Reklama

"Harry Potter i Zakon Feniksa": JEMIOŁA

Gdy Hogwart zamyka swe podwoje na Boże Narodzenie, tajna klasa Harry'ego niechętnie wyjeżdża na święta. Choć uczniowie się rozstają, jedna z koleżanek zostaje - urocza Cho Chang, którą gra Katie Leung. Cho po raz pierwszy zwróciła na siebie uwagę Harry'ego w części Harry Potter i Czara Ognia, i choć coś między nimi zaiskrzyło, ich wzajemne relacje skomplikowało przywiązanie obojga do Cedrika Diggory'ego, który stał się pierwszą ofiarą Lorda Voldemorta po jego powrocie. Jednak wiedząc, co żyje w ich sercach, Pokój Życzeń wyczarował gałązkę jemioły, która stała się przyczynkiem do najbardziej wyczekiwanego przez fanów Harry'ego Pottera na całym świecie momentu - pierwszego pocałunku Harry'ego.

Reklama

"Byłem trochę zdenerwowany, bo wiedziałem, że Katie się denerwowała" - przyznaje Radcliffe. - "Nie chodzi o sam pocałunek, ale o skomplikowaną relację pomiędzy Cho i Harrym. Przeprowadziliśmy jednak kilka prób i potem nie było już tak ciężko. Było super. Świetna zabawa".

"Denerwowałam się bardzo, ponieważ był to mój pierwszy filmowy pocałunek, ale David Yates okazał się wspaniały. Powiedział nam dokładnie, czego oczekuje i w ten sposób bardziej nas ośmielił" - mówi Leung. - "Początkowo czułam się nieswojo, ale Daniel bardzo ułatwił mi zadanie i poszło doskonale. Naprawdę mi się podobało... a Daniel świetnie całuje" - uśmiecha się.

Mówi Yates: "Chcieliśmy stworzyć jak najbardziej komfortowe warunki dla Dana i Katie, więc wyprosiliśmy ludzi z planu i staraliśmy się zachować możliwie intymną atmosferę".

Choć zapewne przygotowania reżysera pomogły obojgu aktorom, nie ukoiły nerwów wielu członków ekipy, którzy obserwowali dorastanie Daniela Radcliffe'a podczas pracy nad filmami z serii o Harrym Potterze. "Wielu z nas zna Daniela, odkąd miał 10 lat. Dorastał na naszych oczach, dbaliśmy o niego, mamy do niego opiekuńcze podejście" - mówi Heyman. - "A tu obserwowaliśmy jego pierwszy filmowy pocałunek. Czułem się dziwnie. Cały czas myślałem: ?Nie powinienem na to patrzeć?" - śmieje się. - "Ale scena wyszła idealnie i myślę, że będzie to delikatna i piękna chwila dla widzów".

"Jedną z największych przyjemności wynikających z pracy nad filmami o Harrym Potterze było obserwowanie, jak dzieci dorastają i jak rozkwitają ich zdolności" - kontynuuje Heyman. - "Wszyscy są wspaniałymi młodymi ludźmi - ciekawymi świata, serdecznymi, wrażliwymi, bystrymi - i myślę, że sami przekonacie się dzięki temu filmowi, jak bardzo rozwinęli się zarówno pod względem osobowym, jak i aktorskim".

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy