Reklama

"Femme fatale": O BOHATERACH

LAURA

Brian De Palma: Laura to urodzona manipulatorka. Jej niesamowita zdolność do zmiany stylu bycia, tożsamości uzupełnia jej fascynująca aurę. Usidla nas, kiedy próbujemy dociec jej prawdziwych intencji, urzeka swoim czarem i erotyzmem. Z własnej woli poddalibyśmy się jej, gdyby nawet oznaczało to śmierć. „Femme fatale” to film bardzo wizualny – jest w nim tylko kilka scen, które zawierają kluczowe dla zrozumienia fabuły dialogi, zminimalizowane też zostały jakiekolwiek wyjaśnienia akcji. W całej fabule zawartych jest tysiące małych podpowiedzi do rozwikłania całej tajemnicy, które wiodą nas do pewnego rozwiązania. Kiedy jednak dowiadujemy się, o co naprawdę chodziło, wiemy już, że daliśmy się oszukać. To samo dzieje się z bohaterami filmu i z Nicolasem – okazuję się, że dali się złapać w pułapkę. Kiedy w końcu dowiadują się, co też Laura naprawdę knuje, jest już za późno, by cokolwiek zmienić. To tak jak z nadjeżdżającym znienacka pociągiem – zanim się zorientujesz, że jedzie, już leżysz pod jego kołami.

Reklama

Rebecca Romijn-Stamos: Laura to ladacznica. Używa swojej urody i seksapilu jako broni w celu zdobycia tego, czego chce. Laura to wcielenie zła – ona o tym wie i nie ma co do tego żadnych skrupułów. Jej działania podyktowane są egoistycznymi pobudkami i muszę przyznać, że całkiem mi się to w niej podobało. To urodzona aktorka, używająca swojego talentu do improwizacji i do podźwignięcia się z każdych tarapatów. Laura znakomicie zna samą siebie i wie, co robi. Musi być silna i skupiona na wszystkich tożsamościach, których używa. Potrafiłam to wydobyć z jej postaci, bo tak jak ona, także dobrze znam samą siebie.

NICOLAS

Antonio Banderas: Kim jest Nicolas? Fantastą, profesjonalnym skandalistą, jak większość bohaterów filmów Briana De Palmy. Jest uosobieniem charakteru i wszelkich obaw Laury. Jej oczami widzimy go jako niebezpieczne indywiduum ubrane na czarno, cały czas śledzące ją i usiłujące dociec, kim naprawdę jest.

Brian De Palma: Kino opiera się na wizualizacjach, jest sztuką wojerystyczną, która śledzi ludzi, którzy z kolei śledzą się nawzajem. Nicolas to były paparazzi, który teraz jest artystą, zajmującym się fotograficznym montażem. Kiedy robi zdjęcie Laurze/Lily dla jednego z większych brukowców, tym samym naraża jej życie. Czuje się za to winny, co jeszcze bardziej czyni go podatnym na zranienie ze strony naszej femme fatale. W pewnym sensie poprzez zrobienie tego zdjęcia ściąga na siebie swój własny koniec i oczywiście Laura jak najbardziej wykorzystuje tę sytuację.

Jest takie znane powiedzenie Orsona Wellesa: „To, co próbujemy robić, to zamknąć błyskawicę w butelce”. Zasadniczo jest to właśnie to, co próbują zrobić wszyscy reżyserzy: dokładać wszelkich starań do stworzenia czegoś perfekcyjnego i robić wszystko, co możliwe, by powalić widownię. Nigdy jednak nie wiemy, czy i kiedy magia zadziała.

Nicolas był wykonawcą niezwykłych fotograficznych puzzli na skwerze w Belleville, gdzie kręcono ostatnie sceny filmu. Przez lata szukał końcowego kawałka, by wreszcie zakończyć swoje dzieło. Ten pomysł zaczerpnąłem z fotomontażu Davida Hockneya, który wykonał niezliczoną ilość polaroidowych zdjęć paryskiego skweru z różnych ujęć i o różnych porach dnia a potem użył ich do zrobienia kolażu. W Paryżu artyści malowali te same budynki i mosty w różnym świetle przez lata. To samo właśnie robi Nicolas.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Femme fatale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy