"Essential Killing": REŻYSER O FILMIE
Twórcza wyobraźnia
Cenię sobie w życiu pozostawanie z dala od ludzi i od wydarzeń. Po Czterech nocach z Anną myślałem o zrobieniu kolejnego skromnego filmu, którego akcja rozgrywałaby się w mazurskich lasach, w sąsiedztwie mojego domu. I nagle pojawiła się informacja o przeprowadzanych nieopodal tajnych operacjach CIA. W mojej głowie niemal od razu narodził się gotowy scenariusz. Film nie jest rzecz jasna oparty na faktach. Gdyby tak było, wiedzielibyśmy o tym z pierwszych stron gazet lub byłaby to ściśle strzeżona tajemnica służb specjalnych. Jednak myśl, że wojskowe samoloty Stanów Zjednoczonych rzeczywiście lądowały mniej niż 20 km od mojego domu i że ta historia naprawdę mogła się wydarzyć, była niezwykle intrygująca.
Tajne więzienia CIA
Informacje o istnieniu tajnych więzień CIA w Europie, w których rzekomo mieli być przetrzymywani więźniowie z Bliskiego Wschodu, nadal budzą kontrowersje. Kolejne polskie rządy zaprzeczały informacjom o lądowaniach, gdy badaniem całej tej sprawy zajmował się Parlament Europejski. Tymczasem władze Litwy, która również znajdowała się na specjalnej liście opublikowanej przez Human Rights Watch, potwierdziły, że na jej terenie dochodziło do tego typu wydarzeń. Co zabawne, w dzień po premierze filmu w Wenecji, CIA opublikowało oficjalny komunikat na ten temat. Włoscy dziennikarze żartowali, że musimy mieć imponujące koneksje w służbach specjalnych albo gigantyczny budżet na promocję. Oczywiście nic podobnego, ale świat, jak widać, żyje tą sprawą.
Oczyma obcego
Bohater Essential Killing znajduje się w sytuacji ekstremalnej. Jego wytrzymałość, jego wola przetrwania poddawane są najcięższej próbie. To beznadziejna walka jednego przeciw wszystkim. A ponieważ najczęściej opowiadamy się po stronie słabszego, historia ta staje się również sprawdzianem naszej empatii dla drugiego człowieka, tym bardziej, że ów człowiek jest tak nam odległy pod każdym względem: religijnym, kulturowym, społecznym. Niezwykłym eksperymentem było dla mnie wyobrażenie sobie samego siebie w roli "obcego", kolektywnego wroga, bezbronnej ofiary ślepych zbiegów okoliczności.
Łowca i ofiara
Starałem się, by film zawierał jak najmniej wątków politycznych. Nie oceniam obecności USA w Afganistanie, ani sytuacji w tym pogrążonym w chaosie, rodzącym się na nowo państwie. Nie było moim celem komentowanie roli, jaką Stany Zjednoczone odgrywają na arenie międzynarodowej, to odwracałoby uwagę od głównego wątku. Chodziło raczej o przeciwstawienie potęgi jednostce. Oczywiście przedstawione w filmie sceny tortur stosowanych przez Amerykanów mogą budzić kontrowersje. Dwuznaczny może wydawać się zresztą sam bohater - podejrzewany o terroryzm muzułmanin. Sceny te pokazuję jednak na chłodno, bez emocji. Interesował mnie pościg, świadomość, że w czasie wojny, w brutalnej walce o przetrwanie, każdy człowiek - sprowadzony do roli dzikiego zwierzęcia - może stać się zarówno łowcą jak i ofiarą.
Bez uprzedzeń
Film nie rozstrzyga kwestii, czy bohater jest terrorystą, czy nie. Dla mnie nie ma to znaczenia. Oczywiście uprzedzenia, z jakimi widz przyjdzie do kina, przeczytawszy wcześniej nawet najkrótszą wzmiankę na temat Essential Killing będą rzutowały na odbiór filmu. Jednak nie opowiadam się po którejkolwiek ze stron. Pokazuję walkę o przetrwanie - ani polityczną, ani apolityczną. Chciałbym, żeby widzowie, wolni od jakiejkolwiek z góry przyjętej oceny, spróbowali przeżyć razem z bohaterem jego drogę. Spróbowali utożsamić się z człowiekiem, który jest częścią przyrody w jej najbardziej okrutnej formie. Rzeczywistość jest tu zredukowana do najbardziej elementarnej formy - zwierzęcy instynkt, walka z przeciwnościami losu, w której by przeżyć, często jest się zmuszonym zadać pierwszy cios.
Antybohater
Oczywiście znajdziemy w tym filmie również elementy klasycznego kina akcji. Jednak mamy tu do czynienia z bohaterem, którego działania trudno nazwać heroicznymi. Nie interesowała mnie typowa dla kina - szczególnie amerykańskiego - konstrukcja bohatera, z którym widz może się łatwo identyfikować. Właśnie utożsamienie z bohaterem ambiwalentnym, wysoce moralnie niejednoznacznym, było dla mnie wyzwaniem.
Natura
Natura w tym filmie, oprócz tego, że interesuje mnie wizualnie, jest najlepszym kluczem do naszego bohatera i jego statusu 'obcego' w nowym, nieznanym mu środowisku, jakim są ośnieżone lasy Europy. Krajobraz współtworzy bohatera i jego skomplikowane położenie, dopowiada jego historię. Sprawia, że dialog staje się zbędny. Pierwsza część filmu, rozgrywająca się na pustyni, była kręcona w Izraelu, w pobliżu Morza Martwego. Każdego ranka, w drodze na plan filmowy, mijałem urwiste, pełne ekspresji wierzchołki górskie. Poprosiłem, by nasz helikopter sfilmował je z góry. Były zachwycające, nierzeczywiste, niemal ekstrawaganckie. Wtedy nie wiedziałem, że posłużą nam w otwierającej film scenie. Nie wiem, jaki kaprys natury stworzył ten przepych, ale to miejsce mnie zadziwia.Okryte śniegiem lasy w Essential Killing są jak z baśniowych lasów braci Grimm, tyle że baśń przerodziła się tu w koszmar. Kręciliśmy je w Polsce i Norwegii. Niesamowite jest to, jak te oba śnieżne światy w naturalny sposób współgrają ze sobą.
Trudna rola Vincenta Gallo
Do roli Mohammeda szukałem aktora o specyficznych cechach, z pewną, nazwijmy to 'zwierzęcością', zarówno w wyrazie twarzy jak i ruchach ciała. Vincent Gallo był idealny. Pracowaliśmy w niezwykle trudnych warunkach, zaczęliśmy zdjęcia w słonecznym Izraelu, a zaraz potem przenieśliśmy się do zasypanej śniegiem Polski. Vincent musiał chodzić po lesie boso, ubrany w cienki drelich, przy temperaturze sięgającej nawet minus 30 stopni. Każdego dnia był wystawiony na działanie mrozu, co musiało wymagać niezwykłego zaangażowania z jego strony. Oczywiście przedsięwzięliśmy wszelkie środki ostrożności. Vincent spisał się znakomicie, mimo iż współpraca często nie była łatwa. Wpasował się idealnie w miejsce i rolę, co potwierdziła nagroda za najlepszą rolę męską na festiwalu w Wenecji.
Droga donikąd
Przyroda jest integralną częścią filmu. Las, zwierzęta, potrzeba zaspokajania głodu, przymus zabijania, trwanie w bezlitosnym, a jednocześnie pięknym krajobrazie. To historia człowieka i natury. Przyrody pokazanej bez sentymentalizmu, ale z całym swoim splendorem. Jest to egzystencjalna podróż outsidera donikąd. Przecież nawet gdyby Mohammedowi udało się uciec przed pościgiem, czy kiedykolwiek mógłby wrócić do domu? Czy kiedykolwiek zdołałby się zaadoptować w świecie, w którym przeżył traumę bycia ściganym?
Szczególnie ważna jest dla mnie scena, w której Mohammeda budzą sarny. Jego pierwszym odruchem jest sięgnąć po broń, zabić. Zwierzęta się go jednak nie boją. Spoglądają na niego z taką samą ciekawością, z jaką on przygląda się im. Jakby należały do tego samego gatunku, jakby dzieliły ten sam los - w takim samym stopniu podlegały prawom natury. To moment, w którym bohater zdaje sobie sprawę, że jest częścią większej całości. Już wie, że nie uda mu się przeżyć, ale właśnie wtedy dostrzega piękno osaczającej go natury.