"Fanaa": Prasa o filmie
Bollywoodzki film nakręcony w Polsce przebojem w Indiach
Bollywoodzki film, który częściowo powstawał w Polsce, bije w Indiach rekordy popularności. Nie tylko dzięki świetnym recenzjom - znalazł się w centrum politycznego skandalu.
Nad Gangesem polityka nie ma granic. Awantura wybuchła, kiedy Aamir Khan, gwiazdor "Fanaa" (w j. hindi: unicestwienie), publicznie skrytykował budowę tamy na Narmadzie - największej rzece w stanie Gudżarat. Ma ona zapewnić dostęp do wody cierpiącym z powodu susz wioskom, ale budzi protesty części ekologów. W odpowiedzi rządząca w ubogim Gudżaracie Indyjska Partia Ludowa zakazała wyświetlania filmu "Fanaa" na terenie stanu. Poparł ją nawet polityczny rywal - Indyjski Kongres Narodowy. Stowarzyszenie dystrybutorów postanowiło nie pokazywać także poprzedniego filmu z Khanem w roli głównej. Przeciwnicy aktora protestowali m.in. w stolicy regionu Ahmadabadzie i palili plakaty z jego wizerunkiem.
Konflikt zaognił sam gwiazdor, krytykując kontrowersyjnego szefa rządu stanowego Narendrę Modiego. Lokalne władze zapowiedziały, że dopóki aktor oficjalnie nie przeprosi, nie będą tam pokazywane żadne filmy z jego udziałem, a ze sprzedaży wycofane zostaną VCD i DVD z jego rolami sprzed lat.
Groźby aktorowi nie szkodzą - przeciwnie. Podczas pierwszego weekendu film zarobił w Indiach ponad 5 mln dolarów (to absolutny rekord), a poczytny tygodnik "Outlook" opublikował sondaż, według którego 60 proc. mieszkańców prowincji Gudżarat popiera Khana i chce obejrzeć film.
Khan nie jest typowym indyjskim idolem - ma prawdziwy talent, a poza rzeszami fanów cenią go również wymagający widzowie, ponieważ ostrożnie wybiera role i żadnej nie musi się wstydzić. Tylko w ciągu ostatniego roku stworzył trzy udane postaci, co ciekawe, wszystkie zaangażowane politycznie. W "The Rising" był przywódcą antybrytyjskiego buntu sipajów w 1857 r., we współczesnym "Rang de basanti" walczył z korupcją. Także "Fanaa" jest obrazem nietypowym - mówi o możliwości przeprowadzenia referendum na temat przyszłości podzielonego Kaszmiru. Ten wątek szybko zagłuszają strzelaniny w stylu Jamesa Bonda, piosenki i romans z piękną Zooni (w tej roli uwielbiana Kajol), ale jak na Bollywood to i tak odważne posunięcie. Recenzenci chwalą sceny w egzotycznych plenerach (spodobały się nasze Tatry udające niedostępne dla filmowców góry Kaszmiru). Choć z taką obsadą film był skazany na sukces, tak dużego powodzenia nikt się nie spodziewał.
Rzeczpospolita