Reklama

"Gry weselne": I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE W LONDYNIE: O SCENOGRAFII I PLENERACH

Od samego początku, gdy w głowie Ola Parkera powstawał pomysł „Gier weselnych”, wiedział on, że film ten ma być nie tylko opowieścią o miłości, ale też historią bardzo londyńską. Miał pokazywać elektryzującą energię i piękno miasta. Reżyser osadził akcję w miejscu, gdzie sam mieszka – modnym, choć jednocześnie pełnym wiejskiego uroku, Primrose Hill, gdzie rozciągają się zielone parki i można oglądać wspaniałą panoramę miasta. Gdzie pełno jest przyjaznych pubów i modnych kafejek. Gdzie mieszka wielu, młodych ludzi.

Reklama

„Primrose Hill jest wyjątkowo piękną i romantyczną okolicą. Ma się tam wrażenie, jakby mieszkało się na wsi, co sprzyja też częstym przypadkowym spotkaniom, a to ważne dla mojej opowieści.” – tłumaczy Parker. „Oczywiście miło też, że ja tu właśnie mieszkam, ale naprawdę nie potrafiłem sobie wyobrazić lepszej lokalizacji do nakręcenia tego filmu. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem miejsce, gdzie mieliśmy stworzyć kwiaciarnię Luce, aż zaparło mi dech. Było dokładnie takie, jakie sobie wyobrażałem.”

Przy tworzeniu wizualnego tła filmu, Ol Parker współpracował ściśle z autorem zdjęć, Benem Davisem, znanym twórcą reklam, który pracował niedawno przy obrazie „Przekładaniec”, oraz ze scenografką Eve Mavrakis, która współtworzyła dekoracje do filmu „Porachunki”. Cała trójka opracowała dla „Gier weselnych” ekspresyjną oprawę, która charakterystyczna jest na ogół bardziej dla dramatów, niż dla komedii romantycznych.

Wydało się to odpowiednie zwłaszcza, kiedy już zaczęli zdjęcia. „Chciałem wizualnego tła, które byłoby bardziej realistyczne, nieco słodko-gorzkie, a nie sztuczne i połyskliwe.” – wyjaśnia Parker. „Byliśmy co do tego bardzo zgodni z Benem Davisem.”

Producentka, Sophie Balhetchet, była bardzo zadowolona z tego, co do filmu wniósł Davis – kolejną warstwę uroku i emocji. „Ben był genialny.” Opowiada. „Ol i ja dużo rozmawialiśmy o tym, jaki ten film ma być wizualnie. Chcieliśmy, żeby każdy szczegół był pokazany w kolorze, dobrze oświetlony i pod takim kątem, żeby przyczynić się do stworzenia wrażenia komediowości i szczerości zarazem. Ale to była teoria. A Ben wprowadził ją w życie.”

Chociaż „Gry weselne” są reżyserskim debiutem Ola Parkera, ludzie pracujący na planie zgadzają się co do tego, że jego łatwość osiągania celu i pasja, były siłą napędową dla wszystkich i to on czuwał nad tym, żeby nadać miłosnej historii Rachel optymizmu, magii i łagodnego humoru.

Parker uważa dla odmiany, że ogromna część sukcesu filmu należy się ludziom, którzy go otaczali – przed i za kamerami. Opowiada: „Kilka dni przed rozpoczęciem zdjęć, spacerowaliśmy z żoną, a ona nagle powiedziała: „Lada moment zaczniesz kręcić swój pierwszy film. Nie masz pojęcia, co robisz. Dlaczego nie jesteś przerażony?” Przez chwilę się zastanawiałem, a potem odparłem: „Bo mądrzy ludzie będą mi pomagać.” Reżyserując ten film przeżywałem wspaniałe chwile. Nie mogłem jeść, nie mogłem spać, ale jednak najbardziej nie mogłem się doczekać, żeby następnego dnia znów zacząć nad nim pracę.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Gry weselne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy