"Kariera Nikosia Dyzmy": DYZMA NASZYCH CZASÓW
Trudno o bardziej współczesnego bohatera, niż Nikodem Dyzma z przedwojennej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Próżno by szukać w literaturze powojennej równie wyrazistej postaci, która w tak doskonały sposób portretowałaby pewien powszechnie znany typ człowieka: plebejusza, który dzięki sprytowi, splotowi przypadków czy „strategicznym" cechom charakteru wywindował się na szczyty elit politycznych lub gospodarczych. Dyzmę spotykamy wszędzie: w ministerstwach, w sejmie, w gabinetach prezesów największych przedsiębiorstw. Drobny cinkciarz, który w odpowiednim momencie nadstawił ucha, staje się właścicielem sieci kantorów, i wkrótce awansuje do grona najbogatszych Polaków. Bohater tłumu, wczoraj wznoszący blokady na drogach, staje się reprezentantem poważnej siły politycznej w parlamencie, zapraszanym na prezydenckie salony. Trudno o lepszy czas na film o współczesnym Dyźmie! Życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze; każdy z nas może rozejrzeć się dookoła i wskazać palcem co najmniej kilku takich bohaterów. Patrzymy na nich z mieszanką zazdrości i ironii i zadajemy sobie pytanie, co sprawiło, że ludzie ci wybili się ponad przeciętność trwale wpisując się w pejzaż współczesnej rzeczywistości.
Polskie kino zna dobrze Nikodema Dyzmę. Spotykamy go w każdej epoce, bo taki jak on zawsze znajdzie sobie miejsce. Bohater Dołęgi - Mostowicza ma twarz Romana Wilhelmiego ze wspaniałego serialu telewizyjnego z 1980 roku. Regularnie telewizja przypomina wcześniejszą, czarno-białą adaptację powieści z 1956 roku Jana Rybkowskiego z Adolfem Dymszą. Czy Cezary Pazura, jeden z najpopularniejszych, ale i najbardziej charakterystycznych polskich aktorów, jako Dyzma przełomu wieków wryje nam się w pamięć równie silnie jak jego poprzednicy? I jak inni bohaterowie polskiego kina, którzy, choć nosili inne nazwiska i żyli w innych czasach, są Dyzmami w czystej postaci? Ci z filmów Barei, z „Uprowadzenia Agaty" Piwowskiego, „Motodramy" Konica czy „Konsula" Mirosława Borka, i z wielu, wielu innych.
Jacek Bromski, twórca „Sztuki kochania", „Kuchni polskiej", „U Pana Boga za piecem", „Dzieci i ryb", i „To ja, złodziej" jest reżyserem godzącym sprawność realizacyjną i lekkość opowiadania z wnikliwą diagnozą współczesności. Bohaterowie typu Nikodema Dyzmy niejednokrotnie przewijali się w jego filmie, choć zazwyczaj na drugim planie. „Kariera Nikosia Dyzmy", scenariusz młodego autora Tomasza Kępskiego, zaintrygował go od razu. Dzięki temu, że scenarzystę i reżysera dzieli nie tylko pokolenie, ale i sposób patrzenia na współczesną Polskę - obraz rzeczywistości społeczno-politycznej w naszym filmie jest pełniejszy, bardziej wielowymiarowy, daleki od stereotypów i uproszczeń.