"I sprawiedliwość nie dla wszystkich": ROZMOWA Z AKTOREM
Reżyser Filippos Tsitos i aktor Antonis Kafetzopoulos pracowali razem przy dwóch
nagrodzonych filmach Tsitosa: "Akadimii Platona" (2009), a ostatnio w "I sprawiedliwość nie
dla wszystkich", komediodramacie wyprodukowanym w ubiegłym roku. Ten ostatni film zdobył
Srebrną Muszlę za najlepszą reżyserię oraz Srebrną Muszlę dla najlepszego aktora na 59. MFF
w San Sebastian.
W "I sprawiedliwość nie dla wszystkich" Kafetzopoulos wciela się w rolę Sotirisa - śledczego
policji, którego obsesją jest dążenie do sprawiedliwości. Kiedy popełnia morderstwo, musi
zapłacić za swoje czyny. Według aktora, przyczyny zmiany charakteru Sotiris są społecznie
uzasadnione.
Co sprawia, że Sotiris tak nagle zmienia swoje nastawienie do życia?
To jest pomysł Filipposa, z którym tak naprawdę nie dyskutowałem. Myślę, że zmiana, która
zachodzi w Sotirisie, jest jakoś związana ze społeczeństwem. Z faktem, że osiągnęliśmy punkt,
w którym każdy z nas musi przemyśleć swoje życie na nowo, bo społeczeństwo nie działa w
swoim zwykłym trybie. Istnieje w nim ogólne poczucie szaleństwa, pewna hipokryzja i wiele
niesprawiedliwości. Sotiris ma dużą świadomość tej niesprawiedliwości. (...)
Mówi się wielokrotnie, że filmy Tsitosa przypominają filmy Kaurismäkiego.
Nie sądzę, że warto o tym dyskutować. Ale faktycznie Filippos jest fanem Kaurismäkiego. Ja
nie jestem jego wielkim fanem, wolę filmy Filipposa Tsitosa.
Sotiris chce się zmienić, ale wydaje się, że jest za to karany.
Tak, ale popełnił też najgorszą zbrodnię: zabił człowieka. Myślę, że kiedy człowiek popełni przerażające wykroczenie, dostaje jakby obuchem w twarz. Sotiris był stróżem prawa i
porządku, ale w końcu zostaje pociągnięty do odpowiedzialności za ich łamanie.
Co pan sądzi na temat nagród zdobytych przez "Akademię Platona" oraz "I
sprawiedliwość nie dla wszystkich"?
Gdybym był 25-letnim aktorem, patrzyłbym na te nagrody jak na pomoc w rozwoju kariery.
Ale jestem w takim momencie życia, że są one dla mnie po prostu okazją do radosnych uczuć,
dają poczucie satysfakcji. Tym bardziej, że nasz przemysł filmowy dopiero od kilku lat
zaznacza swoją obecność za granicą. Nie mamy pewności siebie irańskich reżyserów, którzy
mają w kinie określoną renomę. Na zagranicznych festiwalach ludzie nie tylko nie znają
naszych nazwisk, ale nawet nie umieją ich prawidłowo wymówić. Więc to jest bardzo miłe, gdy
widzą nasz film i mówią o nas: "Oni zrobili coś godnego uwagi. Dajmy im nagrodę".
Panayiotis Panagopoulos, www.ekathimerini.com