Reklama

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

„Mój zawód to reporter telewizyjny. Niemal najlepszy w całym Kazachstanie – wyjaśnia Borat. – Wcześniej robiłem na taksówce, w produkcji lodu i na zasilaniu komputerowym – malowałem zaplecze i usuwałem zdechłe ptaki z rynien”.

Mimo tych niesławnych początków, Borat piął się po szczeblach kariery w kazachskiej telewizji – aż nadszedł jego wielki dzień. „Jeden rok temu, kazachskie Ministerstwo Informacji wysłało mnie do US i A, abym robił raporty, które mają pomóc Kazachstanowi – kontynuuje Borat. – Chcemy być jak wy. Bo Ameryka ma najpiękniejsze kobitki w świecie – jak Liza Minnelli i Elizabeth Taylor. I jeszcze jest centrum demokracji i porno. To lubię! Więc chcę o tym nakręcić film!”.

Reklama

Reżyser Jay Roach, który poza filmami z Austinem Powerem wyreżyserował dwa wielkie przeboje „Poznaj mojego tatę” i „Poznaj moich rodziców”, był zafascynowany Baronem Cohenem jako Boratem i dostrzegł w tej postaci wielki potencjał na film fabularny.

„Myślę, że to, co Sacha robi w tym filmie, jest rewolucyjne – mówi Roach. – Stworzył całkowicie wiarygodną i zabawną postać wyjętą ze swego naturalnego środowiska. Następnie Sacha wystawia swego Borata na nieraz niebezpieczne kontakty z autentycznymi ludźmi, którzy albo uwierzą w autentyczność Borata, albo z Sachą będzie krucho. To fantastyczny suspens!

Ostrzegałem Sachę, że nie jest to ryzyko, jakie podejmuje zazwyczaj aktor – kontynuuje Roach. – To najwyższej klasy sztuka komedii. Przecież od autentycznej reakcji przypadkowych ludzi na planie filmowym zależy nie tylko ta jedna scena, ale i kierunek całego filmu. I mimo tego, że na każdą scenę ma jedno ujęcie, nie przestaje być zabawny. Robi to wszystko, a jeszcze prowokuje, ujawniając poglądy swych rozmówców na temat rasizmu, antysemityzmu, mizoginii, szowinizmu i hipokryzji. Bez przesady, naprawdę uważam, że swym działaniem Sacha tworzy nowy standard filmowej kreacji”.

Połączenie zaraźliwego dowcipu, szczerości i satyry przekonało Roacha, że film o Boracie będzie szczególny – i jakże odmienny od tradycyjnych komedii hollywoodzkich. „Zyskaliśmy możliwość nakręcenia filmu odważnego, obalającego autorytety i świeżego zarazem – wyjaśnia Roach. – Spróbowaliśmy przenieść na ekran telewizyjny format „Ali G Show”, polegający na konfrontacji rzeczywistych ludzi z wymyśloną przez Sachę postacią. Potem dopiero wymyśliliśmy fabułę, która potrzymała film”.

Peter Baynham, Anthony Hines i Dan Mazer zostali zaproszeni do wymyślenia fabuły filmu. Nie było scenariusza. Film powstawał jako eksperyment – nowa forma realizacji stosowna do czasów, kiedy rzeczywistość i rozrywka wydają się wręcz bliźniaczo podobne. Autentyczne wydarzenia z udziałem przypadkowych ludzi popychały fikcyjną fabułę, a jeśli zdarzenia toczyły się w nieoczekiwanym kierunku, Baron Cohen i jego współpracownicy zmieniali zarys akcji.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy