"Erin Brockovich": NA PLANIE
Zdjęcia do filmu rozpoczęły się 25 maja 1999. Ekipa odwiedziła z kamerą kilka małych, prowincjonalnych miasteczek na obrzeżach pustyni Mojave. Były wśród nich Hinkley, gdzie doszło do autentycznego skażenia i Boron, gdzie znajdują się dwie kopalnie boraksu, lądowisko wahadłowców kosmicznych NASA i siedziba sądu, w którym ogłoszono wyrok skierowujący sprawę o zanieczyszczenie wody do dalszego postępowania. Werdykt ogłasza w filmie sędzia LeRoy A. Simmons, który przed laty przewodniczył rozprawie.
Ekipa powróciła następnie na dwa tygodnie do Los Angeles, po czym przeniosła się do Ventura w Kalifornii. Zdjęcia ukończono dziesięć dni później, 5 sierpnia, w Santa Ventura Studios.
Steven Soderbergh mówi: „Postanowiłem, że o ile to tylko będzie możliwe, będziemy kręcić tam, gdzie miały miejsce wydarzenia pokazane w filmie. Kiedy po raz pierwszy przyjechaliśmy do Hinkley, zrozumiałem, że kiedy wielki koncern przejął władzę nad całym miasteczkiem, jego mieszkańcy nie mieli nikogo, kto by się za nimi ujął. Pewnych rzeczy nie da się odtworzyć na planie, można je znaleźć tylko w autentycznych miejscach. Zatrudniliśmy nawet statystów, którzy byli świadkami wydarzeń ukazanych w filmie, zależało nam bowiem, by ich osobiste doświadczenia znalazły swoje odbicie na ekranie, a oni sami zyskali pewność, że ich pomoc na coś się przydała”.
Autor zdjęć Ed Lachman, który pracował ze Stevenem Soderberghiem przy "The Limey", mówi: „Wiedziałem, że będziemy kręcić wysokobudżetowy film w utrzymany w manierze zbliżonej do kina niezależnego. Steven chciał zastosować technikę punktu widzenia i zrealizować film utrzymany w naturalistycznym stylu, czemu nie należy się dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę, że kręciliśmy głównie w plenerze”.
Steven Soderbergh mówi: Chciałem, by widz odnosił wrażenie, że ogląda film dokumentalny. Zależało mi, by sytuacje pokazane na ekranie robiły wrażenie uchwyconych okiem kamery, a nie pieczołowicie zainscenizowanych. Wszystkie ujęcia kręcono więc z dwóch kamer jednocześnie. Nie mogłem powiedzieć aktorom: ‘Udało się wam zaimprowizować wspaniałą scenę. Czy moglibyście ją powtórzyć?’. Zabiłbym w nich w ten sposób wszelką spontaniczność - mówi Steven Soderbergh. - Taka metoda jest dla aktorów niczym zastrzyk prawdziwej energii, bo wiedzą, że muszą cały czas dawać z siebie wszystko”.
Ed Lachman mówi: „Staraliśmy się zminimalizować aspekt techniczny i skupić się na kreacjach aktorskich. Zależało nam na wykreowaniu autentycznej rzeczywistości, w której panują zróżnicowane warunki”.
Scenograf Philip Messina mówi: „Na planie ‘Erin Brockovich’ współpracowałem ściśle z reżyserem Stevenem Soderberghiem i autorem zdjęć Edem Lachmanem. Zwykle przygotowuję pierwsze projekty scenografii po wstępnych rozmowach z reżyserem, tym razem było jednak inaczej, bo Steven wybrał już niektóre plenery. Zrobił przy tym zdjęcia, które przemawiały lepiej niż słowa. Dzięki nim nabraliśmy wyobrażeń o stylu przyszłego filmu”.
Kluczowe sceny filmy rozgrywają się w domu rodziny Jensenów i kancelarii firmy Masry & Vititoe. Philip Messina mówi: „Erin i Ed służyli nam nieocenioną pomocą. Spędzili z nami mnóstwo czasu, kilka razy spotkali się także z projektantem kostiumów i rekwizytorami. Erin pokazała nam stenogramy i dokumenty z procesu, a Ed pozwolił nam skopiować niektóre ze swoich dyplomów, które powiesiliśmy następnie w filmowej kancelarii”.
Projektant kostiumów Jeffrey Kurland współpracował z Julią Roberts już wcześniej, przy filmach "Wszyscy mówią: kocham cię" i "Mój chłopak się żeni". Jak mówi: „Erin jest wielką indywidualistką, co czyni z niej wspaniałą postać. Robi, co chce i nie obchodzi ją, co myślą o niej inni. Jest wierna samej sobie i stąd czerpie swoją siłę. Nosi, co jej się żywnie podoba, a nie ma lepszej postaci dla projektanta niż ktoś taki. Zależało nam, by filmowa Erin do złudzenia przypominała prawdziwą. Jest ekscentryczna, ale nie chcieliśmy, by wydała się groteskowa czy śmieszna. Erin pokazała mi swoje zdjęcia z okresu, w którym toczy się akcja filmu, co pozwoliło mi nabrać wyobrażeń, jak się ubierała. Nosiła minispódniczki, szpilki i wydekoltowane sukienki. Nosi je zresztą do dziś, a trzeba przyznać, że wygląda w nich fantastycznie. Przygotowałem 52 kostiumy dla Julii Roberts. Nie pozostawało jej nic innego, jak nauczyć się biegać w wysokich szpilkach...”.