"Jakub kłamca": O REALIZACJI
Zdjęcia do "Jakuba kłamcy" rozpoczęły się 12 października 1997 w Piotrkowie, po dwóch tygodniach ekipa przeniosła się do Budapesztu.
Reżyser Peter Kassovitz urodził się na Węgrzech, mieszka i pracuje w Paryżu. Powieść "Jakub kłamca" wpadła mu w ręce w roku 1990, gdy odwiedzał mieszkających w Budapeszcie rodziców. Przeczytał ją w jeden weekend i natychmiast skontaktował się z jej autorem, Jurkiem Beckerem.
Jurek Becker urodził się w Polsce, młodość spędził w łódzkim getcie i obozach koncentracyjnych. Gdy Kassovitz zaproponował mu przeniesienie na ekran "Jakuba kłamcy", Becker mieszkał we Niemczech i pisał dla kina, telewizji i kabaretów. Okazało się, że "Jakub kłamca" miał początkowo formę scenariusza filmowego. Kiedy telewizja niemiecka nie wykazała zainteresowania scenariuszem, Becker przerobił go na powieść, która szybko zdobyła międzynarodową popularność. Na jej podstawie powstał zrealizowany w enerdowskim studiu DEFA film kinowy, który zdobył Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie w roku 1975. Becker z entuzjazmem odniósł się do pomysłu kolejnej ekranizacji, zrealizowanej tym razem w języku angielskim.
Peter Kassovitz mówi: "Wywalczyłem prawa do ekranizacji dla cenionej francuskiej producentki, Gouze Renal i przystąpiliśmy do prac nad scenariuszem. Robiliśmy co w naszej mocy, by skierować film do produkcji i niemal się nam udało, nasza propozycja spotkała się bowiem z dużym zainteresowaniem. Gdy Gouze Renal straciła prawa do książki, odkupiłem je."
Kassovitz napisał scenariusz nowej adaptacji wspólnie z francuskim pisarzem Didierem Decoin. Menedżer Kassovitza, Gary Unger, wpadł na pomysł, by zaproponować rolę Jakuba Robinowi Williamsowi. Wysłał więc scenariusz do Blue Wolf Productions, firmy kierowanej przez żonę aktora, Marshę Garces Williams. Marsha Williams mówi: "Peter wysłał mi scenariusz w nadziei, że zainteresuje się nim także Robin i nie mylił się. Moim zdaniem ta historia ma wymiar prawdziwie uniwersalny. Scenariusz opierał się na świetnie zarysowanych postaciach i oferował wspaniałą rolę dla Robina. Opowieść ta poruszyła mnie i mam nadzieję, że poruszy również innych. Znajdują w niej bowiem odbicie problemy, które do dziś nie straciły na aktualności."
Po raz pierwszy Marsha i Robin Williamsowie spotkali się z reżyserem Peterem Kassovitzem i jego synem, scenarzystą, reżyserem i aktorem Mathieu Kassovitzem ("Nienawiść") w jednej z paryskich restauracji. Szybko okazało się, że noszą w sobie podobną wizję przyszłego filmu. "Gdy tylko Marsha postanowiła, że chce zrobić ten film, wszystko potoczyło się jak z płatka" - mówi Peter Kassovitz.
Producenci przystąpili więc do kompletowania obsady. Główne role powierzono cenionym aktorom, wśród których są: Alan Arkin ("Paragraf 22", "Doczekać zmroku", "Serce to samotny myśliwy", "Gattaca - szok przyszłości"), Bob Balaban ("Paragraf 22", "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", "Przejrzeć Harry'ego"), Michael Jeter ("Fisher King", "Ścieżka strachu"), nominowany do Oscara za "Blask" Armin Mueller-Stahl ("Z archiwum X", "Gra", "Peacemaker") i Liev Schreiber ("Krzyk 2", "Okup", "Półmrok").
Rolę tytułową zagrał oczywiście Robin Williams. Marsha Williams mówi: "Nie mieliśmy chwili do stracenia. Dużo wcześniej zaplanowaliśmy bowiem realizację "Między piekłem a niebem" i "Patcha Adamsa" i zdawaliśmy sobie sprawę, że minie wiele czasu, zanim "Jakub kłamca" wejdzie na ekrany. Udało nam się zgromadzić wymarzoną obsadę i nie mogliśmy liczyć, że wszyscy aktorzy będą wiecznie do naszej dyspozycji. Natychmiast więc przystąpiliśmy do realizacji." Williams i Kassovitz przemierzyli całą Europę Wschodnią w poszukiwaniu plenerów. Ich wybór padł na Polskę i Węgry. Udało im się także pozyskać do współpracy producenta Stevena Hafta, który pracował z Robinem Williamsem przy "Stowarzyszeniu umarłych poetów".
Robin Williams nie kryje, że zawarty w scenariuszu obraz getta głęboko go poruszył: "Aby stawić czoła warunkom, w którym przyszło im żyć, ludzie ci musieli wykazać się niezwykłą siłą ducha i wielkim poczuciem humoru" - mówi. - "Wiem, że trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek zachował poczucie humoru w podobnych okolicznościach, ale tym ludziom naprawdę się to udało. Wokół mnożyły się samobójstwa i można było stracić życie tylko dlatego, że zbyt blisko podeszło się do bramy getta, a oni jakby nigdy nic organizowali koncerty i przedstawienia teatralne. Nade wszystko starali się bowiem nie upadać na duchu. Scenariusz przemówił do mnie z wielką siłą, łączył bowiem elementy zabawne, tragiczne i brutalne. Większość scen ukazuje normalne życie codzienne - tyle że w obliczu narastającej grozy."
Choć może się to wydać zaskakujące, na początku Jakub nie uważa się za stuprocentowego Żyda. Robin Williams mówi: "Wciąż powtarza: "Nie jestem Żydem - nie zapalam świec w Szabas". Dla gestapowców jest jednak największym Żydem, z jakim kiedykolwiek mieli do czynienia. Jakub zawsze uważał się za Polaka, teraz jednak zmuszony jest mieszkać w getcie, a to sprawi, że odkryje w sobie wiele z prawdziwego Żyda. Początkowo zmuszony jest być Żydem, potem chce nim być, bo czuje się związanymi ze swymi towarzyszami. "
Aktor ma nadzieję, że dzięki filmowi widzowie uświadomią sobie ile ofiar pochłonął Holocaust: "Chciałbym, by nasi widzowie dostrzegli w nich ludzi z krwi i kości, a nie tylko liczby czy pozycje w statystyce" - mówi.