"Frida": NIEZWYKŁE ZDJĘCIA
Zarówno operator Rodrigo Prieto, jak również autor scenografii Felipe Fernandez i dyrektor artystyczny Bernardo Trujillo są zgodni co do tego, że praca z Julie Taymor i Salmą Hayek była zarówno pasjonującym zajęciem, jak i przeżyciem, które napawało ich dumą z dorobku kulturalnego rodzimego kraju.
„Opowiadamy historię dwojga artystów, postaci niezwykle ważnych dla Meksyku, o których wiedziałem od dziecka” – mówi Prieto, znany ze zdjęć do filmów Amores Perros i Original Sin. „Czuliśmy ciążącą na nas odpowiedzialność za to, by opowiedzieć ją dobrze, zrobić wszystko, na co nas stać. Oprócz przedstawienia wydarzeń z życia Fridy, chcieliśmy wniknąć w świat jej myśli i uczuć. Kiedy poznałem Julie Taymor i po raz pierwszy rozmawialiśmy o tym projekcie, byłem pod wielkim wrażeniem jej pomysłów na temat ruchu i prędkości kamery, barw i światła, środków wizualnych służących odmalowaniu tego, co dzieje się w ludzkiej duszy”.
„Nigdy przedtem nie pracowaliśmy ze sobą, ale zgraliśmy się od pierwszych chwil” – opowiada Taymor o współpracy z Prieto. „Natychmiast dostrzegłam w nim artystę. Sporo dyskutowaliśmy o odwzorowaniu rzeczywistości tamtych czasów, o pokazaniu subiektywności widzenia obrazem filmowym, o tym, jak kamera ma patrzeć oczami Fridy”.
„Miałem wcześniej w rękach książkę o twórczości Julie Taymor. Bardzo mi zależało na tym, by z nią pracować” – mówi Fernandez. „Miałem już okazję kręcić film z Salmą i od tego czasu się przyjaźnimy. Nie muszę dodawać, że jako artysta od dawna znam i bardzo lubię malarstwo Fridy Kahlo i Diego Rivery. Kiedy dowiedziałem się, że Salma i Julie realizują film na temat Fridy i Diego, przygotowałem prezentację, całe dossier niczym nowicjusz, tak bardzo pragnąłem wziąć w tym udział. Praca przy tym filmie była dla mnie świętem i zaszczytem, dlatego wraz z całym swoim działem dzień w dzień dawałem z siebie wszystko. Wszyscy jesteśmy dumni i szczęśliwi z uczestnictwa w tym niezwykłym przedsięwzięciu”.
Taymor i Prieto przedstawili świat Fridy zdecydowanymi, pełnokrwistymi kadrami, stosując niefiltrowane światło słoneczne i żywe, rozjarzone kolory Meksyku. „Mówiliśmy o tym, że należy wykorzystać bogate, nasycone barwy z jej obrazów” – wyjaśnia Taymor. „W tym celu musieliśmy usytuować plenery w czystych okolicach, choćby dlatego, że w mniej zapylonym powietrzu lat 20 - tych kolory były na pewno ostrzejsze”.
Prieto dodaje, że ta decyzja stylistyczna podyktowana była także lekturą jej listów i dzienników. „W swoich obrazach raczej nie stosowała mocnego światłocienia, ale wiemy o tym, że była bardzo wyczulona wizualnie na światło i siłę koloru. Wiele mówiła o tym, jak po wypadku, któremu uległa w młodości, zmieniła się je j percepcja kolorów. Wzięliśmy to pod uwagę w filmie”.
„Frida opowiadała o tym później w wywiadach, opisała te wrażenia także w liście do Alejandro Gomeza Ariasa, chłopaka, z którym była wówczas związana. W momencie wypadku kolory nagle zgasły, kolory stały się ostrzejsze, a życie straciło swą tajemniczość: stało się blade, cienkie i prawie przezroczyste”.
Aby oddać to wrażenie na taśmie filmowej, Prieto rozjaśnił światło i nasilił lśnienie bieli w scenach szpitalnych i następujących bezpośrednio potem. Taymor umiejętnie akcentowała cienie, o których Prieto mówi, że „budują tajemniczość wnętrz, w których zawsze są miejsca ciemne: nie wiesz, co tam jest, a to budzi twoją ciekawość”.