Reklama

"Gra pozorów": HISTORIA POWSTANIA FILMU

Neil Jordan artystyczną karierę rozpoczynał jako pisarz. Na przełomie lat 70. i 80. w Anglii ukazały się jego zbiór opowiadań „A Night in Tunisia” oraz powieść „The Past”, które zostały docenione zarówno przez krytyków jak i czytelników. Ten sukces zachęcił go do spróbowania swoich sił w filmie. Zaczynał jako asystent scenarzysty na planie głośnego „Excalibura” Johna Boormana w 1981 roku, a już rok później wszedł na ekrany - zbierając doskonałe recenzje - jego debiutancki obraz „Angel”. Dwa lata później powstało ciepło przyjęte „Towarzystwo wilków”, a w 1986 roku na ekrany wchodzi gangsterski dramat „Mona Lisa”, w którym niezapomnianą kreację stworzył Bob Hoskins.

Reklama

Te sukcesy zapewniły Jordanowi zaproszenie do Hollywood, gdzie jednak przez długie lata nie udawało mu się zaistnieć. Ani „Zjawy” z 1989 roku ani „Nie jesteśmy aniołami”

z Robertem De Niro i Seanem Pennem nie przypadły do gustu widzom i krytykom. Międzynarodową sławę irlandzkiemu reżyserowi przyniósł dopiero przewrotny dreszczowiec „Gra pozorów”.

Scenariusz filmu gotowy był już na początku lat 90., ale przez długi czas Neil Jordan

nie mógł znaleźć producenta gotowego sfinansować realizację obrazu. „Grę pozorów” odrzucały wszystkie duże studia tłumacząc reżyserowi, że zaskakujące zakończenie zniechęci widzów. Jak się miało wkrótce okazać, finał filmu stanie się tym, co sprawi, że „Grę pozorów” obejrzą miliony widzów na całym świecie.

Ostatecznie dreszczowcem zainteresowała się brytyjska telewizja, które zdecydowała

się sfinansować produkcję obrazu z myślą o dystrybucji na małym ekranie. Niestety, środki jakie przeznaczyła na realizację „Gry pozorów”, okazały się niezwykle skromne i pod koniec zdjęć ekipa została bez funduszy. Sytuację uratował producent Stpehen Woolley, który był między innymi właścicielem londyńskiego kina Scala. Gdy ekipie skończyły się pieniądze, Woolley pożyczył niezbędne fundusze z kasy kina.

Niezwykle ważną rolę w powstaniu „Gry pozorów” odegrał legendarny reżyser Stanley Kubrick – prywatnie bliski przyjaciel Neila Jordana. Pierwotnie film miał nosić tytuł

„The Soldier’s Wife” (Żona żołnierza) jednak Kubrick przekonał Jordana, że obrazy mające w swoich tytułach odniesienia do wojskowości bądź religii z reguły nie cieszą

się popularnością i zmieniono nazwę produkcji na „Grę pozorów” – tytuł zaczerpnięty

z popularnej w latach 60. w Wielkiej Brytanii piosenki pop.

Kubrick, choć był wielkim fanem produkcji, przez długi czas pozostawał wobec niej bardzo sceptyczny. Wielki reżyser był przekonany, że Jordanowi nie uda się znaleźć osoby będącej w stanie wcielić się w postać Dil – obiektu uczuć zastrzelonego żołnierza. Pomoc przyszła niespodziewanie od innego reżysera, Dereka Jarmana, który zasugerował odpowiedzialnej za dobór aktorów Susie Figgis współpracę z Jaye Davidson.

Kiedy wreszcie „Grę pozorów” udało się ukończyć, filmem zachwycili się wszyscy, którzy wcześniej nie byli zainteresowani udziałem w jego produkcji. Przeznaczony początkowo

do dystrybucji telewizyjnej dreszczowiec trafił na duży ekran, gdzie został entuzjastycznie przyjęty przez widzów i krytyków.

Prawa do dystrybucji filmu na terenie USA kupiła firma Miramax, która wcześniej odrzuciła propozycję sfinansowania jego produkcji. W kontrakcie studio zagwarantowało twórcom, że „Gra pozorów” zostanie zgłoszona do oscarowej rywalizacji. Jak się okazało – z ogromnym sukcesem.

Promująca „Grę pozorów” piosenka „The Crying Game” w wykonaniu Boya George’a triumfowała na listach przebojów zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i Stanach Zjednoczonych.

Dziś „Gra pozorów” uważana jest za jeden z najciekawszych filmów lat 90. i jedno

z najważniejszych dokonań w karierze Neila Jordana. Sukces niskobudżetowego dreszczowca zapewnił irlandzkiemu reżyserowi drogę do Hollywood i możliwość współpracy z największymi gwiazdami. W jego następnym filmie – „Wywiad z wampirem”, główne role zagrli Tom Cruise, Brad Pitt, Christian Slater i Kirsten Dunst oraz oczywiście Stephen Rea, który od lat pozostaje ulubionym aktorem Jordana.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Gra pozorów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy