"Kill Bill: Volume 2": CHINY – WYTWÓRNIA FILMÓW W PEKINIE
Wybudowane w 1949 roku Studio Filmowe w Pekinie stało się wiodącą chińską wytwórnią filmową. Po ponad 50 latach wciąż było jedyną wytwórnią z halami do zdjęć dźwiękowych wystarczająco dużymi, by pomieścić dwupiętrową scenografię Domu Błękitnych Liści - gigantycznego klubu nocnego i restauracji, które są siedzibą O-Ren Ishii i jej zbirów.
Tarantino: „To fantastyczne studio filmowe zbudowane przez Mao, żeby produkować w nim filmy propagandowe. Był to projekt osobiście nadzorowany przez jego żonę, jedną z Bandy Czworga. Podoba mi się, że właściwie nie jest to wytwórnia filmowa, ale wioska. Technicy pracujący tu podpisują dożywotnie kontrakty i tu jest ich dom. Mają swoją szkołę, sklepy, domy. To wioska zamieszkana przez ludzi związanych z filmem”.
Przy filmie pracowali chińscy, japońscy i amerykańscy scenografowie, chińscy i amerykańscy projektanci kostiumów oraz rekwizytorzy. Produkcję nadzorował zespół chińskich i amerykańskich asystentów reżysera: Bill Clark, weteran filmów Tarantino od „Pulp Fiction” blisko współpracował z Zhangiem Jin Zhanem.
„Na planie przebywali niezliczeni tłumacze biegający bez przerwy we wszystkie strony – wspomina Uma Thurman. Tłumacz z japońskiego na angielski, z chińskiego na angielski, z japońskiego na chiński. Istny dom wariatów”.
Lawrence Bender, producent: „Mieliśmy do czynienia z dwiema, zupełnie różnymi metodami pracy. Amerykanie są bardzo dokładni. Dwóch ludzi pracuje przy jakimś sprzęcie, cicho i sprawnie. Chińska metoda to dwudziestu ludzi przy jednej rzeczy, robiących niesamowity hałas i zamieszanie. Zatrudniają dużo większą ekipę i wszystko szybko robią.”
Pierwszego dnia w Chinach, ekipa „Kill Bill” wykonała 22 ujęcia – to rekordowa liczba, nie do pomyślenia w Hollywood.
Scenografowie: Yohei Taneda z Japonii i David Wasco z USA pilnowali, by wszystko było zgodne z wizją Tarantino. „Quentin jest bardzo wymagający jeśli chodzi o wszystkie szczegóły planu – wyjaśnia Taneda. Błękit tła, żywa czerwień krwi, odcinanie się żółci od bieli śniegu. Ma dokładną wizję i opisuje, czego oczekuje. Wszystko ma zaplanowane w wyobraźni”.
Po zakończeniu zdjęć w Pekinie, ekipa i aktorzy wyjechali na tygodniowe zdjęcia do buddyjskiej świątyni obok góry Miao Gao, gdzie codziennie musieli pokonywać 240 metrowej wysokości schody, A było to tylko małą próbką trudów związanych z filmowaniem sekwencji Shaolin kung fu z Gordonem Liu.