Reklama

"Jurassic Park III": DINOZAURY SĄ WSZĘDZIE!

Największe wyzwanie stojące przed weteranem branży techniki efektów wizualnych, Michaelem Lantieri i jego zespołem związane było ze sceną symulowanego ataku ponad trzynastometrowego Spinozaura na samolot przewożący bohaterów filmu na Wyspę Sorna. Zadanie to wymagało połączonych wysiłków i ścisłej współpracy ze strony ekipy Lantieriego i Winstona.

Rosengrant nadzorował konstrukcję specjalnego rekwizytu - pełnowymiarowej nogi Spinosaurusa (w stylu łapy King Konga trzymającej Fay Wray), która miała być zawieszona na drążkach sterowanych przez dwóch lalkarzy z zespołu Winstona. Na potrzeby jednej z serii ujęć, Johnston poprosił lalkarzy o pokazanie nogi jaszczura rozbijającej kadłub samolotu. W innym ujęciu, tym razem z wykorzystaniem kolejnego rekwizytu - części pasażerskiej samolotu, Lantieri ‘uzbroił’ samolot w hydrauliczny przyrząd, którego zadaniem było zmiażdżenie kadłubu samolotu od środka, stwarzając w ten sposób iluzję ataku Spinozaura i siły jego korpusu. ILM dodało do tego ujęcia kompletne wizerunki dinozaura, Johnston sfilmował aktorów przetaczających się z jednego miejsca na drugie w jeszcze jednym ‘rekwizytowym’ samolocie i tym sposobem, łącząc ze sobą poszczególne elementy, widzimy na ekranie zapierającą dech w piersiach scenę rozbicia samolotu.

Reklama

Zanim jednak samolot osunie się między drzewami i spadnie na dno dżungli, Spinosaurus zaatakuje go, widząc dyndający na jednym z ogromnych drzew, 4,5 metra nad ziemią metalowy ‘przedmiot’. W celu nakręcenia materiału filmowego otwierającego tę scenę, Lantieri zaprojektował drzewo o specjalnym zawieszeniu przegubowo-pierścieniowym. „Osadziliśmy następnie na tej konstrukcji makietę samolotu i byliśmy w stanie dowolnie nią poruszać, trząść, przechylać, spychając aktorów to w jedną to w drugą stronę. Zawieszenie to miało moc około 75 kW i wprawiane było w ruch za sprawą urządzeń hydraulicznych i przewodów giętkich.”

Oddzielną część samolotu stanowił cocpit, w którym aktorzy Michael Jeter i Bruce Young sterowali całą maszyną. Po tym jak samolot osuwa się na drzewa, nos cocpitu odpada, a trzynastometrowy Spinosaurus o ogromnej sile atakuje wnętrze samolotu i jego pasażerów. Jaszczur wdziera się przez przednią część samolotu i próbuje spenetrować jego dalsze rejony, podczas gdy przerażeni aktorzy starają się wcisnąć w tylną część maszyny. O ile grupa ILM starała się ‘upiększyć’ nieco tę scenę wprowadzając grafikę cyfrową dinozaura, o tyle większość ujęć kręconych było na żywo, z udziałem samych aktorów (bez dublerów scen kaskaderskich).

Po zakończeniu pracy nad scenami z wykorzystaniem samolotu, przegubowo-pierścieniowe zawieszenie zostało przewiezione do jednego ze studio wytwórni Universal, gdzie miało być ponownie użyte przy kręceniu malowniczych ujęć wodnych z udziałem Spinosaurusa.

Pracę nad filmem oraz wykorzystane w nim nowinki i osiągnięcia techniczne, jak również zaangażowanie aktorów Lantieri podsumowuje w ten sposób: „Prezentowana obecnie część trylogii Jurajskiej to z pewnością najbardziej ‘fizyczna’ z trzech części. Dysponowaliśmy obsadą aktorską, która gotowa była wystawić swoje ciała na uderzenia, zadrapania, upał, czy też zejść pod wodę. Dlatego też w efekcie otrzymaliśmy film, który przypomina bardziej obrazy przygodowego kina akcji, a nie świata wygenerowanego komputerowo.

„Gdybyśmy zdecydowali się na wykorzystanie techniki CGI w szerszym zakresie, prawdopodobnie nasz produkt końcowy przypominałby bardziej film „Toy Story”. Decydując się na żywe ujęcia fizyczne, otrzymaliśmy obraz wiarygodny, który jednocześnie przysporzył nam wielu trudności i nakładał na ekipę pewne ograniczenia. Naszą ideą przewodnią było połączenie elementów fizycznych z komputerowymi, przeciwstawienie się ograniczeniom fizycznym i wykreowanie takich rzeczy, które wydają się widzom prawie niemożliwe. Ogromnie pomocne było przy tym działanie reżysera, specjalisty w dziedzinie efektów specjalnych, wizualnych i mechanicznych, który w zręczny sposób potrafił zebrać te elementy do kupy i przyoblec w dramatyczną strukturę.”

Przed rozpoczęciem pracy w studio Universal, ekipa filmowców zdążyła już przemierzyć spory dystans dzielący Los Angeles od Wysp Hawajskich, gdzie kręcono część ujęć. Prace prowadzone były na wyspach Kauai i Oahu, korzystając z takich plenerów jak lotnisko Dillingham, rancho Heeia Kea, zwrotnikowe lasy w Manoa Valley, tereny nad rzeką Wailua oraz wybrzeża Molokai. W okolicach L.A. prace trwały między innymi w South Pasadena, w filmie - rodzinny Waszyngton Dr Sattlera, Occidental College i kamieniołomie w Irwindale.

Kolejny etap produkcji filmu odbywał się już na jednej ze scen dźwiękowych Universal Studios, a prace trwały tam 96 dni. Tam też powstał między innymi prawdopodobnie najbardziej imponujący z kreacji scenografa Eda Verreauxa las zwrotnikowy, szczelnie zapełniający swoim dżunglowym poszyciem Studio 12, jedno z największych na świecie. Verreaux, z pomocą doświadczonego w tej branży Danny’ego Ondrejko („Jurassic Park”, „Congo”) stworzył imponująca dżunglę, która wyglądem i zapachem naprawdę przypominała deszczowe lasy tropikalne. Dokładając do tego mgłę i wilgoć, wprowadzoną za sprawą specjalnego oprzyrządowania przez zespół techniczny Lantieriego, w efekcie plan filmowy bardzo przypominał plenery hawajskie - z tą jedynie korzystną różnicą, że nie było na nim olbrzymich komarów i kilkucentymetrowych wijów, które tak bardzo upodobały sobie hawajskie tropiki. Ondrejko wraz z 14-osobowym zespołem spędził dwa miesiące nad charakteryzacją Studia 12 i nadanie mu charaktery lasu zwrotnikowego.

Johnston był zachwycony efektem końcowym pracy scenografów: „Kiedy po raz pierwszy przeglądałem materiał filmowy musiałem mocno się zastanawiać, które sceny rozgrywają się na Hawajach, a które w Studio 12. Obrazy te łączą się ze sobą całkowicie płynnie i bezśladowo.”

Do innych zaskakujących i naprawdę imponujących kreacji Verreauxa należało błękitnoniebne tło, dające iluzję bezgranicznego horyzontu. Aby nadać mu charakteru przestrzeni pasującej do obrazu filmu, artysta zbudował olbrzymią kamienną ścianę imitującą dwie wyspy. Zespół Verreauxa poświęcił trzy miesiące na nakładanie wielu ton piankowych bloków skalnych, które następnie formowane były ręcznie w poszarpane głazy.

Po zakończeniu dwudniowej sesji zdjęciowej, w grudniu plan zmienił swoje oblicze i rozegrały się na nim sekwencje, w których dinozaury atakują łódkę Granta. Ta imponująca scena zajęła ekipie dziewięć dni, a właściwie nocy. Aktorzy, żywi i animatroniczni, zmagali się z ulewnym deszczem i ogniem. Przygotowania były równie żmudne jak w przypadku poprzednich scen. Jak wspomina Kennedy: „Nasza praca wiązała się z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu, używanego przy budowie mostów i autostrad. To był niesamowity wysiłek, który jednak opłacił się patrząc na efekt końcowy „Jurassic Park III” na ekranie.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jurassic Park III
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy