"Kandahar": GŁOSY PRASY
Obraz Afganistanu, który oglądamy w Kadaharze jest tak ponury, że nie sposób sobie wyobrazić jak kraj ten wygląda teraz, po trwających od kilku tygodni amerykańskich nalotach. Wojna domowa, rządy talibów, pola minowe - bolesna pamiątka rosyjskiej okupacji, wszystko to całkowicie zrujnowało Afganistan. Choć wydawało się to niemożliwe amerykański odwet za terrorystyczne ataki z jedenastego września, przyniósł umęczonemu narodowi jeszcze gorsze cierpienia. Kandahar jest oparty na przeżyciach Paziry, afgańskiej aktywistki, dziennikarki i reżyserki, która wraz z rodzina wyemigrowała do Kanady w 1989 roku. Gdy dowiedziała się, że jej przyjaciółka mieszkająca w Kandaharze, planuje popełnić samobójstwo, próbowała przedostać się do Afganistanu. Nie udało się jej, lecz w Teheranie spotkała Mohsena Makhmalbafa. Od dawna podziwiała jego filmy i emanujące z nich współczucie dla człowieczeństwa. Wiedziała też że jest jedynym reżyserem interesującym się tematyką afgańską (jego Rowerzysta z 1987 roku opowiadał o afgańskim imigrancie) (…). Film mówi bardzo wiele o sytuacji kobiet w Afganistanie. Ich ciała szczelnie zakrywają tradycyjne burka. Mimo to wiele z afgańskich kobiet używa szminki. Ludzie zachodu często postrzegają to jako symbol feministycznego oporu, jednak Pazira uważa makijaż za kolejny dowód męskiej dominacji nad kobietami. „Nawet dla talibów kobiety to jedynie obiekty seksualne” - twierdzi – „a malując się one same utrwalają ten stereotyp” (…). Pazira podkreśla, że wszystko to, co oglądamy w filmie, nawet sceny które wydają się surrealistyczne, jest odbiciem rzeczywistości (…). „Poprzez postać głównej bohaterki - mówi Pazira - reżyser pragnął pokazać jak wiele może osiągnąć afgańska kobieta, jeśli tylko świat da jej na to szansę. Kiedy byłam mała moja sytuacja wyglądała podobnie jak tych dziewczynek z filmu, którym zabroniono chodzić do szkoły. Gdyby mogły chodzić do szkoły, a potem dostały się na studia, byłyby teraz takie jak ja”. Pazira ma również nadzieję, że dzięki temu filmowi świat zrozumie, że to bogate kraje zachodnie, a nie Afgańczycy wyprodukowali miny, od których giną niewinni ludzie. „To Zimna Wojna i interesy obcych krajów spowodowały wybuch walk, które zrujnowały Afganistan” - twierdzi Pazira. „Może ten film pomoże im dostrzec że są odpowiedzialni za sytuację w naszym kraju. Wierzę, że gdy świat uświadomi sobie jaką krzywdę nam wyrządzono, nasza sytuacja się zmieni. W tym sensie jestem optymistką. Kandahar jest »szczeliną w murze obojętności«. Zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy, by uświadomić ludziom na całym świecie co się dzieje w Afganistanie. Mam nadzieję, że ten film da im wiele do myślenia”.
Jason Anderson, „Eye Weekly” 25.10.2001
Mohsen Makhmalbaf jest jedną z ważniejszych postaci nowej fali kina irańskiego. Poza reżyserowaniem, zajmuje się także pisaniem scenariuszy i powieści. Jego filmy często wywołują gniew irańskich cenzorów. Do tej pory jednak jego twórczość była mało znana za Zachodzie. Dopiero wydarzenia w Afganistanie zwróciły uwagę krytyków i widzów na jego ostatni obraz Kandahar (…). Reżyser skomentował to nagłe zainteresowanie bardzo ironicznie stwierdzając, że obok Rambo III jest to jeden z nielicznych filmów fabularnych opowiadających o Afganistanie. „Kiedy kręciłem film” - wspomina reżyser – „zastanawiałem się, w jaki sposób dotrzeć do ludzi, którzy nie wiedzą zupełnie nic o Afganistanie. Powiedziałem sobie, że powinienem im przekazać dużo informacji na temat sytuacji w tym kraju. Wielu widzom, którzy zobaczyli film przed wydarzeniami jedenastego września wydał się on przeładowany informacjami, przesadzony i trochę zbyt skomplikowany. Tak na prawdę pokazałem tam jedynie niewielki wycinek rzeczywistości. Gdybym pokazał wszystko, co widziałem w Afganistanie, nikt by mi nie uwierzył”. Film zbiera bardzo dobre recenzje. Krytyk O.C. Scott stwierdził, że film Makhmalbafa zawiera „sceny wysublimowanej wizualnej poezji, które potęgują jego humanitarne przesłanie”. Jak mówi sam reżyser, robiąc film pragnął zwrócić uwagę świata na głód i rozpacz afgańskich uchodźców w Iranie, którzy w każdej chwili mogą zostać skazani na powrót do kraju przez rząd w Teheranie. „Władze irańskie nie chciały dopuścić do pokazania filmu, twierdząc że według prawa Afgańczycy muszą wrócić do swojego kraju” - wspomina Makhmalbaf. „W końcu trafił na ekrany zaledwie dwóch kin w Teheranie, które pokazywały go przez cztery tygodnie. Wysłałem list do prezydenta, Mohammada Khatami. Napisałem, że ci ludzie umrą, jeśli odeślemy ich do Afganistanu. Miałem wiele problemów podczas zdjęć. Władze nie chciały zrozumieć, że robiąc film stawiałem sobie wyłącznie cele humanitarne, a nie polityczne. „Nawet zanim talibowie objęli władze w 1996 roku, 95 % dziewcząt i 80 % chłopców nie uczęszczało do szkół” - opowiada reżyser. „Sytuacja tych, którzy uciekli z Afganistanu wcale nie uległa poprawie. Afgańscy uchodźcy w Pakistanie mogli chodzić wyłącznie do szkół prowadzonych przez talibów. W Iranie nie było pieniędzy, żeby się uczyli. W zeszłym roku udało nam się zebrać środki, które umożliwiły chodzenie do szkoły stu dziewczętom. W tym roku mamy nadzieję uzbierać tyle pieniędzy, by wystarczyło dla trzech tysięcy. Robię teraz film dokumentalny, który pokazuje ludziom jak mogą nam w tym pomóc”. Reżyser uważa, że bombardowania Afganistanu jedynie pogorszyły sytuację. „To, co się stało w Ameryce głęboko mnie zaszokowało i zasmuciło” - twierdzi. „Uważam też, że rządy talibów to najgorsze co można sobie wyobrazić. Jednak bombardowania nie pomogą afgańskim kobietom. Trzeba przede wszystkim trzeba pomóc afgańskiej gospodarce”. Po nakręceniu Kandaharu Makhmalbaf napisał trzydziesto-dwu stronicowy esej - analizę sytuacji w Afganistanie zatytułowaną „Budda nie został zniszczony w Afganistanie, on rozpadł się ze wstydu”. Przebija z niego poczucie bezsilności. „Nie wierzę, że mój film lub to co napisałem o Afganistanie wiele zmieni. To kropla, która zginie w morzu ludzkiej ignorancji i obojętności” - twierdzi. „Po co w ogóle nakręciłem Kandahar i napisałem ten esej?” - dodaje. „Nie wiem, ale jak powiedział Pascal »Serce kieruje się powodami, których rozum nie jest świadom«”.
Alan Riding, „New York Times” 5.11.2001
Kandahar Mohsena Makhmalbafa to przepiękna wizualnie i przerażająca w treści wizja Afganistanu pod rządami talibów. To pierwszy ważny film opisujący cierpienie mieszkańców tego kraju. To wołanie reżysera o pomoc dla udręczonych Afgańczyków. Reżyser nakręcił film niezwykle silnie działający na emocje. Trudno pozostać obojętnym na dramat rozgrywający się na ekranie (…). Film koncentruje się na dwóch tragicznych aspektach życia w Afganistanie - sytuacji kobiet i dramacie ofiar pól minowych. W jednej z początkowych scen dziewczęta, które mają być odesłane z Iranu do Afganistanu dowiadują się, że nie będą tam mogły chodzić do szkoły. Równie przygnębiające wrażenie wywołują fragmenty rozgrywające się w obozie Czerwonego Krzyża, z którym dziesiątki kalekich mężczyzn stoją w kolejce po protezy. Jedną z najbardziej zapadających w pamięć scen jest ich bieg przez pustynię w kierunku plastikowych protez nóg zrzuconych przez samolot. Dla tych mężczyzn jest to bieg o wszystko - możliwość chodzenia, pracy i prawdopodobnie przetrwania. Makhmalbaf posiada umiejętność tworzenia głęboko nasyconych emocjami metaforycznych obrazów. Dzięki temu Kandahar ma w sobie tak wiele poezji. Jednak metafory, których używa reżyser - burka jako więzienie, protezy jako symbol wolności - mają w Kandaharze o wiele bardziej społeczny wydźwięk niż w jego poprzednich filmach. Poetycki język filmowy jest jedyną formą pozwalająca wyrazić tragedię Afganistanu. Zdjęcia autorstwa Ebrahima Ghafouri wspaniale oddają bolesne piękno pustynnych krajobrazów pośród których wędrują kobiety w różnokolorowych burkach. Raj z opowieści „Tysiąca i jednej nocy” zamienił się w piekło pełne głodu, chorób i cierpienia.
Deborah Young, „Variety” 21-27.05.2001
„Rzeczywistość w Afganistanie jest surrealistyczna sama w sobie” - mówi reżyser. „Kobiety, których żyje tam dziesięć milionów, nie mają twarzy. Widok zakrytych od stóp do głów kobiet wędrujących przez pustynie jest najbardziej surrealistyczną sceną, jaką można sobie wyobrazić. Patrząc na ludzi, którzy stracili nogi na skutek wybuchu min, używających łopat jako protez ma się wrażenie pełnego surrealizmu, ale niestety taka jest smutna rzeczywistość” (…). Makhmalbaf kręcił Kandahar na granicy Afganistanu, jednak często potajemnie udawał się w głąb tego kraju, by zgromadzić dokumentację. Podczas tych wypraw był świadkiem wielu szokujących wydarzeń (…). Reżyser jest przerażony wpływem, jaki rządy talibów wywarły na sytuację w Afganistanie. W ciągu ostatnich dwudziestu lat sześć i pół miliona Afgańczyków zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Co najmniej trzy miliony uchodźców trafiło do Pakistanu. Afgańscy chłopcy, najczęściej sieroty, uczą się tam w religijnych szkołach zwanych madaris. Indoktrynuje się ich tam w duchu wojskowym. Makhmalbaf pokazał jedną z takich szkół w Kandaharze. Chłopcy siedzący wzdłuż długiego korytarza i niczym w transie recytują wersety Koranu. „Talibowie przygotowują sobie w ten sposób nowe oddziały. Kiedy ci chłopcy opuszczą szkołę będą gotowi do walki” - twierdzi reżyser. Kandahar to jeden z nielicznych filmów opowiadających o Afganistanie (…). Radio w Afganistanie nadaje program jedynie przez dwie godziny dziennie. „Nie ma telewizji, kin, gazety nie drukują żadnych zdjęć” - opowiada Makhmalbaf. Robienie zdjęć czy malowanie obrazów jest uznawane za nieczyste, nie wolno słuchać muzyki, kobiety nie mają żadnych praw. Wizja, którą kreśli reżyser zarówno opowiadając o Afganistanie jak i w samym filmie jest niezwykle dramatyczna. Nawet przed nastaniem reżimu talibów kobietom nie było wolno uczęszczać do szkół. Makhmalbaf zdaje sobie sprawę, że robiąc Kandahar naraził się na śmierć. „Talibowie mordują członków opozycji nawet na terenie Iranu. Może któregoś dnia także mnie zabiją”. Na ironię zakrawa fakt, że kręcąc film o najbardziej udręczonym narodzie na świecie reżyser miał artystyczną swobodę, na którą nigdy nie pozwolono by mu w rodzinnym Iranie. „Gdybym powiedział o Iranie choćby dziesięć procent tego, co powiedziałem o Afganistanie, nie dopuszczono by filmu na ekrany. Dwa filmy Makmalbafa - Nobat-e Asheghi (angielski tytuł Time of Love) z 1990 i Shabhaye Zayende Rood (angielski tytuł The Nights of Zayande Rood) z 1991 są nadal zakazane w Iranie. Pomimo wszystkich kłopotów, Mahkmalbaf zachowuje stoicki spokój i pogodę ducha. Nastrój Kandaharu odzwierciedla jego osobowość. Choć film porusza niezwykle poważny temat, jego ton jest liryczny, a czasem nawet humorystyczny.
Geoffrey Macnab, „The Guardian” 11.08.2001