Reklama

"Gwiezdne wojny: część II - Atak klonów": JEDI W AKCJI

Choreografię scen walk opracował Nick Gillard, koordynator pracy kaskaderów, który sprawdził się na planie "Mrocznego widma". W "Ataku klonów" każdy z rycerzy Jedi - nie wyłączając statystów - uprawia inny styl walki, łączący elementy wschodnich sztuk walki, sportów obronnych i szermierki. Proces opracowywania szczegółowych ruchów Gillard nazywa "pisaniem walk na świetlne miecze". Jak mówi: W innych filmach walki to po prostu układy choreograficzne, my chcieliśmy, by "Atak klonów" był czymś więcej. Gillard odwiedził dwadzieścia szkół kendo i sportów obronnych pozyskując ponad pięciuset szermierzy do ról Jedi. Usłyszałem o grupie, której zakazano udziału w ogólnonarodowych mistrzostwach, bo jej członkom zarzucano zbyt wielką agresywność. Natychmiast zdałem sobie sprawę, że właśnie takich ludzi szukamy - mówi. Wielu z filmowych Jedi Gillard znalazł w australijskiej kolonii Byron Bay. Żyli w lesie, niczym bohaterowie "Czasu apokalipsy" - mówi.

Reklama

Wiele uwagi Gillard poświęcił Haydenowi Christensenowi, bo grany przez niego Anakin włada świetlnym mieczem jak nikt inny: Anakin jest prawdziwym mistrzem, w końcu to on stanie się w przyszłości Darthem Vaderem. Włada mieczem lepiej niż sam Obi-Wan i zawsze atakuje pierwszy - mówi. Christensen, wysportowany młody aktor, który uprawia tenis i hokej, trenował po trzy-cztery godziny dziennie pod okiem Gillarda. Z niekłamaną dumą prezentował siniaki, których nabawił się podczas treningów: Człowiek nie ma satysfakcji, jeśli nie wraca do domu z kilkoma guzami i zadrapaniami - mówi. Gillard przyznaje, że Christensen przeszedł jego najśmielsze oczekiwania: To nie tylko wspaniały aktor, ale i jeden z najbardziej wysportowanych ludzi, jakich spotkałem - mówi. - Był tak szybki, że omal nie starł na proch jednego z adeptów kendo z Australii!

Nick Gillard współpracował ściśle nie tylko z Haydenem Christensenem, ale i pozostałymi odtwórcami głównych ról, w tym Ewanem McGregorem, Samuelem L. Jacksonem, Christopherem Lee i Temuerą Morrisonem. Przyznaje, że McGregor szybko powrócił do formy, którą prezentował w "Mrocznym widmie", czego najlepszym dowodem jego starcie z granym przez Morrisona Jango Fettem. W czasie walki Jedi i łowca nagród prezentują inne style. Nick Gillard mówi: Łowcy nagród i rycerze Jedi mają się do siebie jak tygrysy do rekinów. W promieniu jednego metra nic nie jest w stanie powstrzymać Jedi. Łowcy nagród walczą z dystansu, i to możliwie jak największego. W sztuce walki Mace Windu ustępuje tylko Yodzie. Mace uprawia bardzo ekonomiczny styl - mówi Nick Gillard. - Jeśli znajdziesz się w jego zasięgu, już po tobie.

Samuel L. Jackson, który współpracował już z Gillardem na planie filmu "Shaft", mówi: Nick opracował dla mnie niesamowity styl. Mace jest zły, a więc i skuteczny. Nie bawi się mieczem. Zużywa jak najmniej energii, by zabić jak najwięcej wrogów. Hrabia Dooku dorównuje Mace'owi w sztuce władania mieczem. Charyzmatyczny przywódca separatystów, mistrz szermierki i były Jedi bierze udział w jednej z najbardziej skomplikowanych scen batalistycznych filmu. Grający Dooku Christopher Lee przyznaje, że scena ta wywarła na nim ogromne wrażenie. Jak mówi: Chyba żaden aktor w całej historii kina nie brał udziału w tylu scenach walk na miecze, co ja. Na dowód mogę zresztą pokazać blizny... W "Ataku klonów" oglądamy zaś najwspanialszą scenę walki, w jakiej dane mi było wystąpić. Natalie Portman nie włada co prawda mieczem, bierze jednak udział w scenach akcji na równi ze swymi partnerami. Padme jest tym razem dużo bardziej aktywna, a Natalie dała z siebie wszystko - mówi Nick Gillard.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Gwiezdne wojny: część II - Atak klonów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy