"Głęboko w gardle": GŁĘBOKO W ARCHIWUM
Najważniejszą częścią przygotowań do kręcenia filmu było znalezienie odpowiednich rozmówców (było ich w końcu blisko 100) oraz przeczesanie rozsianych po całych Stanach archiwów w poszukiwaniu materiałów na temat „Głębokiego gardła”. Grazer chwali Baileya i Barbato za taki dobór źródeł, który gwarantuje zainteresowanie publiczności: „Udało im się namówić takich „fachowców” jak Gore’a Vidala, Normana Mailera, Camille Paglia, Johna Watersa czy Ericka Jonga na wypowiedzi przed kamerą, które idealnie połączono z materiałami archiwalnymi. Dzięki temu „Głęboko w gardle” jest nie tylko wnikliwym dokumentem, ale też świetną rozrywką”.
„Nagraliśmy ponad 800 godzin wywiadów”, wyjaśnia Barbato. „Skonstruowanie z nich pełnej historii zajęło nam blisko rok. To nietypowy dokument – opowiada o 3 ważnych postaciach, a sam film staje się czwartym. Staraliśmy się połączyć kilka wątków, m.in. kulisy interwencji agentów federalnych i udział mafii w całym przedsięwzięciu. Poświęciliśmy wiele nocy na zbudowanie z nich jednolitej całości.”
W trakcie prac nad „Głęboko w gardle” okazało się, że Amerykę pochłonęła kolejna debata na tematy poruszone w filmie, czyli swoboda wypowiedzi artystycznej, definicja nieprzyzwoitości i odpowiedzialności. Nie bez znaczenia była niekończąca się kampania prezydencka, która, ku niezadowoleniu samych polityków, naświetliła kwestie moralne w programach partii Demokratów i Republikanów. Randy Barbato zaznacza jednak, że jego zamiarem nie było nakręcenie ostentacyjnie politycznego filmu. „Dopiero rozwój sytuacji w kraju sprawił, że zauważyliśmy dodatkowe znaczenia tematu, który poruszyliśmy. Zaważyło to na etapie post-produkcji i ostatecznej formie filmu”.
Fenton Bailey wspomina: „Spodziewaliśmy się, że naszym rozmówcom łatwiej przyjdzie podzielić się swoimi doświadczeniami. Choć dotykamy sytuacji sprzed 30 lat, czuliśmy się tak, jakbyśmy kręcili dokument historyczny. Musieliśmy zastosować środki, zwykle używane przy studiowaniu starożytnych cywilizacji. Przypominało to wydobywanie prawdy o ludziach żyjących tysiące lat temu. Wiele osób, które przyłożyło się w jakiś sposób do powstania „Głębokiego gardła” po prostu nie chciało z nami rozmawiać, co, jak się potem okazało, nie było przypadkowe. Każdy znał film i słyszał o Lindzie Lovelace, ale prawdziwa historia pozostawała tajemnicą”.
Jednym z największych sekretów „Głębokiego gardła” są losy 600 milionów dolarów dochodu, który przyniosła dystrybucja filmu. Przy finansowym wsparciu osób powiązanych ze światem przestępczym, obraz nie trafił do tradycyjnej dystrybucji, kontrolowanej przez hollywoodzkie studia. Był dostarczany do kin przez kurierów, którzy następnie zgłaszali się po zyski z wynajmu kopii. Nic zatem dziwnego, że brak jakichkolwiek rachunków na przepływ gotówki. Pewne jest natomiast, że ani cent nie trafił do reżysera ani któregokolwiek członka ekipy „Głębokiego gardła”. Olbrzymi sukces kasowy skromnego filmu pornograficznego podsumowuje Sheila Nevins: „Tak już jest, że gdy komuś zależy na udowodnieniu czegoś światu, wkrótce staje się ofiarą swoich ambicji”.
Producenci nie kryją, że analogie między obiema epokami dodają „Głęboko w gardle” aktualności, a losy twórców przeboju lat 70. mogą służyć za przestrogę dla młodych widzów, którzy dopiero odnajdują swoje miejsce we współczesnej kulturze. Optymizm Sheili Nevins co do przyszłości ich projektu wiąże się z rosnącym zainteresowaniem publiczności dokumentem. Widzowie chcą, według niej, zgłębiać prawdę o świecie, nawet jeśli ma się okazać względną: „Programy w stylu ‘reality show’, które przyczyniły się do tego przełomu, najczęściej ukazują ludzi w sztucznych sytuacjach. Dokument ma natomiast skupić się na prawdziwych doświadczeniach osób, nie musi koniecznie zmieniać naszego stosunku do jakiegoś tematu, ale może zaproponować inne spojrzenie”. Prezes HBO Documentary uważa, że w świecie, w którym kłamstwa serwowane są jak ewangelia, poszukiwanie prawdy staje się coraz powszechniejsze i sprzyja popularności dokumentu”.
Barbato nie jest do końca przekonany, co stanowi najważniejszy temat jego filmu: „Może jest nim ‘Głębokie gardło’, być może opowiadamy po prostu o seksualnie dysfunkcjonalnym społeczeństwie. Po części mówimy o polityce, która wszystko korumpuje. Myślę, że udało nam się uchwycić moment, w którym seks stał się produktem, co dziś okazuje się być normą”.
Fenton Bailey pragnie, aby widzów zainteresował fragment historii kina oraz element kultury, który odtąd został zepchnięty na margines: „Naszym zadaniem jako filmowców było ukazanie go jak największej liczbie odbiorów, mamy nadzieję, że każdy o nim usłyszy.”