Reklama

"Interstellar": POCZĄTEK PODRÓŻY

"Wymyślimy coś. Jak zawsze" - Cooper

Upodobanie Christophera Nolana do kręcenia na taśmie filmowej, a nie cyfrowo, stało się znakiem firmowym jego filmów. Grupa jego bliskich współpracowników, spośród których wielu pracuje razem z reżyserem już prawie dekadę, wie, że realizuje on swoją wizję poprzez nowatorskie wynalazki inżynieryjne, chcąc uchwycić kamerą tyle akcji, ile tylko się da. Monumentalność oraz widowiskowość opowieści, którą wymyślił do Interstellar, inspirowała jednak każdego zaangażowanego przy produkcji do bezgranicznej nowatorskości.

Reklama

"Zawsze nas interesowało, co możemy zrobić z obrazami, ale chciałem, aby dla ludzi pracujących nad tym filmem siła obrazu była ważniejsza, niż miało to miejsce w przypadku poprzednich filmów, aby miała bardziej bezpośredni wpływ na widza niż reakcje bohaterów - wyjaśnia Nolan. - Z technicznego punktu widzenia skierowało nas to w o wiele bardziej odważnym kierunku".

Chociaż do początku zdjęć sekwencji kosmicznych miało upłynąć jeszcze kilka miesięcy, reżyser przekonał Kipa Thorne'a i specjalistę od efektów wizualnych, Paula Franklina, aby do wszechświata, który penetrują w filmie jego bohaterowie, wnieść niespotykany dotąd stopień autentyczności. Thorne przyleciał do Londynu, aby spotkać się z ekipą od efektów specjalnych w firmie Double Negative, i blisko współpracował ze scenografami oraz programistami, aby efekty jak najbardziej odpowiadały naukowym standardom w obecnym ich rozumieniu. "Praca z Kipem była niezwykła, bo nie dość że jest jednym z największych fizyków XX wieku, to jeszcze posiada twórczą i artystyczną duszę - ocenia Franklin. - Bardzo chętnie angażował się, żebyśmy wykorzystali te niesamowite teorie i pojęcia w naszej historii. Chcemy, aby ludzie nam w tym towarzyszyli, a on niezwykle hojnie dzielił się swoim czasem i wiedzą matematyczną, potrzebną do zrozumienia tunelu czasoprzestrzennego i czarnej dziury".

Wykorzystując opracowane przez Thorne'a równania grawitacyjnego soczewkowania - dotyczące wpływu grawitacji na światło wokół czarnej dziury i podróżowania przez tunel czasoprzestrzenny - Franklin i jego ekipa z Double Negative byli w stanie stworzyć te wielce tajemnicze obiekty w wyższej rozdzielczości i z większą dokładnością naukową niż to się do tej pory udawało. Obserwowanie ich fizycznej rzeczywistości doprowadziło Thorne'a do wiele wnoszących nowych odkryć. "Jedyne, co mogę powiedzieć, to że widzieliśmy rzeczy, które mnie zadziwiły - zachwyca się Thorne. - Poznaliśmy kilka dziwnych aspektów wizualnej strony czarnych dziur i tunelów czasoprzestrzennych w trakcie zdjęć".

"Myśleliśmy, że może będziemy musieli odejść od precyzji naukowej, aby uczynić te obiekty bardziej zrozumiałymi dla widza, ale okazało się, że wyniki obliczeń Kipa były niezwykle spektakularne - mówi Nolan. - Pamiętając o efekcie soczewek grawitacyjnych wokół czarnej dziury, wiemy o kilku bardzo zaskakujących anomaliach w przypadku tego, jak jej wygląd się zmienia, kiedy patrzy się na nią pod nieco innym kątem lub z innej odległości".

Spece z Double Negative dodatkowo podkreślili kosmiczną rzeczywistość, inspirując się fotografiami astronomicznymi z archiwum Brytyjskiego Obserwatorium Królewskiego oraz wysokiej rozdzielczości zdjęciami wykonanymi przez kosmiczny teleskop Hubble'a. Przekopali też bazę danych NASA, zawierającą dwa i pół miliona zdjęć gwiazd, aby odwzorować wszechświat w filmie.

Chociaż ten wszechświat został stworzony komputerowo, Nolan i tak znalazł pracę nad przygotowaniem filmowej wyprawy dla kierowników swoich najważniejszych działów. "Są rzeczy, które można osiągnąć tylko przy pomocy efektów wizualnych - mówi, - ale istnieje też wiele innych rodzajów trików, które masz w zanadrzu, aby przekonać widzów o realności tego, co oglądają".

W filmie Interstellar Nolan chciał połączyć intymność i natychmiastowość kręcenia filmu w stylu dokumentalnym, kamerą z ręki, z pięknem i strukturą, która wydawała mu się możliwa tylko na kliszy IMAX, co popchnęło reżysera oraz operatora Hoyte'a van Hoytemy do zgłębienia nowych, rewolucyjnych sposobów użycia kamery. "Od początku chcieliśmy kręcić monumentalne ujęcia - pierwszy widok czarnej dziury albo tunelu czasoprzestrzennego - kamerą IMAX - mówi reżyser. - Nie myśleliśmy, że moglibyśmy kiedykolwiek wykorzystać ją w mniejszym i bardziej intymnym otoczeniu z powodu jej ogromnego rozmiaru i wagi. Ale Hoyt był zdeterminowany, żeby nosić ją na plecach, nie zważając na to, jak była ciężka. Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale to umożliwiło nam nakręcenie o wiele więcej scen przy użyciu kamery IMAX niż początkowo zakładaliśmy".

Dla van Hoytemy ta technika była naturalnym środkiem ukazania emocji, których doświadczył, czytając scenariuszu. "To bardzo wizualna opowieść, ale ma także duszę i to jest coś, co trzeba zachować - mówi operator filmowy. - Chcieliśmy znaleźć sposób, żeby wykorzystać kamerę IMAX prawie tak, jak najcięższą kamerę świata Go-Pro, ale ulepszenie technologii wymagało od nas trochę poeksperymentowania. W ten sposób mogliśmy być swobodni i improwizować w chwilach zbliżeń i dialogu, zachowując piękno głębi kadru IMAX. Chris był otwarty i odważny, kiedy przyszedł moment na te magiczne, spontaniczne elementy. Dodały życia i realności obrazowi".

Jeszcze w czasie prac nad scenariuszem Nolan i jego wieloletni scenograf Nathan Crowley zaczęli opracowywać krajobrazy z niedalekiej przyszłości, które pojawiają się w Interstellar, w garażu/biurze/pracowni reżysera - miejscu powstawania wszystkich światów w filmach Nolana. "Chris uwielbia scenografię - mówi Crowley. - Dla nas to jest zawsze przygoda, ale w przypadku Interstellar była szczególnie intensywna".

Od pierwszych scenografii aż po ich ostateczny wybór reżyser i ekipa poszukiwali innowacyjnych sposobów ukazania widzom pokrytej piachem planety, olbrzymich przestworzy kosmosu i obcych terenów innych światów.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Interstellar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy