"Horton słyszy Ktosia": ŚCIĄGANIE I ROZCIĄGANIE
HORTON PRZECHODZI PRZEZ MOST, BURMISTRZ IDZIE DO DENTYSTY
Aby oddać pełnię cudownych im pobudzających wyobraźnię światów Dr. Seussa, filmowcy musieli rozciągnąć możliwości animacji do granic, które oddawałyby charakter postaci nic nie ujmując z ich wiarygodności.
Wykorzystanie technik "ściągania i rozciągania" najlepiej widać w krańcowo odmiennych scenach z Hortonem i Burmistrzem. W tradycyjnej dwuwymiarowej animacji, ściąganie i rozciąganie postaci nadaje im elastyczności i dynamiki. Ale Harward, Martino i specjaliści z Blue Sky podnieśli tę technikę na nowy poziom.
Nie ma pewnie sceny lepiej demonstrującej zalety nowej techniki niż ta, kiedy Horton, trzymając trąbą koniczynę, próbuje przejść po małpim bambusowym moście rozciągniętym nad głębokim wąwozem. W tym samym czasie Burmistrz idzie do dentysty, który szykuje dla niego wielką strzykawkę. Obie sceny odbywają się w tym samym czasie i są montowane naprzemiennie, jakby każdy krok Hortona wywoływał równie emocjonalną reakcję Burmistrza.
W tej sekwencji filmowcy skorzystali z technik ściągania i rozciągania, by spłaszczyć nieco tułów Hortona - jakby pięciotonowy słoń (i wieczny optymista) poczuł się lżejszy niż cokolwiek, wierząc, że potrafi przemknąć po moście niczym balonik. Nie trzeba dodawać, że te nadzieje Hortona nie do końca okazały się prawdziwe. Kiedy Horton kuli się jak to tylko możliwe, pozostawiając za sobą łamane każdym swoim krokiem deski mostu, dentysta zamiast w usta trafia igłą w ramię Burmistrza. Dzięki możliwościom animacji ramię Burmistrza wyciąga się na trzy metry, a kiedy urzędnik wraca do biura, jego przedłużona dłoń chlasta przypadkowych przechodniów po twarzach. Harward przypomina, że tę scenę wymyślił Jim Carrey. Aktor zapytał: "Do jakiego z najgorszych z możliwych miejsc możesz trafić, kiedy słoń będzie przenosił cały twój świat?". I szybko sam odpowiedział na to pytanie: "U dentysty, szykującego się do znieczulenia!".
Techniki "ściągania i rozciągania" wykorzystane zostały także przy efekcie "plamy", kiedy nogi postaci ruszały się tak szybko, że zlewały się w plamę - zupełnie jakby było ich dwa albo trzy razy więcej.