Reklama

"Golasy": PRODUKCJA

Świętnicki: "Od dawna interesuje mnie idea filmu psychologicznego, w którym wszyscy grają nago. Nagie postacie w swoim otoczeniu, np. w biurze, są fascynujące."

Pozbawieni atrybutów tzw. "normalnego człowieka", czyli odzieży ludzie pozwalają spojrzeć na siebie z zupełnie innej, nietekstylnej perspektywy. Dzięki takiemu prostemu zabiegowi inaczej patrzymy i postrzegamy choćby groźnego kierownika, który normalnie nosiłby stwarzający pozory powagi swojej pozycji garnitur. Żeby zagrać w Golasach nie trzeba było być zawodowym aktorem. Potrzebna była natomiast odwaga, bo od początku do końca, wszystkie występujące w nim postacie są przecież nagie.

Reklama

Na casting zgłosiło się około 200 naturszczyków w różnym wieku. Większość to bezrobotni, osoby starsze albo młodzież. Nie było ani jednej striptizerki, ani ekshibicjonisty. "Jeśli zgłaszali się aktorzy grający w filmach erotycznych, musieliśmy im niestety odmówić" - mówi Świętnicki.

Reżyser do głównych ról wybrał : bezrobotnego z Lubania, krojczego bez pracy z Legnicy oraz maturzystkę, dwie emerytki i bezrobotną młodą matkę z Wrocławia. Role drugoplanowe zagrali 44-letnia właścicielka biura porad prawnych, z wykształcenia prawniczka po Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, 36-letni były handlarz antykami, 49-letni elektryk po rozwodzie i jego 50 letni przyjaciel, nudysta.

Bardzo szybko okazało się, że nagość nie jest dla początkujących aktorów niczym wstydliwym. Konieczność grania nago i bez makijażu już po kilku godzinach nie robiła na nich większego wrażenia.

"Podobno co 4 minuty człowiek myśli o seksie. Na planie też ta zasada chodziła. Ale zapewniam, nie było erekcji. Owszem, my jesteśmy tacy mężczyźni, co to nawet wiewiórce by nie przepuścili, jak to się mówi. Ale na planie nie robiliśmy kłopotów. To była praca. Może na początku kobitki były trochę skrępowane, ale potem! Normalka - opowiada Ryszard Strzałkowski, filmowy Petent (Super Expressu, maj 2000).

Okazało się, że wielu chętnych było nudystami. Jedna z aktorek mówi: "Nie krępuje mnie nagość. Co roku z mężem jeździmy do Chałup. To mąż namówił mnie, żebym się rozebrała publicznie. Jestem naturystką. Tak zostaliśmy stworzeni, że nie musimy się wstydzić" - mówi pani Janina, kiedyś nauczycielka nauczania początkowego, księgowa i planistka.

Zdjęcia do Golasów kręcone były od 28 kwietnia do 9 maja 2000 roku w dawnych biurach PKP na wrocławskim Dworcu Świebodzkim. Realizatorzy starali się zachować jak najwięcej autentyczności począwszy od naturalnej scenografii (np. stare biurka, ubogie wyposażenie itp.) aż po środki wyrazu. Film kręcono jedną kamerą w jednym wnętrzu.

"Na planie nie pracowała ani jedna charakteryzatorka i była to świadoma decyzja. Uważam, że ciało w świetle naturalnym wygląda cudownie. Nie trzeba go smarować, pudrować, robić tego wszystkiego, co robi się w telewizji." - mówi Świętnicki.

Producentem Golasów jest niezależna wrocławska Wytwórnia Filmów Amerykańskich. "Amerykańskich, bo - jak wyjaśnia reżyser filmu - to, co robi nie jest typowe dla kina polskiego. Na ogół filmy są do siebie podobne, po 10 minutach wiadomo, co będzie dalej. My chcemy zrobić coś zupełnie innego. Gwarantuję, że w moim filmie nie będzie można przewidzieć rozwoju wypadków."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Golasy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy