"Furia": PŁASZCZ PRZECIWDESZCZOWY
Innym narzędziem, którym posłużył się Gibson, aby oddać charakter Thomasa Cravena, była garderoba. Odpowiadająca za kostiumy Lindy Hemming otrzymała od reżysera identyczne polecenie, co operator obrazu: ma być autentycznie.
Martin jest wspaniały, ponieważ rozmawia z tobą nie tylko o postaciach, ale także o grających ich aktorach, a następnie daje ci wolną rękę - mówi Hemming.
W filmie znalazł się pewien symboliczny element przeniesiony wprost z 1985 roku: mowa o płaszczu przeciwdeszczowym Cravena. Martinowi bardzo zależało na tym, żeby go zachować. Craven zakłada go po śmierci Emmy, ponieważ płaszcz, który miał na sobie, kiedy została przy nim zastrzelona, nie nadaje się do użytku. Aż do samego końca się z nim nie rozstaje. Wyróżnia się wśród tych wszystkich postaci w garniturach i mundurach policyjnych.
Aby płaszcz mógł towarzyszyć swojemu bohaterowi podczas całej odysei, Hemming musiała przygotować około 25 identycznych okryć przeciwdeszczowych, które następnie "postarzano" w miarę rozwoju akcji.
Hemming dobierała paletę barw w drodze eliminacji: Zaczęłam od całkowitego usunięcia bieli, aby można było jak najbardziej uwydatnić mimikę bohaterów. Wiedziałam, że Phil oświetli przede wszystkim ich twarze. W przypadku Gibsona Hemming starała się unikać jeszcze jednego koloru: niebieskiego. Miał wyglądać na szarego i zmęczonego, a nie tryskającego energią. Tylko raz wykorzystałam niebieski element garderoby w scenie, kiedy Craven przechadza się po plaży. Myślałam, że to dobry pomysł, ale oczywiście niebieski kolor natychmiast podkreślił błękit jego oczu, przez co wydawały się pełne życia. Wyglądał niewiarygodnie przystojnie, a ja pomyślałam: "Nie powinnam była do tego dopuścić!"
Scena na plaży nie była jedyną, przy której Hemming miała kłopot z gwiazdorską urodą Gibsona. Do sceny pogrzebu ubraliśmy go w garnitur za 99 dolarów, najtańszy, jaki udało mi się znaleźć. Miał przecież wyglądać jak ktoś, kto nie ma dużo pieniędzy i nie dba, co ma na sobie. Jednak kiedy zobaczyłam Mela w tym garniturze, pomyślałam: "O, nie! Znowu rewelacyjnie wygląda."
Dokładnie odwrotny cel przyświecał wyborowi kostiumów dla Jacka Bennetta, granego przez Danny'ego Hustona. Danny mógł być jedynym elegantem w tym filmie - śmieje się Hemming. Ubieraliśmy go w przepiękne, stonowane garnitury, które miały jednak drogo wyglądać. Całą garderobę dla Bennetta, a częściowo również dla Jedburgha, skompletowała firma Brioni, z którą już wcześniej współpracowałam. Miałam dużo szczęścia, że zgodzili się nam dostarczyć tak fantastyczne stroje - dodaje.
Hemming musiała jednak uważać, aby nie przesadzić z wyglądem Jedburgha. Jego ubrania miały wyglądać na bardzo drogie i wyszukane, ale nie mogły rzucać się w oczy, a już na pewno nie mogły zdradzać jego tożsamości ani ujawniać żadnych szczegółów na temat jego życia. Miała go otaczać aura tajemnicy. Wykorzystaliśmy takie materiały, jak kaszmir, które nie odbijają światła, nadając mu "miękki", spokojny wygląd nie mający nic wspólnego z tym, jaki naprawdę jest Ray Winstone. Ten człowiek wprost tryska energią i jest niesłychanie towarzyski.
Inną postacią, której stroje nie rzucały się zbytnio w oczy, była Emma Craven. Chciałam, żeby wyglądała jak ktoś, kogo można spotkać na ulicy w Bostonie czy Northampton; miała się nosić dokładnie tak samo, jak tamtejsi mieszkańcy. Ponieważ Emma pojawia się w kilku scenach już po swojej śmierci, kiedy jej postać powraca we wspomnieniach ojca, Hemming i Campbell zastanawiali się, czy w związku z tym nie należałoby zmienić jej ubioru. Ostatecznie jednak zdecydowaliśmy, że wprowadziłoby to zbyt wiele zamieszania, dlatego Emma przez cały czas ma na sobie ten sam strój. Materiał ma w sobie pewną miękkość, ponieważ we wspomnieniach Cravena rysy Emmy zostały wyraźnie złagodzone.