"John Rambo": RAMBO JAKO SYMBOL
Od premiery pierwszego filmu z serii w październiku 1982 roku słowo "Rambo" stało się synonimem zabójczego, ale wrażliwego żołnierza, który walczy z uciskiem i niesprawiedliwością. W książce "Pierwsza krew", na podstawie której nakręcono film pod tym samym tytułem, Rambo był zapomnianym przez świat weteranem wojny w Wietnamie. Po 20 latach i kolejnych trzech filmach, rozgrywających się w Afganistanie, Iraku i Birmie, stał się symbolem brutalnej, militarnej siły, ale także człowiekiem zmuszonym przez okoliczności do bezustannej walki.
Niemiecka i indiańska domieszka krwi uczyniły Rambo nie tylko zajadłym, ale także wrażliwym wojownikiem, co doceniły miliony widzów na całym świecie. Postać przeniknęła do dyskursu politycznego, ale też zwykłego języka ulicy, a Stallone stał się niekwestionowaną megagwiazdą. Gdy niedawno Jessica Lynch zeznawała przed Kongresem USA, publicznie odcięła się od określenia "little girl Rambo" (mała Rambo), które dotyczyło stylu, w jakim stawiała opór swoim porywaczom w Iraku. Ponadto raport Pentagonu na temat programów wspierających terapię żołnierzy amerykańskich nazwano "The Rambo Problem". Jak widać Rambo stał się trwałym elementem popkultury.
Producent Kevin King podkreśla, że podobnie jest na całym świecie: "Szukając słowa "Rambo" w słowniku, znajdujemy `agresję wojskową'. Prościej to ujmując chodzi o starcie dobra ze złem, ciemiężcy z ciemiężonym, społeczeństwa z wyrzutkiem. Każdy może się z nim utożsamić". Zdjęcia i podobizny Rambo wiszą zarówno w domach partyzantów kareńskich, w górskich kryjówkach w Afganistanie, jak również w miejscach, gdzie filmy z jego udziałem są niedostępne, a wręcz zakazane. Przekonali się o tym kierownicy obsady, pracujący przy "Johnie Rambo". Większość statystów znała historię bohatera, a poznawała ją przecież w kompletnym sekrecie.
Rambo poświęcono album reggae, szereg piosenek, torby zakupowe z jego podobizną można znaleźć na Dalekim Wschodzie, koszulki z jego wizerunkiem trafiły do Afryki, a obrazy powstały w Ameryce Środkowej. "Każdy zna jakąś historię z tym związaną", wspomina Jake LaBotz, grający najemnika Reese'a. "Będąc na początku lat 80. w Meksyku jechałem rozklekotanymi autobusami, w których na deskach rozdzielczych zauważyłem "świętą czwórkę": Jezusa, Marię, Rambo i ptaszka Tweety. Byłem zaskoczony, że dla Meksykanów Rambo jest idolem na miarę Che Guevary, symbolem oporu przed wyzyskiem we współczesnym świecie. Zestawienie z Tweetym było ciekawostką, ale pamiętajmy, że kot nigdy nie mógł go złapać. Tweety zawsze potrafił przechytrzyć kocura".
Ostatnia dekada przyniosła stopniowe przejmowanie przez kino akcji cech gatunków science fiction i fantasy. Ich bohaterowie wkraczali w odmienne światy, wiedźmy walczyły z czarnoksiężnikami, superherosi z cyborgami, robotami, demonami i kosmitami. W innych przebojach oglądaliśmy napady na bank przy użyciu supernowoczesnych maszyn, bądź przestępstwa elektroniczne z zastosowaniem najwymyślniejszych maszyn i pojazdów.
"Od superbohatera Rambo różni to, że jest człowiekiem z krwi i kości, poruszającym się w prawdziwym świecie, a jego odwet ma czysto etyczny charakter", tłumaczy King. "W jego reakcji nie ma nic nadludzkiego, to jednostka, która przyparta do muru potrafi skutecznie odpowiedzieć przemocą".
Wielu uważa, że duże zainteresowanie czwartymi częściami "Rambo", "Szklanej pułapki" czy "Indiany Jonesa" wynika z chęci oglądania przez widzów bohaterów akcji zmagających się z nadzwyczajnymi, ale osadzonymi w rzeczywistości przeszkodami. "Mamy już przesyt adaptacji komiksów i filmów fantasy", przekonuje scenograf Franco Carbone, który współpracował z Sylvestrem Stallone przy "Rocky'm Balboa". "Rambo stał się natomiast bohaterem, bo wie, co znaczy życie w prawdziwym świecie".
Sam aktor i reżyser podkreśla łatwość zrozumienia intencji swojej postaci: "To nawiązanie do mitycznego samotnika, który został wybrany do wykonania pewnej misji, choć wcale nie ma na to ochoty. Odwołuje się do jasnego rozróżnienia między dobrem a złem. To ostatnie powinno zostać ukarane, a słabi zasługują na ochronę. Każdy z nas wyrósł na takich historiach", zapewnia gwiazdor.