Reklama

"Heartbreaker. Licencja na uwodzenie": WYWIAD Z REŻYSEREM

Jak zaangażował się Pan w projekt "Heartbreaker. Licencja na uwodzenie"?

- Latem 2008 roku przeczytałem scenariusz. Otrzymałem go od Nicolasa Duvala Adassovsky'ego, producenta, z którym pracowałem w reklamie. Wtedy jeszcze nie wybrano reżysera. Zachwycił mnie pomysł firmy zajmującej się rozbijaniem par. Ale miałem wiele pytań, dotyczących pewnych aspektów scenariusza. Spotkałem się z jego autorem, Laurentem Zeitounem. W październiku 2008 roku wzięliśmy scenariusz na warsztat. Miesiąc później była gotowa nowa wersja. Wtedy zaczęto kompletować obsadę.

Reklama

Czy pańskim zdaniem rozbijanie par jest niemoralne czy politycznie poprawne?

- Film nie jest w pełni poprawny politycznie. Kryje w sobie pewien komentarz społeczny. Alex pochodzi z niższych kręgów, niż Juliette, młoda kobieta, którą ma uwieść. Między wierszami pojawia się walka klas. Film ukazuje, że należy kierować się instynktem i gardzić konwencjami społecznymi. Alex stosuje nieco wątpliwe metody, ale jego praca polega na pomocy kobietom, które same mogą wybrać swoją życiową drogę. A finał niesie nawet mały morał!

W jaki sposób dobrał Pan aktorów?

- Tematem filmu jest historia miłości. Chciałem zaproponować widzom nowatorską i seksowną obsadę. Na Vanessę Paradis i Romaina Durisa zdecydowaliśmy się bardzo szybko. Podobnie było w przypadku Julie Ferrier. Zainteresowało mnie nie jej upodobanie do przemian, lecz jej osobowość. Kryje w sobie wariacką energię. Jest bardzo zmysłowa i nieprzewidywalna. Julie wprowadziła do filmu pewne sceny komiczne, których nie było w scenariuszu.

Pod jakim względem wybór Romaina Durisa był tak oczywisty?

- Marzyłem o aktorze posiadającym naturalny urok. Nie chciałem tworzyć uwodzicielskiej atmosfery w oparciu o scenariusz. Niewielu aktorów z jego pokolenia charakteryzuje się taką charyzmą. Filmy Cedrika Klapischa, w których występował, dowodzą, że Romain ma także talent komediowy.

Czy rola Vanessy Paradis została napisana specjalnie dla niej?

- Lista aktorek, które mogły wcielić się w postać Juliette była bardzo krótka. Vanessa dostała scenariusz jako pierwsza i od razu jej się spodobał. To znakomita aktorka, jest piękna i fotogeniczna, a na dodatek stała się już ikoną. Te cechy wzmocniły wizerunek bohaterki. Juliette pozostaje niedostępna. Vanessa obdarzyła ją swoja tajemniczością, siłą i delikatnością. Oglądanie jej w roli, która jeszcze dodała jej uroku, to czysta przyjemność!

Jakie miał Pan założenia, dotyczące rytmu filmu, realizacji i montażu?

- Moja główna zasada to brak jakichkolwiek założeń. Unikam wszelkiego planowania. Posługiwałem się tą metodą podczas realizacji filmów telewizyjnych i reklamowych, zastosowałem ją także do "Heartbreakera. Licencji na uwodzenie". Lubię opracowywać pomysły razem z aktorami. Pozostawiam im duży zakres wolności. Ich kreatywność jest dla mnie bardzo ważna.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Heartbreaker. Licencja na uwodzenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy