Reklama

"Gentlemen Broncos": O CASTINGU

Scenograf Richard A. Wright mówi, że niełatwo pracuje się nad filmem, który opowiada kilka równoległych historii : "Stworzyliśmy świat Bronco i Brutusa, i szereg postaci sci-fi. Do tego rzeczywistość Benjamina, który co prawda jest zwykłym chłopakiem, ale to dziwak."

Scenograf Richard A. Wright mówi, że niełatwo pracuje się nad filmem, który opowiada kilka równoległych historii : "Stworzyliśmy świat Bronco i Brutusa, i szereg postaci sci-fi. Do tego rzeczywistość Benjamina, który co prawda jest zwykłym chłopakiem, ale to dziwak."

To wymagało zatrudnienia kilku zespołów aktorskich. "Miło wspominam castingi. Meredith Tucker [reżyserska castingów] jest rewelacyjna. Ściągnęła dziesiątki fantastycznych aktorów, którzy włożyli w pracę na planie całe serce." - mówi Jared.

Głównym bohaterem filmu jest aspirujący pisarz, Benjamin Purvis. Wcielający się w niego Michael Angarano mówi, że to alter ego reżysera : "Jared jest równie pokręcony jak Benjamin, który jednocześnie wydaje się być nudnym lamusem. Dopiero kiedy książka ożywa widzimy, że to niezły wykręt."

"Cały czas się zastanawiałem ile w tej historii prawdy. Nawet jeśli niewiele, to naprawdę niezwykłe. Film jest pouczający. Zabawny, ale nie głupi." - dodaje Angarano, który dostał rolę dzięki rekomendacji Tucker. "Wcześniej go nie znałem. Meredith poradziła, żebym obejrzał "Śnieżne anioły". Byłem zachwycony. Michael ma ogromny talent. Pokazał złożoność Benjamina, który jest zwyczajnym, a jednocześnie zakręconym kolesiem. Michael tchnął w niego życie." - mówi Jared.

Reklama

Benjamin żyje jak w klatce. Uczy się w domu, nie ma ojca, jest bardzo zżyty z lekko szurniętą matką. Nie wie jak to jest być normalnym nastolatkiem. "Bardziej przypomina zgryźliwego staruszka. Nawet jego ciuchy wyglądają jakby pożyczył je od dziadka. To staroświecki chłopak. Wrażliwy, bystry. Nie może się odnaleźć w dzisiejszym świecie, więc ucieka do świata wyobraźni." - mówi Angarano.

Młody aktor najmilej wspomina współpracę z Jennifer Coolidge, która wciela się w jego matkę : "Jest genialną aktorką komediową. Zaczęliśmy zdjęcia od kręcenia scen z Jennifer. Żadnych prób, ani przygotowań. Nie wiedziałem czego się spodziewać. W pierwszym ujęciu Jennifer powiedziała "Jestem z ciebie dumna". To mnie pozytywnie nastawiło do pracy. Jest fenomenalna. Ma komediowy dar i świetne wyczucie chwili. Czasem pozwala sobie na improwizację i wypada równie śmiesznie jak wtedy gdy wypowiada kwestie ze scenariusza."

Coolidge chwali swojego filmowego syna : "Z Michaelem świetnie się pracuje. Nie musiałam wyobrażać sobie, że gram jego matkę bo wzbudził we mnie prawdziwe, ciepłe uczucia." Aktorka dodaje też, że rola w "Gentlemen Broncos" była dla niej prawdziwym darem : "Jared zaproponował mi rolę w Wigilię. Dobrze, że nie rozmyślił się po Nowym Roku!"

"Jennifer poszła z moją mamą na lunch, bo wiedziała, że wzorowałem na niej postać Judith. Mama była bardzo zdenerwowana, bo Jennifer jest jedną z jej ulubionych aktorek. Nawet zaśpiewała i zatańczyła dla Jen, która powiedziała mi potem, że to urocza i bardzo normalna kobieta."

Coolidge jest znana głównie z roli w "American Pie". Od razu złapała z Hessami wspólny język. "Nigdy nie zapomnę przymiarki kostiumów. Płakaliśmy ze śmiechu. Jennifer zgodziła się na przymierzanie absurdalnie brzydkich ciuchów i była przekomiczna." - mówi reżyser, a aktorka rewanżuje mu się równie miłym komplementem : "Pracuję w zawodzie od lat i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że Jared to wspaniały reżyser i twórca rewelacyjnych filmów."

Angarano miło wspomina współpracę z Jemaine'em Clementem, który wcielił się w dr Ronalda Chevaliera : "Jest bardzo bystry, ciągle wpada na nowe pomysły. Najciekawsze było to, że wszyscy aktorzy się ze sobą zgrali choć każdy z nas ma inne metody pracy."

Clement starał się o dwie rolę : Chevaliera i wykładowcy specjalizującego się w nadawaniu bohaterom literackim imion. "Bałem się, że rola Chevaliera to za wiele, ale powiedziałem Jaredowi, że dam z siebie wszystko. Zaangażował mnie i zmienił nieco scenariusz : wykład o imionach prowadzi Chevalier."

Największą popularność przyniosła Clementowi rola w "Flight od the Concords" - komediowego programu/serialu HBO. "Zazwyczaj wcielam się w lamusów. Podobało mi się, że gram gwiazdę! Idola kolesi, których zazwyczaj gram. Nie tylko gram : byłem jednym z nich. Uwielbiałem science-fiction. Nie obchodziła mnie fabuła - ważne, że historia opowiadała o robotach, cyklopach i statkach kosmicznych." - mówi aktor.

Clement i Hess pracowali nad postacią Chevaliera wysyłając sobie zdjęcia różnych dziwnych fryzur. "Przeglądałem fotografie pisarzy sci-fi i doszedłem do wniosku, że faceci mają osobliwy gust. Isaac Asimov nosił kiedyś imponujące baki, a Dean Koontz był obcięty na paskudną pieczarkę. Zachowałem sobie jego fotkę na pamiątkę." - mówi Clement.

"Początkowo chcieliśmy zrobić perukę, ale okazało się, że Jemaine ma bujne włosy, z którymi mogliśmy zrobić co chcieliśmy. Uznaliśmy, że Chevalier ma wielkie ego, a fryzura powinna odzwierciedlać jego wybujałe poczucie własnej wartości." - mówi Jared i dodaje, że przed rozpoczęciem zdjęć pracowali nie tylko nad fryzurą, ale i tonem głosu Chevaliera : "Jemaine jest Nowozelandczykiem, ale idealnie naśladuje amerykański akcent. Wymyśliliśmy, że będzie mówił jak Michael York w "Ucieczce Logana". Okazało się, że ma dużo niższy głos niż York. Wyznał, że kiedy mówił do żony głosem Chevaliera denerwowała się i kazała mu natychmiast przestać."

Clement postanowił wczuć się w rolę i nagrał audiobooka (do odsłuchu na www.ronaldchevalier.com). "Audiobook to szumnie powiedziane, nawijam trzy minuty. Mimo to polecam posłuchać, historyjka jest niezła i naprawdę śmieszna."

Benjamin poznaje na obozie Tabathę (Halley Feiffer) i Lonniego (Héctor Jimenez). "Uwielbiam Tabathę. Ma mnóstwo pozytywnej energii i wiary w siebie. Nie jest świergocząca i irytująco miła, to ciepła dziewczyna." - mówi aktorka, która pochodzi z rodziny pisarzy. "Postanowiłem zostać aktorką. Zaczynałam od nowojorskich teatrów, grałam m.in. na off-Broadwayu. Do tej pory obsadzano mnie w rolach dziwnych nastolatek, wytatuowanych buntowniczek. Cieszę się, że wreszcie miałam okazję spróbować swoich sił w komedii." - mówi aktorka i tłumaczy czemu zależało jej, żeby zagrać w tym filmie : "Spodobało mi się nietypowe poczucie humoru twórców. Scenariusz był niezwykle zabawny, a jednocześnie wzruszający. To ciepła historia."

"Hessowie są cudowni. Wszyscy miło wspominamy współpracę z Jaredem i Jerushą. Mieliśmy wspólny cel, do którego dążyliśmy. Reżyser był naszym partnerem i liczył się ze zdaniem aktorów, montażystów i innych członków ekipy." - dodaje Halley.

Héctor Jimenez zadebiutował w amerykańskim kinie rolą w "Nacho Libre". W "Gentlemen Broncos" zagrał Lonnie'ego - młodego reżysera i przyjaciela Tabathy. Był zachwycony możliwością powtórzenia współpracy z Hessami : "Dla Jareda zrobię wszystko! Pochodzę z Meksyku i zaświadczam, że "Nacho Libre" pokazuje świat meksykańskiego wrestlingu dużo lepiej niż jakikolwiek meksykański film. Jared to geniusz."

Fryzura na pieczarkę, z której zrezygnował Clement trafiła na głowę Jimeneza. Przebija nawet fryzurę, jaką zrobili Javierowi Bardemowi gdy grał w "To nie jest kraj dla starych ludzi".

Lonnie kocha kino, choć nie ma talentu filmowego. Mimo to bierze się za ekranizację książki Benjamina. Reżyseruje, produkuje, pisze scenariusz. Gra też główną rolę? żeńską. Wciela się w Vanayę - egzotyczną, łysą przyjaciółkę Bronco. "Przyznaję, że kostiumy nie były wygodne, a charakteryzowanie mnie na łysola trwało dwie godziny. Dziwnie się czułem w kusych kieckach, ale uważam to za ciekawe przeżycie." - mówi aktor.

Sam Rockwell zagrał dwie role : Bronco, bohatera powieści Benjamina oraz Brutusa, bohatera "Brutusa i Balzaka" Chevaliera.

"Uwielbiam Sama, jest jednym z moich ulubionych aktorów. Od początku widziałem go w roli Bronco. Nie byłem pewien czy zgodzi się wcielić również w Brutusa, ale na szczęście powiedział "tak". Spisał się rewelacyjne, jest przezabawny. Dopiero co zagrał w filmie "Moon", który nie należy do lekkich. Obserwowanie Sama przy pracy to zaszczyt i prawdziwa przyjemność."

"Jared napisał świetny scenariusz. Nie tylko rola Bronco/Brutusa jest rewelacyjna. Wszystkie postacie są fantastyczne. Z radością zgodziłem się zagrać w "Gentlemen Broncos", bo nieczęsto trafia się okazja zagrania dwóch ról w jednym filmie." - mówi Rockwell i przyznaje, że budując role czerpał inspirację z westernów : "Myślałem o Robercie Duvallu i Tommym Lee Jonesie z "Na południe od Brazos". Zapytałem też Jarema czy ma dla mnie jakieś rady, czy chce, żebym obejrzał coś zanim zaczniemy kręcić. Powiedział, żebym zapoznał się z "Tureckimi Gwiezdnymi Wojnami". Turcy nakręcili ten film kiedy nie mieli dostępu do sagi Lucasa. Bronco jest mieszanka Hana Solo, Indiany Jonesa, Flash Gordona, Bucka Rogera, a nawet Kapitana Kirka."

Hess miał konkretną wizję Brutusa czyli głównego bohatera powieści przerobionej przez Chevaliera. "Jared po prostu go stworzył .Nawet kiedy ćwiczyłem różne głosy powiedział, że Brutus powinien brzmień tak, a nie inaczej i zaprezentował głos o jaki mu chodzi. Skojarzyło mi się z Bennym Hillem, ale przynajmniej wiedziałem już co robić." - mówi Rockwell.

Suzanne May również wciela się w dwie postaci - Vanayę/Venonkę, przyjaciółkę Bronco/Brutusa. "Sam rewelacyjnie zagrał Bronco i Brutusa. Bronco to twardziel, a Brutus? powiedzmy, że jest dość kobiecy i wdzięki Vanayi niezbyt go interesują." - mówi aktorka i opisuje grane przez siebie bohaterki : "Jared powiedział, że wyobraża je sobie jak postać z "Niekończącej się opowieści" - eteryczną, a jednocześnie silną dziewczynę. Najtrudniejsze w przygotowaniu się do roli było ogolenie głowy? Nigdy nie zapomnę tego dnia. Naprawdę czułam się jak postać z filmu sci-fi?" - mówi aktorka i dodaje : "Plusem takiej "fryzury" jest to, że nie trzeba rano układać włosów."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Gentlemen Broncos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy