"Grindhouse vol.2. Planet Terror": Świry, minispódniczki, eksplozje i krew
Scenariusz Rodrigueza stanowił nie tylko wyzwanie dla jego aktorów, ale także dał impuls do kreatywności jego stałym współpracownikom. Użyte w Planet Terror środki charakteryzacji stanowią śmiałe odstąpienie od zwykłej praktyki w całej masie mrocznych, nihilistycznych horrorów. Natomiast efekty typu "krew-i-flaki" są tak plastyczne, że aż oczy wychodzą na wierzch (czasami dosłownie). Zostało to uzyskane dzięki mistrzom charakteryzacji z KNB i obsypywanemu nagrodami mistrzowi makijażu Gregowi Nicotero.
"Wiele nas łączy z Robertem - miłość do Szczęk, miłość do filmów Johna Carpentera i miłość do zombie." - żartuje Nicotero.
Zarówno Nicotero, jak Savini są pedantycznie dokładni, kiedy używają terminu "zombie". Obaj są zdania, że w przypadku Planet Terror to błędna nazwa. Nicotero mówi: "To wielkie nieporozumienie, ponieważ technicznie rzecz biorąc oni nie są zombie. Nie jest tak, że umierają i potem powracają; niekoniecznie też wszyscy jedzą ciała. Zostają po prostu zarażeni i stają się bezmyślnymi zabójcami."
Savini zgadza się z tym: "Nie nazywam ich zombie. Mówię o nich "świry", bo to są ludzie chorzy."
Właśnie dzięki pedanterii, z jaką podchodzi do zastosowania słowa "zombie", Nicotero jest mistrzem w swoim zawodzie. "Robert i ja rzuciliśmy kilka pomysłów i zrobiliśmy szereg prób, ale pozostaliśmy dalecy od tradycyjnego wyglądu zombie. Nie mają pomarszczonej, zeschniętej skóry ani szarawej bladości na zapadłych policzkach, ani spróchniałych zębów. Jako podstawę do naszej pracy wykorzystaliśmy książki medyczne traktujące o różnych rodzajach wysypek, egzem, chorób skórnych.
Nicotero kontynuuje szczegółowy opis procesu powstawania zombie: "To się rozprzestrzenia i obejmuje całe ciało. Hodujesz te wypełnione cieczą, mechate, nieustannie rosnące woreczki, te krosty i wszystkie te okropieństwa. A to dopiero "pierwsza faza". Potem przechodzisz do "fazy drugiej", w której krosty i rany są znacznie większe. Potem, w "fazie trzeciej", ich głowy są zdeformowane, ich ciała są naprawdę w rozkładzie, wygląda to jak jakieś skręcone mięso, a potem stopione ze sobą i pozrastane.
"Greg i jego ekipa tyrali jak woły." - mówi Savini, który zna Nicotero od czternastego roku życia. "Przypomniało mi się, jak kiedyś ciężko pracowaliśmy".
Mimo całej tej harówki, w sztuce wypełniania manekinów butelkami barwionego na czerwono syropu kukurydzianego tkwi jednak element swawolnej zabawy. Josh Brolin komentuje: "Greg jest świetny. W swoim sklepie mają dosłownie wszystko! Są totalnie zaangażowani w swoją pracę, ale mają też z tego frajdę. To jest grupa ludzi, którzy świetnie się bawią."
Czy wspomnienie o tym, jak było zabawnie, sprawia, że Savini z nostalgią myśli o czasie, gdy robił charakteryzację? Niezupełnie: "Greg był tu każdego wieczora, przygotowywał dwunastu zombie, potem pięćdziesięciu zombie, potem krwawe efekty. Ja przychodzę, robią mi charakteryzację, potem kręcimy jakieś zajawki i mogę sobie siedzieć z boku."
"Nicotero przygotowywał moją scenę śmierci w Krzyku, moim drugim filmie." - mówi McGowan. "Od tej pory mam dla niego ogromny szacunek. Jego dokonania są naprawdę znaczące."
Obsada aktorska i ekipa filmu Planet Terror musiała przywyknąć do jedzenia lunchu w namiocie cateringowym w obecności jednego czy dwóch zombie. "To nie takie trudne, kiedy jesteśmy na planie i kręcimy film. Ale kiedy idziemy na lunch, oni nie mają czasu zdjąć swoich masek. Wtedy siedzę tam i zastanawiam się: "Czemu muszę siedzieć akurat obok zombie?" - mówi Elise Avellan. "Siedzą tam, ociekają krwią - to bardzo śmieszne. Uwielbiam to. To niesamowite." - żartuje Elektra.
Praktyczne efekty charakteryzatorskie to tylko mała część całej metody uzyskiwania efektów użytej przez Rodrigueza. Ktoś mógłby pomyśleć, że jego zespół w Troublemaker Digital miał mniej roboty nad scenariuszem osadzonym w rzeczywistych miejscach, w przeciwieństwie do całkowicie cyfrowo kreowanego scenicznego wyposażenia użytego w filmie Mali agenci 3D. Tymczasem grupa od efektów wizualnych we wnętrzach miała przed sobą cały zestaw twórczych wyzwań, głównie w kwestii nogi - kołka i nogi - karabinu.
Odpowiedni efekt został uzyskany przez Rodrigueza i jego zespół w Troublemaker Digital dzięki wykonaniu specjalnego przyrządu umieszczanego na nodze McGowan. Proces ten wymagał również cierpliwości i wyobraźni od głównej aktorki. Aktorka wyjaśnia: "Noszę but na wysokim obcasie na jednej nodze, a na drugiej "nogę- zielony monitor". Chodzenie z nogą-monitorem jest dość trudne. Musiałam wykonywać mnóstwo różnych ćwiczeń, żeby być w stanie trzymać nogę w górze przez tak długi czas."
Inna część tworzenia wizualnego charakteru Planet Terror to niespotykany dotąd cyfrowy proces postarzania, zaprojektowany i przeprowadzony przez Rodrigueza.
Kierownik kaskaderów Jeff Dashnaw i jego zespół z Brand X Stunts ściśle współpracował z Nicotero w tworzeniu najbardziej spektakularnych scen śmierci. "Zabijamy wiele istot. Mam tu niewielką grupę ludzi, chyba osiem osób, więc myślę, że zabiliśmy każdą z nich od piętnastu do dwudziestu razy." - mówi Dashnaw.
Poza pracą z drużyną kaskaderów, dodatkowo Dashnaw przyłączył się do zespołu aktorów, żeby wykonać dla nich parę sztuczek. "Siedzi w tym od trzydziestu lat i pracował ze wszystkimi." - mówi o Dashnawie Freddy Rodriguez. "Pracował w przemyśle filmowym z niektórymi wielkimi bohaterami kina akcji i potrafi sprawić, że będzie to wyglądało naprawdę w porządku."
Ponieważ Freddy Rodriguez trenował kiedyś taniec, był chętny, by zmierzyć się z rolą, która wymagała od niego wykonania kilku wyczynów akrobatycznych osobiście. "Ze wszystkich filmów, w których grałem, ten wymagał najwyższej sprawności fizycznej." - mówi Rodriguez. "Nie grałem nigdy bohatera kina akcji i teraz zaharowywałem się, żeby porządnie to zrobić. Miałem też dużo zabawy robiąc sekwencje jak z kina akcji, bo było to dla mnie zupełnie nowe."
Mimo, że choreografia kina akcji była dla niego nowością, Freddy przekonał się, że posiada zdolność szybkiego nauczenia się rozpoznawalnych dla Wray'a ruchów. Freddy Rodriguez komentuje: "Dla mnie robienie wszystkich tych sekwencji kina akcji przypomina taniec. Zapamiętuje się układ choreograficzny, a potem wykonuje wszystko podążając za nim. Ta choreografia daje mnóstwo zabawy."
McGowan wykonywała wiele koniecznych akrobacji sama, włącznie ze sceną, w której gigantyczna eksplozja wyrzuca ją w powietrze. Dashnaw chwali McGowan za jej odwagę w wykonywaniu kaskaderskich zadań. "Pomyślałem, że polecimy z nią dziewięćdziesiąt czy sto stóp nad ziemię, a potem wyląduje na brzuchu na ośmiocalowej wyściółce. Omawiałem to z jej dublerką, kaskaderką Daną Reed przez kilka dni. Ale Rose powiedziała, że w to wchodzi. Przećwiczyliśmy ten numer kilka razy i wyszło bez pudła. Była świetna."
"Bardzo mi się podobało tak lecieć w powietrzu." - mówi McGowan. "Uwielbiam takie rzeczy. Od stóp do głów byłam pokryta żelem, co chroniło mnie przed ogniem, choć eksplozje sięgały naprawdę wysoko. Oczywiście nie mogłam widzieć wybuchu, ponieważ byłam przed nim. Dopiero kiedy oglądałam playback zobaczyłam tę ogromną chmurę w kształcie grzyba i pomyślałam: "O, jeju!"
Robert Rodriguez upewnił się, że uchwycił McGowan w pamiętnym, zapierającym dech momencie: "Kiedy używasz dublerów, żeby robić różne fantastyczne akrobacje, to niesamowite, kiedy trafi ci się aktor, który zrobi to sam. Widać, że to ona. Jest pełna wdzięku. Jest tancerką, więc wkłada w to również swoją własną oryginalną fizyczność, uwiarygodniając poszczególne sceny."
Wiele ze śmiałych, ekscytujących efektów wizualnych w Planet Terror powstało dzięki temu, co zrobiła dla filmu Nina Proctor, która pracowała jako kostiumograf z Rodriguezem przy Małych agentach, Rekinie i Lavie oraz Sin City.
Sin City było komiksową opowieścią; Planet Terror to dzieło komiczne: "Cherry kończy jako superbohaterka." - mówi Proctor. "Staraliśmy się oddać tę ideę poprzez jej kostium - ma czarną skórzaną minispódniczkę i długie czarne buty."
Z drugiej strony, kostium Wray'a charakteryzuje się prostotą; każdy mógłby się tak ubrać. "Chcieliśmy, żeby Wray był zwykłym facetem - dżinsy, flanelowa koszula i skórzana kurtka. Nie zapominaliśmy o tym, kim on jest. To mógłby być każdy facet z ulicy. Ale też ma pewne sekrety ze swojej przeszłości, o których nic nie wiemy i to również chcieliśmy jakoś oddać. Więc trzymaliśmy się prostoty. "Wiele z tych sekretów ujawnia się poprzez tatuaże Wray'a, które ukazują się, kiedy zdejmuje swój "zwyczajny" kostium.
Shelton musiała znać i cenić dokonania oraz niebywały talent Proctor do kreowania postaci poprzez kostium z czasów, kiedy pracowały razem przy Sin City. "Ona tak doskonale zna się na materiałach, tak subtelnie je wyczuwa, wie, jak tkanina się porusza, jak się ją tnie i jak upina. Buduje wszystko od fundamentów, jest nieskończenie twórcza i niestrudzona." - mówi Shelton o Proctor. "Nie ustanie, póki nie rozgryzie sprawy."
Shelton współpracowała z Proctor nad podjęciem każdej decyzji w trakcie tworzenia filmu. Jej kostium zmienia się w miarę rozwoju akcji tej nocy chaosu. "W postaci Dakoty chciałyśmy złożyć hołd modzie lat 70., a jednocześnie sprawić, żeby to przechodziło w nowoczesność. Postać Dakoty ewoluuje. Zaczynam jako osoba naprawdę zablokowana, mam włosy upięte w kok, biały kitel, cała jestem wykrochmalona. Wraz z rozwojem akcji, wszystko coraz bardziej poddaje się chaosowi, staje się niebezpieczne, przydarzają się mi najbardziej okropne rzeczy. Nina przykłada wielką wagę do szczegółów, a ja całkowicie podzielam takie podejście. Byłam bardzo przejęta mogąc kształtować tę postać wraz z nią."
Proctor musiała stworzyć kostium, który wytrzyma wszystkie fizyczne trudności, a przy tym sprawi, że aktorka będzie ciągle wyglądała jak filmowa ostra lalunia. "Wypada z okna szpitalnego, potem musi pędzić do domu w czasie ulewy i jej początkowy wygląd ulega ruinie. Ale zamiast naprawdę wyglądać jak ruina, ona dopiero wtedy zaczyna wyglądać coraz bardziej sexy."
Gust do barwnej estetyki wspiera doskonałe designerskie dzieło scenografa, Steve'a Joynera. "Samodzielnie zająłem się projektowaniem dekoracji od czasu Małych agentów 2 i bardzo mi się to spodobało, ponieważ daje możliwość budowania planu i ustalania koncepcji plastycznej filmu już podczas pisania scenariusza." - mówi Rodriguez. "Nie potrzebuję do tego nikogo, poza Steve'em. Zabrałem go do więzienia, znalazłem ten rodzaj drzwi i krat z obłażącą farbą, miejscami tworzącą bąble. Robiłem zdjęcia różnym materiałom. Chodziło mi o to, żeby pokazać, dlaczego lubię to czy tamto. On załapał to doskonale."
Wszyscy z obsady aktorskiej bez wahania wskazują jako największe zalety pracy z ich reżyserem użycie przez niego technologicznych udoskonaleń dla stworzenia przyjemnych, sprzyjających współpracy, dogodnych warunków. Stosując komputerowe technologie nagrywania materiału ekipa może sobie pozwolić na wolność od presji, jaka wynikała kiedyś z faktu, że może skończyć się taśma, albo, że podczas ładowania nowej kasety utracone zostaną ważne momenty. "On jest prawdziwym wizjonerem. To wielka przyjemność pracować z nim." - mówi Shelton o Rodriguezie. "Czuję się rozpieszczana. Nie musimy zajmować się filmem, tym, czy leci taśma, nie musimy przejmować się cięciami. Nikt nam nie powie: "Włos na obiektywie!".
Spokojne warunki pracy to jedna strona medalu, ale drugą jest to, że wehikuł Planet Terror Rodrigueza nieustannie pędzi naprzód (chyba, że zdarzy się, że on sam zrobi sobie przerwę, żeby pograć na gitarze). Kiedy nie reżyserował, pracował ze swymi edytorami na planie, montował sceny na laptopie. "On montuje scenę w czasie, kiedy my ją kręcimy, a potem podkłada pod nią jakąś muzykę." - mówi Biehn. "Można to obserwować na monitorze i można dokładnie zobaczyć, co będzie pokazane potem na dużym ekranie."
"Robert po prostu oddycha filmem." - mówi Biehn. "Po prostu oddycha. Nie wiem jak to inaczej powiedzieć. To wspaniałe pracować z kimś, kto traktuje to tak namiętnie i jest tak bardzo utalentowany. Z Robertem i Quentinem wspaniale spędza się czas. Są dowcipni, umieją się bawić, są przejęci pasją, mają obaj nieprawdopodobną wiedzę na temat historii filmu i kina współczesnego, jak też o samym robieniu filmów."