"Klimaty": WYWIAD Z REŻYSEREM (2)
"Jedynym tematem wartym sfilmowania jest melancholia"
reżyser filmu, Nuri Blige Ceylan, w rozmowie z Ali Jaafar
Klimaty opowiadają o fotografiku, który nie może skończyć swej pracy. Pańskie filmy często wydają się powracać do tematu niemocy twórczej.
Wszyscy marzą o tym, aby być kreatywnym, twórczym, ale bardzo łatwo jest o tym zapomnieć, zająć się błahostkami. Ja też często zmuszam się, żeby napisać scenariusz i wytrwale nad nim pracować, nawet jeśli surfowanie po Internecie jest dużo przyjemniejsze.
Jak wiele z Pana jest w Klimatach?
Jak we wszystkich moich filmach, dużo. Pewne elementy osobowości Isy są we mnie obecne, choć może na co dzień staram się ich nie uzewnętrzniać.
Film rozpoczyna się w słońcu, a kończy w śniegu. Wydaje się, że lubi Pan pozostawiać swoje postaci w śniegu...
Ciszę, dźwięki ciszy można wyraźniej poczuć pośród śniegu.
Jest tu też obraz nowej i starej Turcji.
Chciałem w tym filmie nieco złagodzić kontrasty. Jednak z drugiej strony chciałem pokazać, ze jeśli człowiek jest zaabsorbowany swoimi wewnętrznymi uczuciami, nie zauważa nic ponadto i obojętnieje na to, co dzieje się dookoła. Nie chciałem pokazywać widzom, że wschodnia Turcja jest biedna i dlatego umieściłem w fabule postać z okolicy, taksówkarza, który stanowi kontrast dla Isy. Umieściłem końcową część filmu na wschodzie, ponieważ to odległa część kraju. Kiedy Isa dowiaduje się, że Bahar tam jest, czuje, że nie będzie mu łatwo do niej dotrzeć i zaczyna ją szanować. Chciałem w ten sposób pokazać, że moja bohaterka zostawiła wszystko, aby się tam znaleźć i że jest to pewna nowa postawa w jej życiu. Kolejny powód dla którego wybrałem tę okolicę, to fakt, że wschodnia część Turcji jest zwykle zaśnieżona, chociaż pech chciał, że kiedy tam pojechaliśmy było przez cały czas słonecznie. Musieliśmy ruszyć w podróż w poszukiwaniu śniegu. Zdjęcia kończyliśmy w wielu różnych miejscach.
Czy mógłby Pan opowiedzieć o procesie realizacji Pana filmów?
Kiedy przygotowuję film, scenariusz jest bardzo luźny. Zapisuję wszystko, tylko po to, aby poczuć się bezpiecznie, jednak podczas filmowania dużo zmieniam. Od czasu kiedy mamy niewielki zespół, dysponuję większą swobodą i czasem. Wiele pomysłów rodzi się już podczas zdjęć, na świeżo. Tak było na przykład z jedzeniem orzechów pod koniec sceny erotycznej czy z muchą, która przysiada na głowie Bahar. Nie można wyreżyserować muchy.
Scena erotyczna pomiędzy Isą i Serap to eksplozja emocji: zarówno tych gwałtownych, jak i komicznych.
Nie myślałem, że może to być komiczne, chciałem jednak pokazać, że zawsze pomiędzy ludźmi istnieje pewna forma walki. Tkwi w nas tak wiele uczuć, że granica pomiędzy nimi, nawet pomiędzy tymi najbardziej skrajnymi, jest bardzo cienka. Często to odczuwam w realnym życiu. Bywa przecież tak, że nie masz zamiaru uprawiać seksu, ale nagle znajdujesz się w sytuacji, której nigdy się nie spodziewałeś. Wydaje mi się też, że każdy nosi w sobie jakiś ładunek przemocy. Wierzę, że każdy z nas w określonej sytuacji mógłby nawet zabić. Zatem w moich filmach staram się w jakiś sposób pokazać te emocje, zamiast mówić, że dana osoba jest taka a taka i musi zachować się w określony sposób. Nie lubię takiego sposobu myślenia o filmie.
Pańskie postaci przez cały czas palą.
Ludzie palą więcej, kiedy czują się słabi. Na przykład kiedy dosiadasz się do jedzących ludzi, czujesz się zdenerwowany i musisz zapalić. Dlatego też tak dużo palę teraz przy panu. W filmach używam motywu papierosów, aby wyrazić różne emocje. Choćby w scenie, gdy Bahar śpi, a Isa czuje się przygnębiony, ponieważ obiecał jej tak wiele rzeczy i nie może tego dotrzymać. Palenie pomaga tu pokazać jego uczucia.
Jak pracuje Pan nad dźwiękiem?
Wszystkie detale dźwiękowe dodaje w postprodukcji. Nie można stworzyć filmowej rzeczywistości z jej wszystkimi rzeczywistymi dźwiękami. Słuch ludzki jest całkowicie selektywny: kiedy rozmawiamy nie słyszymy pewnych fal dźwiękowych. Dlatego starannie wybieram dźwięki i używam tych, które powinny być usłyszane. Na przykład w scenie z muchą dodałem do ścieżki dźwiękowej bzyczenie muchy. Brzęczenie muchy tworzy atmosferę nudy, którą chciałem osiągnąć. Później stwierdziłem, że warto połączyć to bzyczenie z muzyką. Według mnie film powinien być jak muzyka, gdzie możesz zbłądzić od głównego tematu do harmonii...
Czy buduje Pan kompozycję poszczególnych ujęć, kadrów?
Pracuję instynktownie, decyzję jak będzie filmowana dana scena podejmuję podczas realizacji, nigdy wcześniej. Chodzę przez długi czas wokół przedmiotu lub postaci i w końcu decyduję, gdzie ustawić kamerę. Lubię nieruchome ujęcia: nie używam szyn i chociaż zawsze na planie mam krany i czasem ich używam, wszystkie takie ujęcia wyrzucam podczas montażu. Pasjonują mnie statyczne ujęcia i wiem, że zawsze będą one dominować w moich filmach. To właśnie one dają wrażenie pewnego wyłączenia z rzeczywistości. Ludzie są samotni w życiu, ale w związkach damsko - męskich można to odczuć jeszcze wyraźniej. I to właśnie, ta melancholia, jest według mnie najbardziej tragicznym aspektem naszego życia. I właśnie o tym warto robić filmy. W ten sposób być może uzdrawiam samego siebie i staram się nawiązać kontakt z moim z życiem. A być może jest zupełnie na odwrót.
Wywiad cytowany za "Sight & Sound", nr 2/2007