"Good bye, Lenin!": MÓWI REŻYSER
Wolfgang Becker (reżyser). Nie tylko o filmie.
O przełomowym momencie w dziejach Niemiec
Bardzo spodobał mi się pomysł filmu, w którym syn, pragnąc ratować życie matki, musi skłamać - i brnie w swoje kłamstwo coraz bardziej. Matka nie może się dowiedzieć, że nie ma już Niemiec Wschodnich, w które tak wierzyła. To film bardzo uniwersalny, a to, że w tle obserwujemy Niemcy w okresie przełomu (upadek muru, zjednoczenie), w niczym nie zmienia ogólnego przesłania filmu. Ekscytująca była myśl o połączeniu tych dwóch elementów w jednym filmie - mogłem pokazać Niemcy w ważnym momencie historii - niejako przy okazji. Nie jest to jednak główny temat filmu.
O aktorze Danielu Brühlu
Chciałem, by postać grana przez Daniela Brühla wypadła przekonująco. Alex podejmuje decyzje w sposób spontaniczny, a Daniel jest aktorem o bardzo emocjonalnym stosunku do sztuki i potrafił fantastycznie oddać uczucia Alexa. Nawet przez chwilę nie wątpimy w motywy jego działań. A przecież wszystko wokół nagle się zmienia, także w jego życiu prywatnym, cały świat nagle staje otworem. Tymczasem Alex, wbrew wszystkiemu, robi krok do tyłu. Odtwarza to, o czym wszyscy pragną zapomnieć, a my jesteśmy pełni zrozumienia dla jego postępowania. Postać grana przez Daniela jest przepełniona ciepłem - ani przez chwilę nie zastanawiamy się, dlaczego robi to wszystko.
O aktorce Katrin Sass
Katrin Sass (matka Alexa) gra w sposób bardzo naturalny i oszczędny. Stosuje wąską grupę środków wyrazu. Uważam, że jednym z istotniejszych elementów gry aktorskiej są oczy, a jej oczy są po prostu doskonałe - to rzadka cecha.
Kilka uwag o postaci matki
Nie nazwałbym jej twardogłową komunistką. To raczej klasyczna aktywistka - typ często spotykany w różnych systemach. Niesienie pomocy sprawia jej radość, uważa to wręcz za swój obowiązek. I po prostu to robi. Żyje w kraju, który nie daje możliwości wyboru, więc i ona podąża z góry wytyczona drogą.
Niemcy Wschodnie (NRD) z perspektywy Niemiec Zachodnich
Dorastałem w Niemczech Zachodnich, jednak od wielu lat mieszkam w Berlinie. Poznałem NRD i Berlin Wschodni, ale oczywiście nie doświadczyłem tego, co oznaczało dorastanie w NRD, nie obserwowałem upadku muru ze wschodniej strony, i tego, co czuje człowiek, który wreszcie jest wolny - odzyskuje pełnię praw obywatelskich, może swobodnie podróżować. Poznaliśmy wielu ludzi, którzy w momencie upadku muru mieli po około 20 lat. Opowiadali nam, co wtedy czuli. Ich odczucia były często skrajnie odmienne. W filmie nie zawarliśmy tych opowieści, ale dzięki nim było nam znacznie łatwiej pisać scenariusz i reżyserować. Mamy też poczucie, że nasza historia jest spójna i wiarygodna.
Wykorzystanie materiałów archiwalnych
Może trudno w to uwierzyć, ale nie nakręciliśmy ani jednego ujęcia ilustrującego wydarzenia tamtego okresu. Użyliśmy wyłącznie materiałów archiwalnych, które wpletliśmy w nowy kontekst. Nagle okazało się, jak łatwo jest sfałszować rzeczywistość przy użyciu odpowiednich zdjęć i stosownego komentarza. Zaczęliśmy się wręcz zastanawiać, na ile te zdjęcia są wiarygodne i czy w ogóle można oddać prawdę za pomocą zdjęć.
O komedii
Nie chciałem z filmu ‘Good Bye, Lenin!’ robić farsy. Ludzie mają bardzo indywidualny stosunek do tego, z czego można się śmiać. I do tego, kiedy komedia przestaje śmieszyć, a zaczyna drażnić. Moim zdaniem prawdziwa komedia to taka, której bohaterowie nas bawią, sami jednak w swoim zachowaniu nie widzą nic śmiesznego. I ostatnią rzeczą, której pragniemy to znaleźć się w ich sytuacji. Możemy siedzieć wygodnie i obserwować ich zmagania, ciesząc się, że oni są tam, a my tu. Podstawą dobrej komedii są zawsze poważne problemy.
Element tragikomiczny
Ciągle jestem pod wrażeniem sceny w łazience, w której Ariane mówi swemu bratu, że widziała ich ojca i rozpoznała jego głos - a my widzimy w tym czasie tę scenę w formie retrospekcji. Kiedy brat pyta Ariane "No i co mu powiedziałaś?, a Ariane odpowiada ‘Życzę smacznego i dziękujemy, że wybrał pan Burger King’ - to jest w tym coś głęboko tragikomicznego.
Pech
Zamierzaliśmy kręcić zdjęcia w altance, w której rodzina nie była od dziesięciu lat. Domek powinien tonąć w chwastach. Jednak trudno nam było znaleźć taką altankę, która, cała zarośnięta, byłaby jednocześnie fotogeniczna. Odpowiednio wcześnie zwróciliśmy się zatem do ogrodnika z prośbą o zasianie chwastów. Chwasty, owszem, urosły, ale przy pierwszej próbie zdjęć zaczęło lać, a nam potrzebne było piękne, letnie słońce. Przy drugim podejściu okazało się, że w nocy całą uprawę stratował stado dzików. Takie sytuacje zdarzały się codziennie.
Jednym z najtrudniejszych zadań reżysera jest właśnie nie poddawać się mimo wszelkich trudności. Dzięki wspaniałym aktorom i całemu zespołowi osiągamy pewną jakość i nie można wtedy powiedzieć: "Prześladuje nas pech, przestańmy to wszystko traktować tak poważnie. W tym momencie film straciłby wiele na jakości. Reżyser musi być wytrwały, musi dokładać starań, by utrzymać jakość filmu na wysokim poziomie.