Reklama

"Garbi: Super bryka": WSZYSTKIE OBLICZA GARBIEGO

Jak już wspominaliśmy, Robinson zdecydował, by komputerowe tricki ograniczyć – zwłaszcza w przypadku wyglądu „Garbiego” – do minimum. Randy White, odpowiedzialny za ekranowy wygląd samochodu, zaczął więc szeroko zakrojone poszukiwania „aktorów”. Volkswgeny (model 1963) są wciąż naprawdę – z pewnością także z racji filmów o „Garbim” – bardzo popularne. Przez internet zebraliśmy mnóstwo ofert wykorzystania samochodów, a ich właściciele znali najdrobniejsze szczegóły techniczne na temat swych wozów oraz detale dotyczące wyglądu i zachowań „Garbiego” w poprzednich filmach – opowiadał White. Udało się nawet odnaleźć w Ohio jednego z oryginalnych „odtwórców” roli „Garbiego”, bardzo zadbanego i na chodzie. Właściciel nie chciał go sprzedać, ale wypożyczył wraz z drugim modelem z tego samego roku. W ten sposób dawny gwiazdor wcielił się w bohatera, którego już raz odtwarzał. „Garbi”, który pojawia się w filmie w czterech podstawowych wcieleniach: „Garbi” ze złomowiska, „Garbi” odnowiony przez Kevina (Street Racer „Garbie”), „Garbi” zagrożony zniszczeniem „występami” w Demolition Show i NASCAR „Garbie”, został zagrany przez ponad 30 różnych samochodów.

Reklama

Scenograf Daniel Bradford podkreślał, że unowocześnienie wyglądu „Garbiego” nie mogło pójść za daleko. „Garbi” to przecież uosobienie oldskulu – mówił. – Możliwy był pewien lifting, ale nie jakaś radykalna zmiana wizerunku. Zmieniliśmy na przykład (na bardziej wyrazisty) krój pisma numeru startowego 53, ale nie jakoś bardzo mocno.

Bardzo ważne było dodać emocje „Garbiego”, które wyraża swoją „twarzą”. Zajmował się tym animator Robert Short (Oscar za „Sok z żuka”). Zgodziliśmy się, że „Garbi” musi wyrażać pięć, siedem podstawowych emocji, w różnym natężeniu – mówił Short.

Matt Sweneey, odpowiedzialny za efekty specjalne, wspominał z rozrzewnieniem swój ulubiony efekt: To moment, gdy „Garbi” otrząsa się po myciu z wody, jak pies. Myślę, że wyszło to naprawdę doskonale. Kluczową kwestią było zapewnienie „Garbiemu” ekspresyjnego wyrazu oczu, słynnego poruszania anteną, czy zamykania i otwierania drzwi. Osiągnięto to za pomocą specjalnych systemów sterowanych radiem. Jedną z najtrudniejszych i najbardziej efektownych scen była sekwencja ucieczki „Garbiego” przed zniszczeniem na złomowisku. Wszystko musiało być zgrane jak w zegarku – wspominał Sweeney. – Ruchy kamery i impulsy radiowe. Inaczej rozbijalibyśmy bez końca kolejne samochody.

To była praca w morderczym tempie – wspominał White. – Na planie było sześciu mechaników, którzy pracowali czternaście godzin na dobę. Gdy kończyli przygotowywanie do zdjęć jednego samochodu, natychmiast zajmowali się drugim, potrzebnym w innej sekwencji.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Garbi: Super bryka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy