"Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów": FANTAZJE SITHÓW
MAGICY Z ILM KREUJˇ REKORDOWˇ LICZBĘ UJĘĆ Z EFEKTAMI SPECJALNYMI NA POTRZEBY ”ZEMSTY...”
W ”Zemście Sithów” oglądamy jeszcze więcej ”plenerów”, których nie można znaleźć w żadnym zakątku naszego globu, niż we wcześniejszych filmach z serii ”Gwiezdne wojny”. Z prośbą o pomoc w wykreowaniu pozaziemskich krajobrazów scenarzysta i reżyser George Lucas oraz producent Rick McCallum po raz kolejny zwrócili się do specjalistów z Industrial Light & Magic, pierwszego na świecie studia efektów specjalnych, które powstało z myślą o ”Nowej nadziei”.
W ”Zemście Sithów” oglądamy ponad 2.200 ujęć z efektami specjalnymi, więcej niż we wcześniejszych filmach z cyklu ”Gwiezdne wojny” i innych widowiskowych filmach, takich jak trylogia ”Władca pierścieni”. ”Są w filmie ujęcia, które składają się z 50, a nawet 60 różnych elementów. Wielu widzów nie domyśli się nawet, że są to efekty specjalne” – mówi Rick McCallum. Wiele z tych ”niewidzialnych” efektów wykorzystano przy kreowaniu ośmiu planet, które oglądamy w filmie – jest ich więcej, niż w którymkolwiek wcześniejszym filmie Gwiezdnej Sagi.
Zadanie koordynowania pracy nad efektami Lucas powierzył Johnowi Knollowi i Rogerowi Guyettowi z ILM. Każdy z nich ”opiekował się” konkretnymi scenami akcji lub efektami, które przewijają się przez cały film. Za reżyserię animacji po raz kolejny odpowiedzialny był Rob Coleman, nominowany do Oscara za ”Mroczne widmo” i ”Atak klonów”.
Wśród zapierających dech w piersiach scen, których powstawanie nadzorował Knoll – związany z Lucasem od ponad dziesięciu lat – jest otwierająca ”Zemstę Sithów” sekwencja bitwy. Wysoko nad miastem-światem Coruscant rozgrywa się ostatni akt Wojen Klonów, podczas gdy Obi-Wan i Anakin podejmują próbę odbicia porwanego kanclerza Palpatine’a z rąk separatystów.
Jest to scena, której próżno szukać w innych filmach z serii ”Gwiezdne wojny”, bo rozgrywa się ona nie w kosmosie, ale w górnych warstwach atmosfery Coruscant. ”Dało nam to możliwość wykreowania dymów, słupów ognia i innych efektów pirotechnicznych, które nie istnieją w próżni kosmicznej” – mówi Knoll.
Roger Guyett nadzorował kreację wulkanicznej planety Mustafar, gdzie dochodzi do pojedynku Obi-Wana z Anakinem. Guyett zdawał sobie sprawę, że niesamowite krajobrazy muszą się wydać widzom w pełni realistyczne, co nie było łatwe, bo Obi-Wan i Anakin walczą nad strumieniem roztopionej lawy i wybuchającej magmy.
”Chcieliśmy, by widzowie czuli, że bohaterowie znajdują się w ciągłym niebezpieczeństwie” – mówi Guyett. – ”To klasyczny pojedynek dwóch wielkich bohaterów, w którym otoczenie potęguje nastrój zagrożenia. Zależało mi, aby widzowie poczuli, że trafili do piekła, stworzyłem więc prawdziwy wodospad lawy”.
W scenie tej wykorzystano elementy grafiki komputerowej, autentyczne zdjęcia z wybuchu Etny, cyfrowe dorysówki oraz skomplikowane miniatury, które powstały pod kierunkiem koordynatora pracy modelarzy Briana Gernanda z ILM. Niektóre z tych ”miniatur” miały ponad 10 metrów długości, przydając otoczeniu realizmu i ”faktury”. Filmową lawę wykreowano z użyciem metylcelu, środka zagęszczającego stosowanego powszechnie przy produkcji koktajli mlecznych. Hektolitry lawy przepuszczano przez miniaturę, tak że tworzyła ona szeroką na ponad metr rzekę, która przepływała przez ogromny model.
W ”Zemście Sithów” oglądamy po raz pierwszy na dużym ekranie ojczystą planetę Wookiech Kashyyyk, którą porastają gęste lasy. John Knoll nadzorował plany ogólne ukazujące środowisko planety, podczas gdy Guyett skupił się na scenie bitwy, w której setki Wookiech dzielnie stawiają czoła siłom Separatystów. Gernand i jego ekipa zbudowali szczegółową miniaturę przedstawiającą ”drzewo-bohatera”, a artyści z ILM przydali całości odpowiedniej perspektywy, tak że filmowy las zdaje się tętnić życiem.
W scenach rozgrywających się na nigdy dotąd nie oglądanej planecie Utapau, Knoll nadzorował zapierającą dech w piersiach sekwencję pościgu i walki wręcz między Obi-Wanem i przywódcą droidów generałem Grievousem, podczas gdy ekipa Gernanda wykonała modele przedstawiające ogromną dziurę w ziemi i miasto.
Wśród innych światów, które oglądamy w ”Zemście Sithów” są: Felucia, przedziwna planeta, którą porastają ogromne, egzotyczne grzyby i inne niesamowite rośliny; Alderaan, idylliczna planeta, na której mieszka senator Bail Organa i przyszła księżniczka Leia; ojczysta planeta Padme, Naboo i jałowa Tatooine, na którą trafia syn Anakina, Luke Skywalker.
Specjaliści z ILM współpracowali także przy realizacji sceny, na którą widzowie czekali latami – sceny, w której Anakin zmienia się w ukrytego za czarną maską Dartha Vadera. Roger Guyett wniósł do niej styl kojarzący się z czarnym kryminałem – rozproszone światło i silną punktówkę. ”Otoczenie wygląda jak skrzyżowanie sali operacyjnej z komnatą tortur” – mówi. – ”Myślę, że to właśnie dlatego wywiera tak silne wrażenie na widzach”.
Wiele z postaci, które oglądamy na ekranie, istnieje wyłącznie w pamięci komputera. W ”Zemście Sithów” podziwiać można 90 minut animacji, więcej niż w którymkolwiek wcześniejszym filmie z serii.
Za szczytowe osiągnięcie swej ekipy koordynator animacji Rob Coleman uważa komputerowo generowanego mistrza Jedi Yodę: ”Cyfrowego Yodę wykreowaliśmy już co prawda na potrzeby ‘Ataku klonów’, ale dopiero w ‘Zemście Sithów’ staje się on pełnoprawnym bohaterem, ma więcej czasu ekranowego i dialogów. Świetnie się bawiliśmy przenosząc jego postać w nowy wymiar” – mówi.
Coleman przyznaje, że zmieniono nieco także sam wizerunek Yody: ”Jego skóra nabrała tym razem większego realizmu, z większym autentyzmem oddaliśmy także jego szaty” – mówi.
Yoda walczył wprawdzie na świetlne miecze już w ”Ataku klonów”, dopiero teraz jednak, w komnacie Jedi, natrafia na godnego siebie przeciwnika, stając do pojedynku, który przypieczętuje los Republiki i jego samego.
Wśród nowych postaci, które artyści z ILM wykreowali specjalnie z myślą o ”Zemście Sithów”, jest złowieszczy generał Grievous, który łączy w sobie cechy kosmity i robota, a stoi na czele budzącej grozę armii droidów. ”George Lucas chciał, by Grievous reprezentował technologię, której ofiarą padnie ostatecznie Anakin” – mówi Coleman. – ”To wczesny przykład technologii, której użyto, by ratować Vadera. W przypadku Grievousa technika ta nie w pełni się sprawdza, nasz bohater jest więc co prawda potężny, ale i w pewien sposób ułomny. Jest nieszczęsnym złoczyńcą, który zanosi się od kaszlu. Bardzo nam się spodobał, bo, my, animatorzy uwielbiamy kreować złoczyńców!”.