"Hell": WYWIAD Z REŻYSEREM
Skąd wziął się pomysł na ten film?
Tim Fehlbaum: - Wpadłem na niego w trakcie studiów na wydziale reżyserii w Monachium. Zrobiłem wówczas horror w stylu zombie, zatytułowany Am Flaucher. Pokazano go na festiwalu w Hof, gdzie z kolei zobaczył go ThomasWöbke. Film mu się spodobał i uznał mnie za obiecującego reżysera.Wspólnie zaczęliśmy pracę nad scenariuszem do Hell.
Miał Pan już wówczas wymyśloną stylistykę tego filmu?
- Na początku chciałem nakręcić klasyczny film grozy, z udziałem zombie itd. Dzięki Thomasowi Wöbke skończyło się jednak na pomyśle z wypalającym wszystko słońcem.
Inspirował się Pan naukowymi publikacjami?
- Na szczęście nie ma potwierdzonych naukowych teorii, mówiących o tym, że południowa Europa w przyszłości zamieni się w śmiercionośne cmentarzysko. Kilku ekspertów od zmian klimatycznych, z którymi konsultowałem ten scenariusz, przyznało, że coś takiego raczej się nie zdarzy.
Co jest kluczem do specyfiki tego filmu?
- Podstawą jest tu scenariusz, oparty na domysłach, na pytaniu: "a co by się stało, gdyby..."Ten film to czysta fantastyka, ale opowiedziana z perspektywy przeciętnego człowieka - zwykłej młodej kobiety, która w obliczu klimatycznej katastrofy musi się zmierzyć z podstawowymi problemami ludzkiej egzystencji.
Jak długo trwa akcja tego filmu?
- Mniej więcej trzy dni. Nie chcieliśmy epatować, a raczej delikatnie zarysować, subtelnie dotknąć tematu, pokazując mały wycinek z dziejącej się na Ziemi apokalipsy. Ten sposób wydawał mi się ciekawszy i bardziej poruszający. To miało być krótkie, osobiste spojrzenie na post-apokaliptyczną rzeczywistość.
Jaką rolę odgrywa w tym filmie obraz?
- Od początku przywiązywałem ogromną wagę do obrazu. Wiedziałem, że to właśnie w nim tkwić będzie siła tego filmu. Dlatego zrezygnowałem z kręcenia zdjęć w studio. Zależało mi na jak największej autentyczności zdjęć, przy minimalnej ich obróbce i tylko drobnych efektach komputerowych. Na początku planowałem pięćdziesiąt sztucznych efektów, ale skończyło się na czterech. A wszystko dzięki użyciu specjalnej techniki, jaką zastosowaliśmy podczas kręcenia zdjęć. Pomysł ze słońcem okazał się zbawienny, ponieważ mogliśmy polegać na naturze. Łatwo było pokazać drzewa, które tracą liście lub są ich całkowicie pozbawione.
Ile czasu i gdzie kręcono zdjęcia?
- Głównym miejscem akcji jest w tym filmie wypalony las. Producenci znaleźli zaatakowany przez insekty, bardzo zniszczony las w Bawarii, niedaleko Eggenfelden. Jedyne, co musieliśmy zrobić, to pomalować pnie drzew na czarno specjalnym, przyjaznym środowisku, kredowym sprayem. Chodziło o odtworzenie atmosfery grozy, zniszczonego i apokaliptycznego krajobrazu. Ekipa kręciła zdjęcia w tym lesie przez dwa tygodnie, włączając w to zdjęcia w tunelu kolejowym i na farmie.
Ile dni liczył pełny plan zdjęciowy?
- Łącznie 48 dni. Pozostałe zdjęcia nakręcono na Korsyce - w lesie, którego połacie latem 2009 roku w dużym stopniu spłonęły.
Jak wyglądała współpraca z aktorami?
- To dla mnie duży zaszczyt, że przy debiucie mogłem współpracować z aktorami tej klasy. Pracuję w techniczny sposób, a mając przed kamerą tak wspaniałych aktorów, mogłem się skupić na wizualnej stronie obrazu.
Jakie są opinie aktorów na temat tego filmu?
- Hannah Herzsprung, grająca rolę Marii, powiedziała, że rzadko można spotkać tak dobry i prawdziwy scenariusz. Tu nic jej zdaniem nie jest proste i oczywiste. Była zachwycona, że mogła zagrać rolę w sposób fizyczny, a w dodatku z elementami kina akcji.
Dlaczego zaangażował ją Pan do głównej roli w tym filmie?
- Znałem ją z filmu Four Minutes, gdzie była tak przerażająca, że od razu o niej pomyślałem, pisząc scenariusz do Hell. Miałem zresztą rację. Wspaniale wcieliła się w postać Marii, a w dodatku potrafiła zachować poziom gry do końca.
W produkcję Hell zaangażował się Roland Emmerich, znany z filmu 2012. Jak doszło do tej współpracy?
- Roland Emmerich jest przyjacielem Thomasa Wöbke i był obecny przez cały czas kręcenia zdjęć, przy produkcji i postprodukcji filmu. To dzięki jego radzie spory budżet poszedł na sztuczny pył, który pomógł nam w stworzeniu atmosfery wyschniętego, spalonego krajobrazu. Roland miał duży wpływ na kształt mojego filmu, ale ostateczne decyzje zawsze podejmowałem samodzielnie.