"Egoiści": CZAS EGOISTÓW
Egoiści - mozaikowy portret młodej wielkomiejskiej elity. Ludzi odurzonych szokiem wolności, nie potrafiących się odnaleźć w labiryntach nowej rzeczywistości.
Strzępy historii, fragmenty zdarzeń łączy wspólny temat rozstania, ludzi samotnych, niezdolnych do miłości, pogrążonych w cynicznym transie - zagadkowym stanie duszy, w którym wszystko jest dozwolone.
W atmosferze nieustającej imprezy, z oparów alkoholu i narkotyków, w rytmie agresywnej muzyki wyłania się nowe oblicze Warszawy końca lat 90. Miasta nadziei i zawiści. Pieniędzy i tandety. Krzyża i burdeli.
Mariusz Treliński
Czworo młodych - przedstawicieli warszawskich elit - czerpie pełnymi garściami z życia. Zabawa, seks, narkotyki - aż do samozatracenia. W pewnej chwili przychodzą jednak pytania - i to te najważniejsze, o sens życia. Jak na nie odpowiedzieć?
Egoiści to mozaikowy portret pokolenia sięgającego po sukces w ostatniej dekadzie XX wieku. Ich powstanie było - jak się zdaje - kwestią czasu. Co ciekawe, twórca Egoistów, Mariusz Treliński, nie ukrywa, że jest to utwór w pewnym stopniu autobiograficzny, a na pewno wynikający z własnych obserwacji. Określenie "młoda elita", jakiego używa przedstawiając swój film, ma wydźwięk ironiczny: skąd się wzięło, wyjaśnia w zamieszczonej obok wypowiedzi. Jednak sama filmowa opowieść pozbawiona jest ironii: to drastyczny obraz zachowań młodych, których stać na wszystko - żyjących chwilą sybarytów, zmierzających prostą drogą ku samozatraceniu. Alkohol, narkotyki, zabawa, swoboda seksualna na granicy wyuzdania czy wręcz perwersji - to dominujące elementy ich stylu bycia. Na pierwszy rzut oka barwne i ekscytujące, dla postronnych obserwatorów nawet pociągające, dozowane bez jakiegokolwiek umiaru prowadzą do ślepego zaułka, całkowitego uzależnienia i degrengolady. To jednak własny wybór jednostek, choć jego konsekwencje mogą dotknąć innych, zwłaszcza najbliższych. Ale tym, co budzi autentyczny niepokój, to duchowa pustka - już nie jednostek, ale tej całej zbiorowości, która poprzez swoją eksponowaną pozycję w świadomości społecznej wyrasta na atrakcyjny wzorzec do naśladowania. Egoiści - trudno o lepszą i bardziej lakoniczną charakterystykę tej grupy - to z jednej strony próba opisu mentalności współczesnych ludzi sukcesu, polskich "celebrities", z drugiej zaś protest przeciwko pustce charakteryzującej ogół ich działań. A także - próba przebudzenia tego środowiska, zmuszenia go do refleksji nad sobą.
Egoiści to film, który łatwo porównać ze Słodkim życiem Federico Felliniego albo z podejmującym podobne wątki Crashem Davida Cronenberga. Podobnie jak tamte utwory film Trelińskiego przedstawia podobne środowisko, posługując się przy tym środkami drastycznymi, choć atrakcyjnymi wizualnie, i stawiając brutalne diagnozy. I tak samo jak tamte filmy Egoiści wywoływać będą kontrowersje. Ba - już wywołują, czego dowodem relacje z prestiżowych imprez filmowych - XXV Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i XVI Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Warszawie. Wzburzenie na projekcji konkursowej w Gdyni było tak silne, że dyskusje między zwolennikami i przeciwnikami Egoistów zaczęły się jeszcze w trakcie seansu, osiągając swoją kulminację podczas konferencji prasowej. Tym bardziej wartościowa jest nagroda jury młodzieżowego przyznana w trakcie gdyńskiego festiwalu.
Warto jednak spojrzeć na prowokujący, a dla niektórych nawet skandalizujący film Trelińskiego przez pryzmat całokształtu działalności artystycznej reżysera. Nastrój dekadencji, egzystencja na granicy nihilizmu, pustka wywołana utratą poczucia wyższych wartości, eksponowane w Egoistach, pojawiły się już w debiutanckim filmie telewizyjnym Zad wielkiego wieloryba, nie mówiąc o Pożegnaniu jesieni według Witkacego. Mimo założonej przez twórcę kontrkulturowości Egoiści odwołują się do innej artystycznej pasji Trelińskiego - opery. I to nie tylko dlatego, że są w tym filmie sceny utrzymane w konwencji widowiska operowego. To także - dokonana wspólnie ze znakomitym kompozytorem muzyki współczesnej i teatralnej Pawłem Mykietynem - koncepcja opracowania muzycznego dzieła, o którym sam reżyser mówi, że jest filmem muzycznym.