Reklama

"Komornik": PRYZYPADKI LUCJANA BOHME

Lucjan Bohme ma lat około trzydziestu i jest komornikiem, pracującym w jednym z dolnośląskich miast u podnóża Sudetów. Miasto było niegdyś prężnym ośrodkiem przemysłowym, dziś boryka się z biedą i bezrobociem – komornik ma więc szerokie pole do popisu. Bohme cieszy się uznaniem nie tylko swoich zwierzchników, ale i całego miejscowego środowiska prawniczego: osiąga znakomite wyniki, może się poszczycić 80-procentową ściągalnością długów. Ale młodemu i ambitnemu Luckowi to nie wystarczy. Wkracza do miejscowego szpitala, by zająć na poczet długów aparaturę na oddziale intensywnej terapii. Starcie z lekarzami i dyrekcją szpitala ujawnia nie tylko jego bezwzględność, ale i pychę, w jaką coraz wyraźniej popada.

Reklama

Arogancja i nonszalancja, z jaką odnosi się do swoich ofiar – dłużników, przenosi się na ogół relacji Bohmego, także ze środowiskiem prawniczym. Robiący błyskawiczną karierę komornik cieszy się poparciem miejscowych notabli – prezesa sądu i przewodniczącego komorniczego samorządu, podziwia go także pani mecenas Anna Zemke, jego ustosunkowana kochanka. Bohme kieruje się swoiście pojmowaną zasadą równości – jest równie bezwzględny dla rodziny, która kupiła na raty sprzęt AGD w imieniu zmarłej babci, jak i przebiegłego przedsiębiorcy, który ucieka od długów w zaplanowane bankructwo, które pomoże mu zalegalizować nielegalnie pozyskaną linię produkcyjną. Ujawnienie machinacji z ratami prowadzi do załamania kariery obiecującego piłkarza, przedsiębiorca zrazu straszy komornika, później wszak sugeruje komornikowi porozumienie na korzystnych warunkach. Bohme udaje otwarcie na propozycję, przyjmuje też neseser z pieniędzmi – ma zamiar za kilka dni zwrócić pieniądze przedsiębiorcy i w ten sposób udaremnić całą przestępczą intrygę.

Tymczasem Lucek spotyka na ulicy Gosię, swoją pierwszą miłość. Młoda kobieta podobnie jak on wróciła w rodzinne strony, ale powodzi się jej znacznie gorzej. Bohme przekonuje się o tym, gdy próbuje przeprowadzić egzekucję długów w domu jednego z ubogich dłużników. Próbę zajęcia koncertowego akordeonu – jednej z niewielu radości ciężko chorej dziewczynki – udaremnia pojawienie się Gosi, jej matki. Zszokowany Lucek wraca do biura, gdzie czeka go jeszcze jedna przykra niespodzianka: przed drzwiami kancelarii powiesił się młody piłkarz.

Bohme przeżywa głęboki wstrząs, zachodzi w nim oczyszczająca przemiana. Nie bacząc na ostrzeżenia Anny o szykowanej na niego pułapce prawniczego środowiska, pieniądze z łapówki przedsiębiorcy rozdaje w nocy osobom, które – w swoim pojęciu – skrzywdził najbardziej. Rano zostaje aresztowany pod zarzutem przyjęcia korzyści majątkowej. Jego wyjaśnienia zostają przyjęte przez prokuratora i członków miejscowej palestry jako nazbyt naiwne, zwłaszcza że nikt z obdarowanych nie kwapi się ze zwrotem gotówki czy złożeniem wyjaśnień. Kiedy jednak u prokuratora zjawia się Gosia z zamiarem oddania pieniędzy, ten odsyła ją do domu, nie próbując nawet jej wysłuchać. Czas spędzony w celi jest dla Bohmego gorzką lekcją: jego kariera legła w gruzach. Chyba że – jak sugerują mu to koledzy prawnicy – przyjmie obowiązujące w środowisku reguły gry i przestanie się obnosić ze swoją bezkompromisowością. W całej zaaranżowanej przez nich sprawie chodziło przecież właśnie o to: by stał się jednym z nich. Śledztwo zostaje umorzone, zaś Bohme zwolniony z aresztu. Wydaje się, że Lucek już się poddał, ale to pozór - jeszcze zerwie się do buntu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Komornik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy