Reklama

"Jestem": DZIECKO PRZED KAMERĄ

Dotychczasowy dorobek Doroty Kędzierzawskiej pozwolił jej zebrać duży kapitał doświadczeń w pracy z dziećmi na planie. Autorka JESTEM twierdzi jednak, że nie stosuje jednej, żelaznej metody prowadzenia kilkuletnich aktorów. Dostosowuje swoje sposoby do dziecka, które stoi przed kamerą.

Przed rozpoczęciem zdjęć zawsze pytam swoich najmłodszych aktorów, czy chcą przeczytać scenariusz filmu – tłumaczy Kędzierzawska. Piotr bronił się przed tym. Samo stawanie przed kamerą, stopniowe odkrywanie się i pokonywanie wstydu było dla niego i tak dużym obciążeniem. Dlatego nie było potrzeby obarczania go problemami, z jakimi spotyka się jego bohater. Powiedziałam mu tylko, że Kundel jest porządnym chłopcem a nie łobuzem. Piotr dał się przez film „przeprowadzić“, zaufał mi, tak jak my zaufaliśmy jemu.

Reklama

Zdaniem Kędzierzawskiej, dziecko grające w filmie musi również odczuwać przychylność ekipy. Realizując JESTEM wspólnie z autorem zdjęć Arthurem Reinhartem pragnęła, by film był możliwie najbardziej naturalny, pełen autentyzmu. Z drugiej strony, oboje, jako zwolennicy kina kreacyjnego, dążyli do estetycznej i technicznej perfekcji każdego kadru. Dlatego niektóre ujęcia trzeba było powtarzać wielokrotnie, co groziło zniechęceniem dziecięcych aktorów.

W takich sytuacjach – wyjaśnia Kędzierzawska – tłumaczyliśmy cierpliwie Piotrowi,

że robimy kolejny dubel, bo wierzymy, że zagra w nim jeszcze lepiej niż w poprzednim. Gdybyśmy w to nie wierzyli, taka powtórka nie miałaby sensu. I wtedy Piotr rzeczywiście grał lepiej.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jestem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy