"I sprawiedliwość nie dla wszystkich": REŻYSER O FILMIE
O związku filmu z kryzysem w Grecji:
Zacząłem pisać scenariusz w 2003 roku, a wtedy nie było kryzysu. Poza tym planowałem
nakręcenie filmu w Niemczech, bo tam obecnie mieszkam. Szereg okoliczności sprawił, że
przeniosłem akcję do Grecji, co się zbiegło w czasie z kryzysem finansowym. To zabawne, że
mój film pasuje jak ulał do tego, co się teraz dzieje, ale usiłuję w nim powiedzieć, że istnieje
wielu uczciwych ludzi, którzy decydują się pozostać cicho tylko dlatego, że wszyscy inni wokół
nich krzyczą. Jestem głęboko przekonany, że jeśli każdy z tych uczciwych ludzi obudzi się i
postanowi coś zrobić ze swoim życiem, nastąpi prawdziwa zmiana. Niestety, nie widzę obecnie
takiej zmiany i to jest dla mnie bardzo frustrujące, tak samo jak dla mojego bohatera.
O podobieństwie do filmów Aki Kaurismäkiego:
Jestem jego dalekim krewnym z Grecji, ha ha.
O temacie filmu:
Mój film jest o etyce, o moralności. Wychowałem się w latach 80. i od tamtej pory powoli
zacząłem zdawać sobie sprawę, że świat wokół mnie staje się coraz bardziej nieetyczny i że
każdy ma swoje powody, żeby być nieetycznym: pieniądze, inne rzeczy. Zacząłem więc się
zastanawiać, do czego nas to doprowadzi, czy w ten sposób będziemy żyć w przyszłości? To
pytanie leży u podstaw mego filmu. Ale wierzę w społeczeństwo. Wierzę we wszystkich
uczciwych ludzi, którzy jakoś się zagubili w morzu ludzi pozbawionych etyki.
O sprawiedliwości:
Spojrzenie każdej osoby na sprawiedliwość jest niesprawiedliwe dla kogoś innego. Rezultatem
jest stwierdzenie, że każdy ma rację i jednocześnie jej nie ma.
O bohaterach:
I Sotiris, i Dora wikłają się w tę samą pułapkę: nie doceniają swojego życia, chcieliby wieść
inne, ale nie bardzo wiedzą, jak właściwie powinno ono wyglądać.
O pracy z aktorami:
Nie lubię kierować moimi aktorami. Prowadzimy pewne ogólne rozmowy, ale nie przepadam za
analizowaniem z nimi każdej sceny.