Reklama

"Gol!": ANGLIK POTRAFI

W latach powojennych najwięcej filmów na temat futbolu powstało rzecz jasna w Wielkiej Brytanii. W 1965 roku nakręcono jeden z wzorcowych filmów familijnych na temat piłki nożnej – „Cup Fever” Davida Bracknella. Za wyjątkowo pretensjonalny uznano reżyserski debiut aktora Richarda Harrisa „Bloomfield” (1969), gdzie zagrał on tytułowego izraelskiego gracza, który mimo upływu lat nie potrafi zrezygnować z kariery. Do udanych nie należał też film „Yesterday’s Hero” (1979) Neila Leifera, według powieści Jackie Collins, eksploatujący (bez polotu) temat afer w ówczesnej lidze angielskiej z korupcją, skandalami obyczajowymi oraz nadużywaniem alkoholu na czele. Z kolei nostalgiczną opowieść „Those Glory, Glory Days” (1983) Philipa Saville’a oparto na autobiograficznym scenariuszu pióra sportowej publicystki „Observera”, Julie Welch. Opowiadała ona o dziewczęcej fascynacji (także erotycznej) kapitanem drużyny Tottenham, Dannym Blanchflowerem. Satyryczną werwą i precyzją obserwacji zaimponował telewizyjny film brytyjski „Eleven Men Against Eleven” (1995) Andy’ego Hamiltona, z Timothy Westem i Jamesem Bolamem. Była to bezlitosna analiza komercjalizującego się i skorumpowanego (zdaniem twórców) sportu, w którym gra na boisku jest tylko nieistotnym dodatkiem do finansowych machinacji.

Reklama

Podobnymi walorami odznaczał się telewizyjny film „The Firm” (1988) Alana Clarke’a, z doskonałą rolą Gary’ego Oldmana jako szefa świetnie zorganizowanej grupy piłkarskich kibiców-chuliganów. Za ciekawą analizę mentalności fanatycznego kibica uchodzi „Fever Pitch” (1996) Davida Evansa, według znanej i w Polsce powieści „Futbolowa gorączka” Nicka Hornby’ego, z Colinem Firthem w roli nauczyciela opętanego miłością do Arsenalu, która staje się treścią jego życia. Anglicy kilkakrotnie zresztą wracali do zbliżonych wątków. Film „i.d.” (1994) Philipa Davisa był opowieścią o policjancie infiltrującym środowisko agresywnych kibiców. Wzorowy stróż prawa John (Reece Dinsdale) przechodzi radykalną przemianę: jego osobowość ulega kompletnej dezintegracji. Ostatnio mieliśmy także na polskich ekranach film „Football Factory” (The Football Factory, 2004) Nicka Love’a, podejmujący podobny temat. Inny Anglik, Mark Herman („Orkiestra”), zaproponował pozbawiony sensacyjnych elementów, komiczno-gorzki obraz zaprzysięgłych kibiców Newcastle United, pochodzących ze środowiska robotniczego, w realistycznej komedii „Purely Belter” (2000).

Za zbyt sentymentalny, choć w wielu momentach wzruszający, uznano obyczajowy film „There’s Only One Jimmy Grimble” (2000) Johna Haya, o nieśmiałym chłopcu, który zostaje gwiazdą lokalnych rozgrywek, co pozwala mu przezwyciężyć rodzinne problemy. Chwalono młodego debiutanta Lewisa McKenzie w roli tytułowej oraz Roberta Carlyle’a jako szorstkiego trenera o złotym sercu. Z bardzo chłodną oceną spotkała się natomiast kolejna opowieść o pełnym temperamentu graczu usiłującym sformować profesjonalną drużynę w Sheffield – „When Saturday Comes” (1995) Marii Giese, z Seanem Beanem i Emily Lloyd. Chyba każda możliwa klisza związana z kinem sportowym została tu użyta ze śmiertelną powagą – pisał rozeźlony krytyk. Za to „Podkręć jak Beckham” („Bend It Like Beckham”, 2002, reż. Gurinder Chadha), rzecz o nastolatce zbuntowanej przeciw rodzinie – ortodoksyjnym Sikhom – i wstępującej do żeńskiej drużyny piłkarskiej wbrew woli najbliższych, stała się sukcesem frekwencyjnym, cieszyła się też uznaniem krytyki. Była to nie tylko opowieść sportowa, ale przede wszystkim tragikomiczna analiza wielokulturowego angielskiego społeczeństwa. W filmie „The Match” (1999) Micka Davisa doroczne mecze mieszkańców szkockiej wioski z drużyną żądnego szybkiego zysku przybyszem stają się pojedynkiem o godność.

Z mieszanymi reakcjami spotkał się biograficzny film o słynnym graczu Manchester United – „Best” (1999), w reżyserii Mary McGuckian z Johnem Lynchem w roli tytułowej. Best osobiście konsultował scenariusz, zatrudniono wielu markowych aktorów (byli wśród nich Ian Bannen, Ian Hart, Patsy Kensit, Stephen Fry oraz wokalista zespołu The Who – Roger Daltrey), ale film oceniono jako jeszcze jedną stereotypową opowieść o ambitnym młodym człowieku, który nie potrafił zapanować nad niespodziewaną sławą, nałogami i niekontrolowanymi zachowaniami. Pisano z przekąsem, że sceny meczów nie oddają piłkarskiego geniuszu Besta, a poza nimi wydaje się on człowiekiem „zupełnie nie interesującym”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Gol!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy