"Gol!": PIŁKARSKIE PASJE W 3 ODSŁONACH
Według producenta Matta Barelle, „Gol” jest pierwszą częścią zamierzonej piłkarskiej trylogii, realizowanej przy pełnym wsparciu i akceptacji FIFA. Ta część opowiadać ma o drodze Santiago Muñeza na szczyt, część druga – o grze w barwach Realu Madryt, zaś trzecia o jego triumfach podczas rozgrywek Pucharu Świata w 2006 roku. Barelle zaczął myśleć o realizacji wysokobudżetowego filmu o piłce nożnej w 2002 roku, gdy emocjonował się mistrzostwami świata w Japonii.
Mike Jefferies był zdania, że Ameryka czeka na wielki film o futbolu, na „Rocky’ego” w scenerii boiska. Chcieliśmy, by był to film, który przemówi do szerokiej publiczności, nie tylko do grupy wiernych wielbicieli piłki. Naszym marzeniem było, by „Gol” przekroczył granice narodowe, pokonał granice płci i wykształcenia – tłumaczył intencje twórców Jefferies. Barelle podkreślał, jak ważne było uzyskanie oficjalnego wsparcia FIFA. Wspominał, że ta zgoda otworzyła im najważniejsze drzwi: Uzyskaliśmy dostęp do najważniejszych obiektów sportowych, i – co było dla nas bardzo ważne – prawo do filmowania prawdziwych drużyn w akcji. Film mają oglądać zażarci wielbiciele piłki – a oni nie dadzą się zbyć byle czym, ani oszukać. Potem przyszedł czas na uzyskanie zgody Newcastle United na to, by ta drużyna była jednym ze zbiorowych bohaterów filmu. Newcastle wybrano ze względu na obecność w składzie klubu wielkich gwiazd, niemal religijny kult, jakim otoczona jest drużyna oraz na ofensywny, widowiskowy styl gry. Szefowie klubu szybko dali się przekonać – dostrzegli dodatkową szansę promocji drużyny. Jeszcze jedną przyczyną tego, że wybrano Newcastle, był zamierzony kontrast wizualny pomiędzy słonecznym Los Angeles, a często pochmurnym niebem Newcastle.
Pokazać ewolucję, zmiany charakteru bohatera, jego reakcje na porażki i sukcesy: to było bardzo ciekawe aktorskie zadanie – mówił Kuno Becker. Wspominał, że w młodości myślał o karierze zawodowego piłkarza, ale kontuzja kolana zamknęła przed nim tę możliwość. Okazało się, że kino pozwoliło mi niespodziewanie spełnić to dawne marzenie – cieszył się młody aktor.
Kierownictwo klubu zgodziło się niemal na wszystko. Filmowcy postanowili nie przeszkadzać tylko w dniu meczu. Poza tym, mieli całkowitą swobodę w wykorzystaniu wszelkich klubowych obiektów i boisk. Postanowili też – w konsultacji z piłkarzami i trenerami – dochować wierności w przedstawianiu realiów gry, treningów i taktyki.
Początkowo reżyserii miał się podjąć słynny brytyjski reżyser Michael Winterbottom („Wonderland”, „Królowie życia”), a producentem miała być firma Icon Productions Mela Gibsona. Do roli Santiago typowano Diego Lunę („I twoją matkę też”, „Bezprawie”). W drugoplanowych rolach mieli pojawić się natomiast Stellan Skarsgard („Przełamując fale”, „Ronin”) i James Nesbitt („Krwawa Niedziela”). Jednak wskutek „artystycznych różnic” Winterbottom zrezygnował z udziału w projekcie. Zastąpił go Danny Cannon, (twórca futurystycznego widowiska „Sędzia Dredd”), który ostatnio odniósł znaczący sukces jako reżyser, scenarzysta i producent kryminalnych seriali: „Kryminalne zagadki Las Vegas” oraz „CSI: Miami”. Cannon wspominał, że od wczesnego dzieciństwa był fanem piłki. Kocham ten sport i postanowiłem uczynić wszystko, by pokazać całe jego piękno – mówił.
Nad scenariuszem pracował słynny brytyjski duet scenariopisarski, Ian La Frenais i Dick Clement. Odnosili oni sukcesy, pisząc scenariusze, w których dużą rolę odgrywała muzyka: „The Commitments” Alana Parkera, czy „Still Crazy” (wideo: „Szalona kapela”). La Frenais wspominał: Znam dobrze Newcastle, tam się wychowałem, więc czuję i pamiętam to miasto, jego realia. Clement dodawał: To jasne, że nie jest to tylko historia o piłce. Mamy tu bohatera wyrwanego z własnego środowiska, biednego jak mysz kościelna i stającego przed wielką szansą... Taki temat powinien przemówić do wielu.