"John Wick": O PROCESIE PRODUKCJI
Producent Basil Iwanyk z Thunder Road Pictures nie mógł oderwać się od lektury scenariusza "Johna Wicka" Dereka Kolstada. Z wielką ekscytacją odkrywał tok fabuły, zafascynowały go także wszelkie przeciwności, z którymi musi zmierzyć się tytułowy bohater, z pozoru najnormalniejszy w świecie facet, który skrywa jednak w sercu mroczną tajemnicę. "Ten scenariusz oferuje iście wywrotową rozrywkę, ale jest napisany takim językiem, że bardzo łatwo identyfikować się z głównym bohaterem", opowiada Iwanyk "John Wick traci żonę, do jego domu włamują się napastnicy, którzy nie mają żadnej litości, zabijają mu psa i kradną samochód. To nie jest naciągana sytuacja, coś takiego może przydarzyć się dosłownie każdemu. Moim zdaniem najważniejsze w kinie akcji jest opowiedzenie prostej i wymownej historii w hiper-realistycznym stylu. I tak też nakręciliśmy Johna Wicka. Nie zapomnieliśmy jednak o typowo ludzkich emocjach i odruchach, które sprawiają, że nasz film wyróżnia się znacznie spośród innych tego typu produkcji". Kolstad inspirował się przy pisaniu scenariusza klasycznymi czarnymi kryminałami. "Kiedy byłem dzieciakiem, oglądałem mnóstwo filmów, a moim ulubionym motywem była krwawa zemsta", wyjaśnia scenarzysta "Johna Wicka". "Uwielbiam także postaci antybohaterów. Chciałem przyjrzeć się temu, w jaki sposób człowiek, który potrafi być dla innych największym koszmarem, znajduje odkupienie. I dalej, kim się stanie, jeśli źródło tego odkupienia zostanie mu zabrane?".
W ten sposób rozpoczęła się niezwykła podróż Johna Wicka, jedynego człowieka, który potrafił poruszać się po mrocznym świecie zawodowych morderców i przeżyć. "John to typ faceta, który gdy wchodzi do jakiegoś pomieszczenia, ma już wszystko rozplanowane w swojej głowie, niczym w partii szachów", dodaje Kolstad. "Przeszedł na zawodową emeryturę, ale w światku przestępczym jest prawdziwą legendą". Biorąc po uwagę fakt, iż tytułowy bohater ma za sobą tak długą i znaczącą karierę zawodowego zabójcy, producenci wyobrażali sobie w tej roli początkowo starszego aktora. "Uznaliśmy jednak, że lepiej poszukać kogoś, kto nie jest koniecznie starszy wiekiem, ale posiada ogromne doświadczenie w kinie akcji, a Keanu Reeves to aktor, z którym zawsze chciałem pracować", wyjaśnia Iwanyk. Kariera Reevsa obfituje w produkcje typu "Matrix", "Speed: Niebezpieczna prędkość" czy "Na fali", dzięki nim aktor uzyskał status prawdziwej ikony kina akcji. Jednakże przez ostatnie pięć lat Reeves poświęcał każdą wolną chwilę na swój ukochany debiut reżyserski, "Człowieka Tai Chi". "Widzowie nie widzieli go od dawna w tego typu roli" zauważa Iwanyk. "Uznaliśmy, że dzięki temu nasz John Wick nabierze pewnego rodzaju świeżości". Reeves z radością przystał na tę propozycję i rzucił się w wir przygotowań, podejmując między innymi współpracę ze scenarzystą, by wygładzić opowiadaną historię. "Musiałem być w 100% przekonany, że chcę wziąć udział w tym projekcie", podkreśla słynny aktor.
Kolstad wspomina, że współpraca z Reevesem przebiegała w bardzo pozytywnej atmosferze i że nie było mowy o żadnym "gwiazdorstwie". "Podobało mi się w nim to, że zachowuje się jak normalny facet. Jest niesamowicie inteligentny i potrafi naprawdę ciężko pracować. Spędziliśmy nad rozwojem wszystkich postaci dość dużo czasu, bo Keanu poprawiał najmniejsze nawet detale. To prawdziwy perfekcjonista". Pragnąc zrealizować innowacyjne kino akcji, wyróżniające się spośród innych tego typu współczesnych filmów, Reeves skontaktował się z Chadem Stahelskim i Davidem Leitchem, założycielami 87Eleven, jednej z najbardziej elitarnych hollywoodzkich ekip kaskaderskich. Reeves i Stahelski poznali się po raz pierwszy na planie "Matrixa", a przyszły reżyser "Johna Wicka" został oficjalnym dublerem słynnego aktora. Leitch i Stahelski pracowali wspólnie nad dziesiątkami popularnych amerykańskich filmów akcji, stając się również jednymi z najbardziej pożądanych reżyserów drugiej ekipy w Hollywood. Producenci zwrócili się do Stahelskiego z propozycją zaprojektowania i wykonania szeregu niesamowitych scen akcji przewidzianych w "Johnie Wicku", ten ich jednak zaskoczył chęcią przejęcia reżyserskiej pałeczki. Po latach spędzonych na samym szczycie hollywoodzkiej branży kaskaderskiej Stahelski uznał, że jest już gotów, by spróbować swoich sił w nowej profesji, przy wsparciu ze strony Leitcha.
"W tym scenariuszu było wszystko, czego potrzebuje wyborny film akcji - strzelaniny, pojedynki na noże, mnóstwo walki wręcz itd.", opowiada Stahelski. "Zaczęliśmy rozmawiać z Dave'em o nakręceniu kina akcji zainspirowanego mityczną stylistyką komiksów i powieści graficznych. John Wick miał być również mocno wystylizowanym thrillerem pełnym ekscytujących scen i pojedynków". Reeves od samego początku popierał decyzję zatrudnienia Stahelskiego i Leitcha. "Słuchałem z uznaniem Chada opowiadającego z pasją o swojej wizji. Rzucał na prawo i lewo pomysłami na przekształcenie tej opowieści w prawdziwą ucztę dla zmysłów", mówi aktor. "Chad i Dave chcieli, by każda postać była unikatowa, podejmując przy okazji wiele różnych ciekawych tematów oraz angażując publiczność emocjonalnie. Ich wizja była doprawdy wyjątkowa". Iwanyka nie trzeba było długo przekonywać do Stahelskiego i Leitcha. "Prezentacja wizualna, którą przygotowali, była niesamowita. Nie tylko świetnie wpasowali się w to, o czym już wcześniej myśleliśmy, ale także na wiele różnych sposobów wynieśli ten projekt na jeszcze wyższy poziom!", dorzuca producent. "Pomyśleli dosłownie o wszystkim - od palety kolorów w poszczególnych scenach po sposób inscenizacji każdej zaplanowanej sceny akcji. Byłem w siódmym niebie".
Reeves twierdzi, że jedną z największych zalet Stahelskiego, zarówno jako choreografa scen walki, jak i reżysera drugiej ekipy, jest umiejętność opowiadania historii poprzez akcję. "Zawsze postrzega sceny akcji w kontekście narracji całego filmu. Doskonale sobie radzi z pre-wizualizacją choreografii oraz rysowaniem storyboardów. Ma także ogromne doświadczenie w pracy z kamerami oraz zna różne aspekty pracy na planie. To dla mnie oczywiste, że i dla niego, i dla Dave'a jest to idealny projekt, i bardzo się cieszę, że udało się do tego doprowadzić". Choć Stahelski współpracował z Reevesem przez wiele lat, tak blisko jeszcze ze sobą nigdy nie byli. "Keanu zawsze był na planie i chciał pomagać", mówi reżyser. "To jeden z najciężej pracujących aktorów, jakich poznaliśmy w życiu. Doskonale wie kto, co, po co i kiedy. Potrafi uruchomić kamerę, zmontować scenę, zna się na pisaniu scenariuszy, budowaniu postaci, na reżyserii oraz - co oczywiste - jest świetnym aktorem. Zawsze był pierwszą osobą na planie i schodził z niego jako ostatni!" W samym centrum "Johna Wicka" stoi odwieczne pytanie - czy człowiek może się prawdziwie zmienić? "Czy można przez całe życie wyrządzać ludziom krzywdę, a potem, nagle, przejść na dobrą stronę?", pyta się retorycznie Iwanyk. "Kiedy można osiągnąć prawdziwe przebaczenie, co więcej - w jaki sposób można przebaczyć samemu sobie?"
Nawet jeśli człowiek może się naprawdę zmienić, w świecie naszego bohatera wiąże się to zawsze z nieprzyjemnymi konsekwencjami. "John Wick zrobił dużo złych rzeczy w życiu", mówi Iwanyk. "I musiał za to zapłacić. Nikt nie jest w stanie wykręcić się od kary za popełnione grzechy", kontynuuje producent, twierdząc, iż widzowie oczekujący typowego kina akcji będą zaskoczeni natężeniem emocji w "Johnie Wicku". "Keanu wniósł do tej roli tyle charyzmy i pasji. To bardzo emocjonalna rola, widać to w niemal każdym kadrze. Rzadko który film akcji jest w stanie tak dosadnie pokazać podróż głównego bohatera próbującego naprawić swe dawne błędy. Jestem dumny z tego, że udało nam się ten film stworzyć w takiej formie, myślę, że widzowie będą w stanie utożsamić się z naszym protagonistą". Warto również nadmienić, iż "John Wick" został nakręcony w niezwykle wciągającym formacie IMAX, który jest przeznaczony dla największych hollywoodzkich filmów rozrywkowych. "Stojąc na planie obrazu niezależnego, modlisz się tylko, żeby twoja produkcja ujrzała kiedyś światło dzienne w szerszej dystrybucji", opowiada producent Iwanyk. "Fakt, że nasz film będzie wyświetlany w kinach IMAX, przerósł wszelkie nasze oczekiwania. Jesteśmy niezwykle podekscytowani i jesteśmy wdzięczni Lionsgate za zaufanie".