Reklama

"Jak to się robi z dziewczynami": PRZEMEK ANGERMAN - REŻYSER i SCENARZYSTA

Czy „Jak to się robi z dziewczynami” to dobry temat na debiut dla przyszłego magistra filozofii?

To najlepszy temat. To bardzo wieloznaczny tytuł. Ważne jest zarówno co się robi, jak się robi, z jakimi dziewczynami i w jakim celu.

Jak doszło do realizacji filmu?

To była tzw. szybka akcja. Teraz mija rok od pomysłu, a film jest już zrealizowany. Scenariusz powstał błyskawicznie – to były dwie noce, w czasie których spłynęło na mnie objawienie. Potem przez pół roku szlifowałem ten scenariusz, wspólnie zresztą z Waldkiem Dzikim, potem zaczęły się castingi, no i zdjęcia i tyle. Teraz mamy już gotowy produkt.

Reklama

Ale przecież wiele jest młodych osób, pełnych pomysłów, którzy szukają sposobu na zrobienie własnego filmu. Dlaczego to właśnie Tobie się udało?

Na pewno miałem wiele szczęścia – wiele osób uwierzyło w ten film, dlatego ta droga nie była taka długa i wyboista. No i oczywiście determinacja. Tylko ten kto nieustannie atakuje ścianę ma szansę zrealizować swoje marzenie.

Dlaczego akurat „na tapetę” wziąłeś temat relacji damsko-męskich?

W dużej mierze wypływa to z moich przeżyć i przemyśleń /śmiech/.

Jak znalazłeś odtwórców głównych ról?

Zapraszaliśmy na castingi aktorów z różnych miast. Trafili się również faceci z Wrocławia. Okazało się, że w tym mieście znalazłem wymarzonych odtwórców ról Bogo i Rycha. Szukałem młodych, wrażliwych facetów, którzy mają takie pęknięcia w charakterach i jednocześnie chcą czegoś od życia. Zarówno Radek, jak i Krzychu tacy właśnie są. Pół roku ich szukałem i jestem pewien, że to był strzał w dziesiątkę.

Na planie była mieszana ekipa: profesjonalno-debiutancka. Co Tobie, debiutantowi, dała praca z ludźmi doświadczonymi w branży?

Przede wszystkim sporo się nauczyłem. Ta nauka dawała mi dużo radości, ale powodowała też poważne stresy. Dzięki temu, że wiedziałem, iż mam oparcie w doświadczonej ekipie nie wyłożyłem się na planie już pierwszego dnia. Poczułem się za to jak ryba w wodzie.

A gdybyś chciał to doświadczenie przełożyć na lata nauki w szkole filmowej?

Tego nie da się przełożyć tak wprost. Na pewno był to w pewnym sensie taki przyśpieszony kurs robienia filmów, byłem jednak do niego dobrze przygotowany. Pół roku intensywnie pracowałem z Waldkiem Dzikim, dzięki czemu nie wszedłem na plan całkiem zielony. Na planie miałem sytuacje, o których się nie uczy w szkole, sytuacje, w których musiałem na gorąco podejmować decyzje. Wszystkie problemy jakoś udało się rozwiązać. Może mam w tym kierunku predyspozycje?

Co dała Ci praca z debiutantami?

Oni mają pasję, entuzjazm i wielką chęć do pracy. Na przykład Radek i Krzysiek – nie bali się pracować, nie bali się dubli, nocnych godzin pracy. Oni, podobnie jak ja, włożyli w to swoją duszę.

Jak oceniasz swój film?

To jest moje dziecko, ja nie umiem mówić o nim źle. Uważam jednak, że nie muszę się wstydzić. To jest szybki, pełen akcji film, w którym jest dobre aktorstwo, ciekawa, fajnie opowiedziana historia. No, i nie ma nudy! A jak ten film ocenią widzowie, czy spodoba się im moje poczucie humoru – wkrótce zobaczymy.

Przyznajesz, że historia ma swoje źródło w Twoich przeżyciach. Czy udało Ci się poderwać dziewczynę na to, że jesteś reżyserem?

Muszę przyznać, że magia zawodu działa. Jest znacznie prościej niż przedtem...

Twoje plany to...

Na pewno nie czekanie. Już w tej chwili pracuję nad kolejnym scenariuszem, kończę pisanie powieści /też o dziewczynach!/, zacząłem pisać serial telewizyjny, być może też – ale nie chcę tego zapeszać - będę reżyserować duże widowisko telewizyjne. Mam wiec szansę utrzymać się w swoim ukochanym zawodzie.

Przemek Angerman: urodzony w 1975 roku. Student Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Autor scenariuszy telewizyjnych i pełnometrażowych filmów fabularnych: „Skazany na bluesa” Kidawy–Błońskiego (scenariusz nagrodzony Stypendium Produkcyjnym Agencji Scenariuszowej), „Przepad story” (I wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Scenarzystów Hartley – Merrill 1999), „D.I.L.”. Jest autorem scenariusza i reżyserem filmu dokumentalnego: „Bajobongo”, za który otrzymał I nagrodę za debiut na Szczecińskim Konkursie Filmów Dokumentalnych oraz I miejsce na Ogólnopolskim Festiwalu Oskariada 98. Współpracował przy realizacji seriali telewizyjnych: „Taksówka Jedynki” (współpraca reżyserska i scenariuszowa), „M jak miłość” (scenariusze dwóch odcinków). Scenarzysta teledysków m.in. zespołów: Molesta, Lady Pank, Polucjanci, Pod Budą, Brathanki oraz Cezarego Pazury, Kasy, Norbiego, Mietka Szcześniaka, Ryszarda Rynkowskiego.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy