Reklama

"John Wick": SPECJALISTA OD ZABIJANIA LUDZKICH POTWORÓW

John Wick to działająca bez zarzutu maszyna do zabijania, pozbawiony wyrzutów sumienia mężczyzna szkolony w dziesiątkach różnych sposobów pozbawiania życia, ale jednocześnie człowiek honoru, posiadający swój specyficzny kodeks moralny. "John Wick jest przyzwyczajony do życia na krawędzi", mówi Stahelski. "Nie chcieliśmy przedstawiać go jednak jako typowego filmowego twardziela, który roznosi wszystko i wszystkich w drobny mak - chcieliśmy go pokazać jako człowieka, który przez lata odnosił jedną niepowetowaną stratę za drugą. Keanu wnosi do każdej ze swoich ról wielką emocjonalną głębię, nigdy nie jest tak, że jest tylko twardzielem albo tylko romantycznym kochankiem - jest zawsze niejednoznaczny. Jego John Wick doświadcza ogromnych emocji - depresji, gniewu, smutku, nadziei, a gdy już wyrusza by "rozbić" wszystkich w drobny mak, nigdy nie traci z oczu swego człowieczeństwa". Po kilkuletniej przerwie od Hollywood powrót Reevesa do kina akcji wywołał same pozytywne reakcje. Filmowcy chcieli dodatkowo zaakcentować chwilową nieobecność gwiazdora na salonach Fabryki Snów. "Daliśmy Keanu długie włosy, brodę i garnitur", mówi Leitch. "To nie jest Keanu Reeves z Matrixa, lecz Keanu Reeves z Johna Wicka!" A Leitch podsumowuje: "Ten facet staje się personifikacją potwora, którego dzieciaki zauważają w każdym ciemnym kącie i lekko uchylonej szafie, jednak Keanu zagrał go w taki sposób, że John Wick nie traci ani przez chwilę sympatii widzów, niezależnie od tego jak brutalnie obchodzi się ze swoimi przeciwnikami".

Reklama

Reeves długo przygotowywał się do tej roli, a na plan wszedł całkowicie "w skórze" Wicka. "Uważam, że to dobry człowiek", wyjaśnia aktor. "Nie jest psychopatą. Nie zabija niewinnych ludzi". Kolstad wyobrażał sobie Wicka jako mężczyznę, który nie przepada za werbalnymi środkami komunikacji, ale gdy już coś mówi, wywołuje piorunujące wrażenie. "Słowa i zdania napisane przez Dereka są ostre i precyzyjne, ale mają też w sobie jakąś dozę piękna", kontynuuje aktor. "Scenariusz podejmuje wątki przeznaczenia oraz mrocznego oblicza ludzkiej natury. To fascynujące kwestie, które przemawiają zarówno do naszych wyobrażeń o samych sobie, jak naszego sposobu postrzegania własnej przeszłości, która wiele z takich wyobrażeń zdążyła już zweryfikować". Najważniejsze w przypadku oceniania Johna jest to, że mężczyzna chce odmienić swoje życie. "Poznajemy go w momencie, gdy opłakuje zmarłą żonę", wyjaśnia Reeves. "Dopiero później okazuje się, że żył podwójnym życiem - w jednym świecie był szczęśliwie żonatym facetem, a w drugim światowej klasy zamachowcem. Próbował wyjść na prostą, ale bez pomocy żony stał się całkowicie zagubiony pomiędzy oboma światami". Straciwszy wszystko, na czym kiedykolwiek mu zależało, John wraca do dawnej tożsamości i otwiera skrzynię z pamiątkami swego przeszłego życia - z bronią, złotymi monetami oraz ikonicznym garniturem. "To w zasadzie tak, jakby ubranie i narzędzia czyniły go tym, kim jest. Wydawało mu się, że już nigdy nie będzie musiał otwierać tej skrzyni, ale z drugiej strony w jakimś celu ją zachował, prawda?", kontynuuje Reeves. "Johnowi wydawało się, że jest silny, ale czerpał tę siłę tak naprawdę od swojej żony, Helen. Zawsze postrzegałem Johna Wicka jako iście starotestamentową historię - gdy ktoś zabiera ci coś, co ukochałeś, musi dojść do przemocy, a z tym John nie miał z nigdy żadnych problemów".

Przeciwnikiem bohatera w tej niezwykłej podróży do piekła i z powrotem jest Viggo, jego były kolega po fachu. Filmowcy chcieli uniknąć popadania w stereotypy dotyczące filmowych rosyjskich gangsterów. Długo poszukiwali aktora do tej roli, ale w końcu zdecydowali się na Michaela Nyqvista, gwiazdę szwedzkiej trylogii "Millennium". "Michael wniósł do tej roli Viggo świeżość, a także nietypowy rys charakterologiczny. Podszedł do Viggo zupełnie inaczej, a jego dziwaczność stanowi świetny kontrast dla stoicyzmu Wicka-Keanu". Nyqvist stosował się do bardzo prostej reżyserskiej wskazówki: Viggo nie jest świadomy tego, że to właśnie on jest czarnym charakterem. "Potrzebowaliśmy aktora, który byłby wiarygodny w roli złoczyńcy, ale nie przestawał być osobnikiem charyzmatycznym i czarującym", dodaje Iwanyk. "Musiał być nieco starszy od Keanu, ale też ciągle sprawny fizycznie. Michael wniósł dodatkowo do swojej roli ogromne pokłady człowieczeństwa - gdy syn-nieudacznik Viggo wpada w kolejne tarapaty, ten nie waha się ani chwili, by mu ruszyć z odsieczą". Nie zmienia to faktu, że Viggo jest bezlitosnym socjopatą, który wykańcza konkurencję, by zjednoczyć wszystkie wojujące przestępcze klany pod swoim przywództwem. Na samym początku filmu stara się rozpocząć legalną działalność. "Nareszcie może umyć ręce od wszystkich tych brudnych transakcji, w których musiał przez lata uczestniczyć", mówi Leitch. "Ale jego syn zawala sprawę i ma na głowie samego Johna Wicka".

Viggo to uliczny zabijaka wychowany na ulicach Kijowa, przeszedł wszystkie poziomy hierarchii podziemnego światka przestępczego. "Chce na powrót stać się człowiekiem cywilizowanym", mówi Nyqvist, "ale zostaje zmuszony przez okoliczności do powrotu do swych korzeni". Wiele lat wcześniej John Wick poprosił Viggo, by ten pozwolił mu opuścić przestępczy świat i ożenić się z Helen. Viggo przystał na tę propozycję, ale postawił jeden warunek - John musiał wykonać jedno, w zasadzie niemożliwe zadanie. Dość dodać, że Wick sprostał wyzwaniu. "Zainteresowała mnie relacja pomiędzy Johnem i Viggo", kontynuuje Nyqvist. "Viggo zawsze go lubił, bo John jest fenomenalny w tym, co robi. Szanowali się, w pewnym sensie byli dla siebie jak ojciec i syn, ale gdy John zaczyna polować na prawdziwego syna Viggo, Iosefa, wszystkie więzi w jednej chwili pękają". Stahelski i Leitch naznaczyli postać bossa świata przestępczego unikalnym stylem walki, opartym w dużej mierze na rosyjskim systemie zwanym Sambo. "Zacząłem trenować w Sztokholmie, gdzie mieszkam na co dzień", opowiada aktor. "Gdy przyleciałem do Nowego Jorku, spotkałem się z ekipą kaskaderów - bardzo mi zaimponowało to, że wykorzystali styl walki Viggo do budowania charakteru postaci. Rzadko kiedy obserwujemy coś takiego w filmie akcji".

Twórcy zaprosili także do współpracy szereg znanych aktorów, którzy mieli stworzyć pamiętne postaci drugoplanowe. "Wnieśli do swoich ról wiele aspektów, o których my nawet nie pomyśleliśmy", mówi Leitch. "Przykładowo, Willem Dafoe, który gra Marcusa, byłego kolegę Johna po fachu, zasugerował, żeby jego postać w jednej ze scen piła sok. Dlaczego? Doszedł do wniosku, że jego bohater jest nieco starszy od pozostałych zamachowców, więc musi o wiele bardziej dbać o swoje zdrowie! To jeden z setek tego typu szczegółów, które sprawiają, że film skrzy od ciekawych postaci". Do pierwszego kontaktu Johna Wicka z dawnym życiem zabójcy na zlecenie dochodzi na pogrzebie jego żony. Niespodziewanie pojawia się na nim Marcus, który ostrzega swego byłego kolegę przed powrotem do przestępczego świata w poszukiwaniu zemsty. Dafoe był pod wielkim wrażeniem scenariusza. "Historia porusza się w rytm scen akcji, co świetnie pasuje do stylu Chada i Davida", mówi aktor. "Ci goście pracowali przy największych blockbusterach ostatnich 20 lat, a przy okazji nie zatracili w sobie entuzjazmu i świeżości. Ich energia na planie była zaraźliwa. Zawsze poszukuję projektów, które w jakiś sposób się wyróżniają, a dzięki tej niezwykłej ekipie poczułem, że kino akcji może być ciągle wyjątkowe". Kolejnym plusem tego projektu była dla Dafoe praca z Reevesem. "Zawsze lubiłem jego filmy", mówi aktor. "W szczególności kino akcji, ponieważ jego łagodniejsza strona świetnie kontrastuje z brutalnymi scenami walki". Być może Marcus jest najbliższą Johnowi osobą, ale w tym świecie nie można pozwolić sobie na jakiekolwiek sentymenty. "Marcus to światowej klasy zamachowiec", mówi Dafoe. "Łączy go z Johnem pewna więź, był dla niego kimś w rodzaju mentora , ale tym razem to może nie wystarczyć".

Ian McShane wciela się z kolei w Winstona, władcę Hotelu Continental. "To jedna z moich ulubionych postaci", wyjawia scenarzysta Kolstad. "Nie mówi zbyt wiele, ale emanuje autorytetem. Jeśli Johna i Viggo uznać za bogów Nowergo Jorku, Winston jest najpotężniejszym tytanem". W świecie składającym się z tajemnic i zagadek Winston jest jedną wielką enigmą. "Nie wiadomo do końca, czy jest dobry, czy zły - on sam tego nie wie, co jest absolutnie fantastyczne!", opowiada Iwanyk. "W scenie, w której pojawia się na ekranie po raz pierwszy, siedzi po prostu przy stoliku z Johnem Wickiem. Ich rozmowa nie jest jakaś bardzo ważna, ale sposób, w jaki Ian McShane wypowiada kolejne słowa wywołuje ciarki na plecach". Aktora zainteresowała sama postać, ale także fakt, że "John Wick" jest stylizowany na współczesny czarny kryminał. "W filmie pojawiają się fantastyczne sceny akcji i popisy kaskaderskie", wyjaśnia McShane, "ale najważniejsze jest to, że wszyscy bohaterowie są ważnymi elementami w całej układance. Jestem pewien, że John Wick zapewni widzom jedyną w swoim rodzaju rozrywkę, połączenie klasyki z ekscytującą nowoczesnością". Słowa te potwierdza John Leguizamo, uosobienie mieszkańca Nowego Jorku, który wciela się w postać Aurelio. "To wspaniały thriller - mroczny, brutalny, intrygujący", mówi aktor. "Podoba mi się w nim również to, że nie jest dosłowny - trzeba naprawdę uważać, żeby wyłapać niektóre niuanse". Bohater Leguizamo to właściciel pewnego sklepu. "Gdy zauważam syna rosyjskiego gangstera w samochodzie Johna Wicka, wiem, że oznacza to duże kłopoty", dodaje aktor. "Aurelio będzie musiał stanąć albo przeciwko Rosjanom, albo Wickowi - i w każdej z opcji musi przegrać". Leguizamo nie dostał zbyt wiele czasu ekranowego, ale jego rola zapada w pamięci. Aktor twierdzi, że wszystko rozpoczęło się od doboru strojów. "Mam bardzo fajne ubrania, które nadają mojemu bohaterowi charakteru. Kiedy przechadzałem się w nich po planie, zaczynałem się nagle robić trochę arogancki i narwany! Garderoba bardzo pomaga w roli".

W momencie gdy Viggo wyznacza nagrodę za głowę Wicka, na horyzoncie pojawiają się różni zamachowcy, wliczając w to Pannę Perkins, femme fatale, która bije na głowę wszystkie pozostałe femme fatale. Rola ta została napisana dla mężczyzny, ale twórcy w ostatniej chwili zmienili decyzję. "Chcieliśmy wzbogacić fabułę o ciekawą bohaterkę kina akcji", opowiada Leitch. "Gdy ją poznajemy, od razu widać, że jest w stanie sprostać nawet komuś takiemu jak John Wick!" Filmowcy obsadzili w tej roli Adrianne Palicki, smukłą i urodziwą piękność, której ekranowa obecność wywoła wśród męskiej części widowni przyspieszone bicie serca. "Adrianne jest wysoka, sexy i niezwykle niebezpieczna", mówi Iwanyk. "Wzbogaciła Johna Wicka na wiele różnych sposobów. Nie wiedzieliśmy, że potrafi tak doskonale walczyć, dzięki czemu udało nam się w sekwencji jej pojedynku z Keanu wprowadzić na ekran także pewną dozę intymności". "Panna Perkins jest prawdopodobnie największą twardzielką w całym filmie", mówi Palicki. "To perfekcyjnie wyszkolony zabójca, chce zabić Johna i zgarnąć nagrodę. Znają się, być może nawet kiedyś ze sobą pracowali, ale dla niej nie ma to większego znaczenia - zabije go albo sama zginie".

Natomiast w roli Helen, zmarłej żony Johna, wystąpiła Bridget Moynahan. Aktorka stworzyła urzekającą postać kobiecą, która w kilku zaledwie wypowiadanych słowach jest w stanie przekazać całą swoją dobroć i miłość do ukochanego mężczyzny. "Bridget była niesamowita!", zachwyca się Leitch. "Helen to kluczowa postać dla naszego filmu, dlatego tak wspaniale było obserwować jak aktorka z taką klasą nadaje jej wiarygodności i wyrazistości". Moynahan nie przeczytała całego scenariusza, ponieważ uznała, że nie powinna wiedzieć o Johnie więcej niż Helen. "Nie chciałam poznawać innego oblicza Johna. Helen wniosła w jego życie miłość i radość, była całkowicie mu oddana i starała się nim także na swój sposób opiekować".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: John Wick
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy