"Gnijąca Panna Młoda Tima Burtona": CZY MOŻNA ZŁAMAĆ SERCE, KTÓRE PRZESTAŁO BIĆ?
Produkcja animacji techniką poklatkową jest odrębną gałęzią sztuki. W pewnym względzie podobna jest do filmów akcji, gdzie plany muszą być zbudowane, aktorzy ucharakteryzowani a całość dobrze oświetlona i wyreżyserowana. Lecz jeśli cały film powstał tylko i wyłącznie w głowach twórców filmu – włączając w to lalki, które są głównymi bohaterami – w tym momencie kończą się wszelkie podobieństwa a pojawiają unikalne cechy tej formy sztuki.
Proces tworzenia w technice poklatkowej jest niesamowicie żmudnym przedsięwzięciem. Lalki poruszają się ekstremalnie wolno – czasami pół milimetra w każdym ujęciu. Każda poza filmowana jest jako odrębny kadr, następnie wkraczają animatorzy, którzy zmieniają kolejne ustawienie, i proces powtarza się. Czasami ekipa poświęca dwanaście godzin pracy aby uzyskać dziennie jedno bądź dwusekundową sekwencję filmu.
W przeciwieństwie do filmów akcji, kiedy twórcy muszą poradzić sobie z nieudogodnieniem ponieważ aktor może znajdować się tylko w jednym miejscu, w reżyserii poklatkowej jesteśmy w stanie wykonać kopię lalki oraz plan na którym się właśnie znajduje, a wszystko po to by zaoszczędzić czas. Reżyser Mike Johnson obarczony był odpowiedzialnością by cały proces animacji płynnie przebiegał.
„Największym wyzwaniem było aby wszyscy pracowali zgodnie w jednym tempie i wszystko składało się w jedną stylistyczną spójność,” wspomina. „Faza planowania należała do najtrudniejszych. Nie mogliśmy pozwolić sobie aby jeden animator był przyporządkowany jednej postaci, co byłoby idealnym rozwiązaniem. Postacie musiały przejść szereg ujęć, więc w sumie animatorzy mieli okazję pracować nad każdą postacią, dlatego też wszyscy musieliśmy zewrzeć szeregi by spójność charakteryzacji i wyglądu została zachowana.”
Szczęśliwie, cała ekipa Gnijącej Panny Młodej miała ogromną motywację, więc nie mieliśmy żadnego problemu z zachowaniem porządku. „To bardzo żmudne zajęcie”, dodaje Johnson, „ale moim zdaniem animatorzy oraz ekipa filmowa zajmują się tym gdyż po prostu to lubią. To rzecz, która musi być twoją pasją, a ty jej zupełnie oddany by osiągnąć zamierzony efekt.”
Gnijąca Panna Młoda wzięła swój początek z rysunków sporządzonych przez Burtona, który starał się nadać kształt postaciom zamieszkującym jego głowę. Następnie przekazał on swoje szkice kreatorowi postaci Carlosowi Grangel’owi by nad nimi popracował. „Carlos najzwyczajniej poprawił i dodał co nieco do moich rysunków,” mówi reżyser. „Często, moje szkice bywają naprawdę proste, ale on obszedł się z nimi bardzo delikatnie starając się zrozumieć jak powinny wyglądać, co czuć, a potem je ożywić.”
Gdy tylko scenariusz był gotowy, został przekazany artyście zajmującym się narysowaniem całej historii, który mógł wtedy nakreślić cały film, ujęcie po ujęciu, włączając kąt pod którym zostanie skierowana na postaci kamera, tak aby wydobyć z nich ich emocje i wszelkie istotne cechy.
Następnie, aktorzy nagrali ścieżki ze swoim głosem. Kiedy ukończono nagrywanie głosu, zajęto się animacją lalek. Gra aktorów to jedna z najistotniejszych części w kreowaniu osobowości postaci oraz nadawaniu ogólnego tonu filmowi, nad czym potem pracują lalkarze. „Oba te elementy muszą być spełnione tak aby wszystko stało się rzeczywistością,” podkreśla reżyser Mike Johnson. „Jeśli to coś znajduje się w głosie, dobry animator musi ukazać to w lalce. Połączenie tych dwóch elementów składa się na zaskakujący rezultat końcowy.”
Kiedy aktorzy ukończą pracę nad głosem, ścieżki te stają się listą dialogową do której dołączona jest mapa obrazów mających ukazać się w filmie. To służy za podstawę budowania planów oraz rozpoczęcia tworzenia lalek.
By ożywić zarówno postacie umarłych jak i żywych zatrudniono mistrzów rzemiosła lalkarskiego Mackinnon’a oraz Saunders’a. Proces ten rozpoczyna się zbudowaniem metalowego szkieletu lalki, którego zadaniem jest zapewnienie lalce stabilności i pewnej struktury. Szkielet taki pozwala jej na szereg ruchów potrzebnych do animacji.
„Stworzyli cudowną rzecz,” tak komentuje McKinnon’a oraz Saunders’a Burton, „nadali filmowi zupełnie inny wymiar. Lalki te wyglądają jak żywe – są bardzo czułe i można wręcz je dotknąć. Animatorom potrzebna jest taka struktura sprawiająca iż zachowana jest subtelność emocji, która pozwoli ożywić te postaci.”
Mackinnon i Saunders wymyślili na potrzeby filmu Gnijąca Panna Młoda szereg nowych odkrywczych technik. „Skóra” pokrywająca szkielet jest mieszanką pianki oraz silikonu tak aby lalki stały się trwalsze, oraz zachowały swój kształt i kolor nawet po miesiącach ich używania w ciepłym świetle. Największym jednak ich wynalazkiem było absolutnie nowe podejście do animacji lalek, co sprawiło że film jako środek wyrazu wkroczył w zupełnie nową erę.
W przeszłości, tak jak to miało miejsce w The Nighmare Before Christmas, mimikę lalek tworzono za pomocą serii „wymieniania głów,” z których każda wnosiła minimalne zmiany wyrazu twarzy tak aby w sumie uzyskać wrażenie ruchu postaci. Było to dość efektywne ale w znaczący sposób ograniczało ilość min.
To co stworzyli Mackinnon i Saunders to ciekawy mechanizm przekładniowy, zainstalowany w głowie lalki, do którego można było dotrzeć poprzez uszy lalki lub różnych miejsc ukrytych w jej głowie. Przekładki można było regulować za pomocą klucza wkrętowego z sześciokątnym gniazdkiem, dzięki któremu twarz lalki minimalnie zmieniała się co pozwoliło na zwiększenie wachlarza pozycji, oraz kształtu ust, śmiechu, marszczenia czoła, lub unoszenia brew – dzięki czemu można było przedstawić każdą emocję w jak najsubtelniejszy sposób.
„Mechanizm tych lalek jest niesamowity,” mówi Burton. „One naprawdę poruszają się jak żywi ludzie.”
„Mechanizm przekładkowy, który zainstalowano w głowach lalek sprawił iż musiały one mieć dwanaście cali wysokości, co oznacza że były one znacznie większe niż tradycyjne lalki jakich używa się w technice poklatkowej. Fakt ten sprawił iż skala produkcji musiała być znacznie większa, gdyż rozmiar planów musiał być stosownie dostosowany do wielkości lalek. Jednakże gdyby budynki miały być zeskalowane z postaciami, byłyby wtedy zbyt duże i nie mieściłyby się w kadrze. Z tym problemem poradzono sobie, dopasowując do postaci niższe partie budynku, następnie skalę zmniejszano im budynki stawały się wyższe w ten sposób w perspektywie wyglądały na niższe.
„Technika poklatkowa została zapoczątkowana w garażach gdzie jej twórcy filmowali postaci na małych planach,” mówi kierownik artystyczny Nelson Lowry. „Gnijąca Panna Młoda to ogromna produkcja jak na tego typu film. Niektóre z naszych planów zdjęciowych miały szesnaście stóp wysokości oraz były szerokie na dwadzieścia pięć stóp. Jeśli weźmiemy pod uwagę skalę i rozmach tego przedsięwzięcia to okazuje się że ilość pracy w nie włożona była przeogromna. Oczywiście to nic w porównaniu z filmem akcji, ale porównując ze zwykłym filmem poklatkowym to wszystko było podwójnie czy nawet potrójnie większe.”
Ponieważ plany zdjęciowe były większe, proces animacji był bardziej złożony gdyż nie łatwo było kierować lalkami w środku tych dużych makiet – kiedy na przykład bohater przechadza się pośrodku dużego podwórka. Aby rozwiązać ten problem, plany skonstruowano w taki sposób aby animatorowi łatwiej było się w nim poruszać – często animatorzy chowali się z monitorem pod planem, i wychodzili po każdej klatce przez specjalnie drzwi aby przesunąć lalkę o cal, następnie znikali za drzwiczkami i kręcili kolejne ujęcie.
Animacja poklatkowa jest pod każdym względem wyjątkowa. Każdy szczegół czy to rekwizyt, czy mała dekoracja, wszystko musi być stworzone przez artystę, który to rzeźbi i maluje je od samego początku. ”Musieliśmy praktycznie zbudować cały ten świat,” komentuje Lowry. „W tym momencie ma zastosowanie to wszystko co zostało wymyślone w fazie przedprodukcji jak i samej już produkcji. Musieliśmy zając się wszystkim, począwszy od ubioru bohatera, pojazdów, którymi się poruszali, domów, które zamieszkiwali, wystroju wnętrz, tapet, klamek u drzwi, nieba i przyrody. Ponieważ wszystko to zbudowaliśmy od zera musieliśmy mieć pewność iż łączy się to w pewną całość, i sprawia wrażenie prawdziwej krainy.”
Środek ten kryje w sobie pewne wyzwania, z którymi ktoś bezpośrednio niezaangażowany nie poradziłby sobie. Dla przykładu, wszystkie rekwizyty które widać na ekranie musiały ważyć odpowiednio dużo tak aby nie przesuwały się między ujęciami kiedy animatorzy ustawiali lalki – nawet niewielkie przesunięcia przedmiotów, których nie jest się w stanie zauważyć, sprawiały iż na końcu filmu okazywały się one przemieszczać.
Jednym z efektów, który wydaje się na ekranie być niczym specjalnym, lecz w rzeczywistości był bardzo skomplikowany to prawie przezroczysta, powiewająca i poszarpana suknia oraz welon Gnijącej Panny Młodej. Materiał wydaje się powiewać na wietrze, co bardzo trudno osiągnąć nagrywając milimetr po milimetrze. Ten zwiewny rezultat udało się osiągnąć za pomocą mnóstwa praktycznie niewidocznych drutów, które przebiegały wzdłuż włókien, dzięki czemu łatwiej było kontrolować te niedostrzegalne ruchy. Nakręcenie sekwencji powiewającego welonu oraz tiary zabrało ponad dziesięć miesięcy, efekt bezsprzecznie zapiera dech w piersiach.
Efekt zwiększa światło, które pada na Gnijącą Pannę Młodą, nadając jej cudownego, nieziemskiego wyglądu. Reżyser zdjęć Pete Kozachik opisuje swoją metodę. „Jeśli chodzi o używanie światła w animacji lalek, moją filozofią jest aby lalki te traktować jak prawdziwych aktorów – należy znaleźć w nich dobre strony a nie dotykać tych, które mogą okazać się problematyczne. Victoria, na przykład, ma płaską twarz, i wielokrotnie nie mogliśmy jej oświetlić, w przeciwieństwie do Gnijącej Panny Młodej.”
Dla sceny początkowej, kiedy Gnijąca Panna Młoda podnosi się z popękanej ziemi, okryta porwanym welonem ku przerażeniu Victora, którego i tak obleciał już strach, Kozachik wymyślił cały schemat światła aby wyglądała jak „śmiertelnie blada postać z komiksu. Lecz kiedy tylko podnosi welon, rzuciliśmy w jej kierunku wszystko co mieliśmy aby wyglądała pięknie, nawet jeśli jest umarłą i ciało jej rozkłada się. Kiedy powoli odsłania swoją twarz byśmy zobaczyli ją po raz pierwszy, wygląda na piękną dziewczynę. Zastosowaliśmy tutaj kilka sztuczek, popularnych w latach czterdziestych i pięćdziesiątych – skierowaliśmy na nią niewiele rozproszonego światła. Trzy reflektory miały za zadanie oświetlić na biało jej postać tak aby lśniła, umieściliśmy na soczewce filtr dyfuzji, który sprawdził się idealnie oraz rozprzestrzenił wokół niej pewną aurę.”