej wyrafinowany sposób. Staramy się być wierni jego biografii, jednocześnie stosując niezbędne artystyczne zabiegi. W scenariuszu pojawia się i tragizm, i komizm, a także pokazany jest wpływ artysty na historię, sposób, w jaki zmienił postrzeganie geniuszu oraz relacje kompozytora ze społeczeństwem.”

Ed Harris mówi: -„Jego siła była imponująca. Był chory, głuchy, niesamowicie samotny, a jednak czuł, że musi z siebie wydobyć tę muzykę. I czynił to aż po dzień śmierci. A męczący go przemożny smutek był czystym pięknem”. Jak wyznaje Beethoven w filmie: „Samotność jest moją religią”.

Chęć zaprezentowania widzom późnych kwartetów smyczkowych była jednym z powodów, dla których Rivele i Wilkinson napisali scenariusz. Ci dwaj zainteresowani byli spisaniem opowieści o słynnym kompozytorze już na początku lat dziewięćdziesiątych, zamierzając skupić się na ostatnich latach życia artysty. (Poprzedni film o Beethovenie „Wieczna miłość” opowiadał o związku kompozytora z nieznaną kobietą we wcześniejszym okresie jego życia.)

Rivele opowiada: - „Ostatnie jego prace są najbardziej wysublimowane i najtrudniejsze w odbiorze pośród całej jego muzyki. To język, jaki wymyślił, by pokazać duchowy świat, w jakim żył. Chcieliśmy stworzyć dramat, który pomógłby przedstawić słuchaczom tę niesamowitą muzykę w taki sposób, żeby mogli ją odpowiednio docenić.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Kopia mistrza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy