Reklama

"Gniew oceanu": DOBÓR OBSADY

Petersen zdawał sobie doskonale sprawę z wyczerpującego grafiku pracy, dlatego bardzo uważnie dobierał ekipę swoich przyszłych współpracowników, podobnie jak kapitan kompletujący załogę na długi i męczący rejs. Aktorzy musieli być odpowiednio przygotowani na takie wyzwanie.


Pierwszy w kolejce był George Clooney. “George jest wspaniałym aktorem i gwiazdą filmową,” mówi reżyser. “Do tej roli potrzebowałem kogoś o silnej osobowości, człowieka, który umie przewodzić innym. Jednocześnie potrzebowałem aktora wrażliwego, wiarygodnego jako członka zbiorowości - nie dominującego, aby publiczność nie myślała, ‘Ah, to ta wielka gwiazda’ kiedy powinna pomyśleć, ‘Ah, to jest kapitan kutra.’”

Reklama

George Clooney przygotowując się do roli musiał nauczyć się sterować ponad dwudziesto-metrowym szkunerem rybackim. “Ponad trzy tygodnie spędziłem na Andrea Gail” wspomina Clooney. “Musiałem opanować sztukę kotwiczenia przy różnych nabrzeżach. Szczęśliwie niczego nie zawaliłem i nie zrujnowałem portu. Uczestniczyliśmy w dłuższych wyprawach i spędziliśmy wiele nocy na morzu. To dało mi możliwość spojrzenia na tę profesję z nowej perspektywy i docenienia jej w sposób, w jaki dotąd tego nie czyniłem. Dorastałem w Kentucky, gdzie latem zarabialiśmy na wakacje pracując na plantacji tabaki. To była ciężka praca, jednak w sytuacji, gdy szło nie tak, szanse na to, że nie wyjdziesz z tego cało były minimalne. Na wodzie takich sytuacji jest bardzo dużo. To jest zupełnie inny świat.”


Do roli Bobby'ego Shatforda, Clooney polecił Petersenowi Marka Wahlberga wspominając doświadczenia wspólnej pracy na planie innego filmu wytwórni Warner Bros. Pictures, Złoto pustyni. “George wspominał, że Mark Wahlberg świetnie poradził sobie z rolą w Złocie pustyni, pamiętałem go również z filmu ‘Boogie Nights,’” wspomina Petersen.

“Zainteresowałem się jego kandydaturą na poważnie, choć rozmawialiśmy też o innych aktorach. Kiedy poznałem Marka, natychmiast go polubiłem. Myślę, że doskonale nadawał się do roli.”

Wahlberg wychowywał się na przedmieściach Bostonu, znakomicie znał tamtejsze okolice. Przygotowując się do roli spędził długie tygodnie towarzysząc rybakom w połowach, zgłębiał tajniki fachu.


Diane Lane była zauroczona książką i szcześliwa, kiedy okazało się, że Petersen wybrał ją do roli Christiny Cotter. “Współpraca z Georgem i Markiem układała mi się wspaniale” mówi Lane. “A milszego i bardziej utalentowanego reżysera niż Wolfgang próżno szukać. Lepiej być nie mogło. Nie mogłam się doczekać kolejnego dnia zdjęciowego. Z drugiej jednak strony nie mogłam się doczekać, aby po każdym takim dniu znaleźć się wreszcie w domu, ponieważ bolały mnie plecy od kilkugodzinnego przesiadywania przy barze, czego wymagała rola. Moje narzekania to jednak nic w porównaniu z tonami wody, jakie wylewano z determinacją na chłopaków przez kilka długich tygodni.”

Już pierwszego dnia na planie Lane miała do odegrania scenę miłosną z Wahlbergiem. “Było wyjątkowo niezręcznie, jednak przetrwaliśmy i wszystko poszło tak, jak należy,” mówi śmiejąc się. “Aby przełamać pierwsze lody robiłam sobie żarty z Boogie Nights.”

Odgrywanie realnych postaci, zwłaszcza w miejscu, z którym były one szczególnie związane było trudnym doświadczeniem dla całej ekipy. Aktorzy mieli okazję zapoznać się z rybakami pracującymi na planie, a długie rozmowy przy piwie przeciągały się ponad ustalone godziny pracy. “Nigdy wcześniej nie miałam okazji, jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, porozmawiać i przebywać z naturalnym pierwowzorem swojej roli,” opowiada Lane. “Spędziłam trochę czasu z Christiną Cotter, która okazała się przyjacielska i otwarta." Również kapitan Hannah Boden, Lindy Greenlaw odwiedziła Gloucester, aby spotkać się z Mastrantonio, która gra ją na ekranie.


Aktorzy Josh Hopkins i Dash Mihok grają role poruczników: Barry'ego Ennisa i Kenny'ego Mitchella, spadochroniarzy z szeregów lotniczej ekipy ratunkowej.

Przed rozpoczęciem zdjęć obydwaj aktorzy (wraz z innymi członkami ekipy) uczestniczyli w specjalnym kursie treningowym w Arizonie. W programie znalazły się ćwiczebne loty helikopterem i udział w symulowanych misjach ratunkowych, w tym wyławianie poszkodowanych z wody i wciąganie ich na linie na pokład zawieszonej kilka metrów wyżej maszyny.

“Program, w którym uczestniczyliśmy, dawał nam jedyną w rodzaju możliwość doświadczenia tego, z czym codziennie borykają się profesjonalni ratownicy,” wyjaśnia Mihok. “Jesteś w wodzie, podczas gdy helikopter znajduje się 15 lub 20 metrów nad tobą, widoczność jest zła, masz trudności z oddychaniem i nie możesz się z nikim porozumieć. Wtedy dopiero doceniasz zdolności i sztukę koncentracji, jaką każdy z tych ludzi musi posiadać. Dzięki treningowi mieliśmy większe pojęcie o tym, co należało robić, kiedy nadszedł wreszcie czas kręcenia tych scen w studio”. “Siedzenie w wodzie przez 10 minut, w oczekiwaniu na ustawienie kamery, zagłuszający huk wydobywający się z wentylatorów, do tego fale, które podrzucały nas do góry - wszystko to przypominało doświadczenia z zakończonego treningu,” wspomina Mihok. “Mój bohater miał być nieprzytomny przez znaczną część tej sceny, co najbardziej mnie przerażało. Jeżeli zacząłbym tonąć, miałem przestać i dać innym znak. To były trudne chwile.”

Realizacja scen akcji ratunkowych, podobnie jak w rzeczywistości, niosła ze sobą konieczność ryzykowania własnym życiem, co nawet dla tak wyszkolonych i dobrze przygotowanych młodych aktorów było wyzwaniem. “Wolfgang wraz z ekipą dokładnie mówił, co i w jakiej kolejności będziemy robić w studio, myślałem, ‘Hej, czytałem przecież książkę, poradzę sobie,’” opowiada Josh Hopkins. “Korzystaliśmy z dużego ekwipunku ratunkowego. Myślałem, że muszę tylko unosić się na wodzie. Pierwszego dnia, kiedy przypatrzyłem się zbiornikowi w studio, zobaczyłem tam ośmiu płetwonurków gotowych do niesienia pierwszej pomocy oraz maszynerię produkującą sztorm. Nigdy wcześniej nie widziałem niczego podobnego. A potem siedząc w wodzie, myślałem sobie, ‘Jestem wysportowany; pokażę wam, co potrafię.’ Już po pierwszym klapsie, kiedy nakrywały mnie kolejne fale, a szum wiatru i hałas były nie do zniesienia, wydawało mi się, że tonę i musiałem powstrzymywać się od przejęcia roli reżysera i krzyknięcia, ‘Kamera stop!’ ”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Gniew oceanu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy