Reklama

"Jabłka Adama": OPINIE O FILMIE

Boston Review

„Historia zaczyna się jak beztroska komedia, podczas której śmiejemy się, z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami, z najrozmaitszych dziwactw. W miarę rozwijania się wątków pobocznych pojawia się symbolizm (jabłoń Adama atakowana jest przez wrony, a jabłka przez larwy i zgniliznę, a to tylko początek jego kłopotów), zaś film przekształca się, w przekonujący sposób, w coś bardziej mrocznego. Bohaterowie muszą zmierzyć się ze swoją przeszłością, ze sobą i, co najważniejsze, ze swoją przyszłością. Aktorstwo jest nienaganne, a niepokojąca atmosfera stworzona przez religijne podteksty i ponadnaturalne zdarzenia wzmacniana przez starannie dobrane oświetlenie i kolory, dokładnie oddające nastrój scen.”

Reklama

Eye Weekly

Nominowane do Oskara w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny „Jabłka Adama” to surrealistyczna, czarna a z pewnością niezwykła komedia opowiadająca o walce dobra ze złem, sensie życia i przyjemności płynącej ze zjedzenia dobrej szarlotki. Ten ciepły film, pełen absurdalnych i komicznych sytuacji, mógł nakręcić tylko ktoś taki jak Anders Thomas Jensen.

„Jabłka Adama” to trzeci i jak dotąd chyba najlepszy film duńskiego reżysera i scenarzysty. Choć scenariusz tematyką i nastrojem odbiega od dotychczasowych scenariuszy jego autorstwa (jak choćby tych, które pisał do filmów Susanne Bier), jednak film ma zdecydowanie bardziej spójną strukturę i wyraźne przesłanie. Jensen mówi, że pisząc dla siebie, wybiera tematy, które jego samego śmieszą. Zamiast tradycyjnej komedii woli satyrę, która w jego filmach przybiera formę chłopięcych psikusów. Reżyser przyznaje, iż była to pewna faza, którą musiał przejść, a której kulminacją są właśnie „Jabłka Adama”. Teraz, jak twierdzi, jest już gotowy do robienia, jak je nazywa, „prawdziwych filmów”.

W ten sposób rozumiane, „Jabłka Adama” nie są prawdziwym filmem, a jedynie zapisem dobrej zabawy grupki przyjaciół. Jensen z reguły pisze scenariusze swoich filmów z myślą o swoich przyjaciołach. Tym razem wpadł na pomysł umieszczenia Madsa Mikkelsena, który zazwyczaj grywa twardzieli, w roli zwariowanego, lecz poczciwego księdza. Filmom Jensena można zarzucić różne rzeczy, ale stworzone przez niego postacie należą do najlepszych w duńskiej kinematografii. Reżyser zna swoich aktorów osobiście, przyjaźni się z nimi i każdą pisaną przez siebie rolę dopasowuje do osobowości konkretnej osoby.

„Jabłka Adama” to czysta alegoria walki pomiędzy siłami dobra i zła, w której bohaterowie przedstawieni są w niemal symbolicznym wymiarze. Ivan jest zbyt dobry, aby mógł być prawdziwy; jego niewiara w istnienie zła i odbieranie wszelkich jego przejawów jako prób zsyłanych przez Boga, aby go doświadczyć, znajduje w końcu całkiem prozaiczne wytłumaczenie. Poprzez tę postać reżyser zadaje sobie i widzom pytanie: jak bardzo trzeba zbliżyć się do zła, żeby stać się dobrym człowiekiem?

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jabłka Adama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy