Reklama

"Klub 54": TREŚĆ

Pod koniec lat siedemdziesiątych klub 54 był najpopularniejszym i najbardziej ekskluzywnym nocnym klubem w USA. To tutaj bawiły się największe gwiazdy ówczesnej popkultury (min. Farrah Fawcett, Truman Capote i Andy Warhol, a nawet dzisiejszy laureat dwóch Oscarów Kevin Spacey, który przyznał w jednym z wywiadów, że wchodził tam „na krzywy ryj” udając różne sławy), a co nocne, suto zaprawione narkotykami i seksem szalone imprezy przeszły już do historii. W filmie debiutanta Marka Christophera (również autora scenariusza), oglądamy ostatnie miesiące „z życia lokalu” oczami młodego Shene’a O’Shea (przystojny Ryan Phillippe, znany ze „Szkoły uwodzenia”), który najpierw zostaje kelnerem, a potem, stopniowo pnie się coraz wyżej w hierarchii pracowników. Z czasem, nasz bohater zaprzyjaźnia się z szefem klubu Stevem Rubellem (Mike „Austin Powers” Myers) i seksowną Anitą (jak zwykle nieprzyzwoicie piękna Salma Hayek), która marzy o karierze gwiazdy disco.

Reklama


Wyprodukowane przez sławną, amerykańską wytwórnię Miramax (która od kilku lat „zmonopolizowała” coroczną galę rozdawania Oscarów – min. „Zakochany Szekspir”), „Klub 54” to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów sezonu. Reżyserowi i producentom udało się zgromadzić na planie iście gwiazdorską obsadę: min. Nave Campbell (niesamowicie popularna dzięki trylogii „Krzyk” i „Dzikim Żądzom”), niezapomniany bohater „Kabaretu” – Michael York, Art Garfunkel, Cindy Crawford - wymieniać można by jeszcze długo. Uwagę zwraca również doskonale dobrana i skomponowana ścieżka dźwiękowa (min. Diana Ross, Grace Jones) i zdjęcia naszego rodaka Aleksandra Gruszyńskiego (wcześniej min. „The Craft”).

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Klub 54
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy