"Jesienna opowieść": FILM O POTRZEBIE MIŁOŚCI
Małe miasteczko na południu Francji. Wokół niego winnice. Wczesna jesień. Lekko żółknące liście i dojrzałe grona, nasycone barwy, światło Południa. Magali (Béatrice Romand) jest piękną samotna kobietą w średnim wieku. Bez skrępowania przyznaje, że brakuje jej mężczyzny. Isabelle (Marie Riviere), jej najlepsza przyjaciółka, chce jej pomóc - zamieszcza ogłoszenie matrymonialne w miejscowej gazecie... Tak zawiązuje się akcja najnowszego filmu Erica Rohmera, najwybitniejszego twórcy filmowego Francji, żywej legendy Nowej Fali i wszystkiego, co w kinie francuskim najbardziej wartościowego. Jak zwykle Rohmer opowiada o normalnym życiu normalnych ludzi w normalnych sytuacjach. Jednak tak jak w przypadku Pascala, Rousseau, Flauberta czy Balzaca jego opowieści mają wymiar uniwersalny - to powiastki filozoficzne czy może tylko poetyckie. Rohmer stworzył własny gatunek filmowy - kino mądre i piękne, ale i bardzo zwyczajne. Twórca zdaje się zachęcać widza do wytężonej uwagi: patrz uważnie, odnajdziesz na ekranie siebie, nawet jeżeli nie w głównej roli, to może tylko roli przechodnia. Prawdziwie wielkie kino, tak samo zresztą jak literatura czy filozofia, dotyka każdego, opowiada po trosze o każdym. Na pewno jest tak w przypadku Erica Rohmera.