"Eden": O BOHATERZE
Youzeck, a właściwie Józek. Józek K. Ten Józek wędruje przez świat Andrzeja Czeczota już od ponad ćwierćwiecza.
Gdzieś w połowie lat 70-ych Czeczot narysował w tygodniku „Literatura” ODPALENIE PUSTEGO CZŁONU JÓZKA K. NAD PUSTYNIˇ BŁĘDOWSKˇ - rysunek przedstawiał frunącego wysoko w powietrzu szczęśliwego, rozmemłanego pijaczka, który w kierunku oddalającej się ziemi cisnął opróżnioną właśnie flaszkę. Może to właśnie wtedy Youzeck ruszył w swoją odyseję?
Tę samą postać odnajdujemy na wielu innych rysunkach Czeczota. Czasem występuje jako pastuch w pasiastych portkach, chłopek-roztropek, który żywemu nie przepuści, ale gdy trzeba, to samego diabła wyprowadzi w pole.
Kiedy indziej w kufajce i bereciku z antenką uosabia plebejusza z nadwislańskiego miasta - robociarza, ciecia, chłoporobotnika. Zdemoralizowanego przez robaczywą rzeczywistość Polaka, który może i wszystko potrafi, ale rzadko mu się chce. Wesołego bumelanta, nierzadko uwięzionego w pętli czasu między wodopojem baru, a domem, gdzie czeka zaniedbana bulwiasta żona.
Potem Józek wylądował w Nowym Jorku, gdzie Czeczot bez trudu wytropił go pośród Polaków na Greenpoincie. Poszaleli razem w Wielkim Jabłku, aż Józek nagle nabrał kolorów, w sensie najzupełniej dosłownym.
Podbiwszy świat razem wrócili na Ojczyzny łono, do Łodzi, gdzie Józek dorabiał pedałując rikszą.
I gdzie natychmiast Czeczot, z pomocą Urbaniaka, zaczął pieczołowicie organizować Józkowi, teraz już Youzeck’owi, wielką wyprawę powrotną - przez Piekło i Niebo do Ziemi Obiecanej. Tak powstał „Eden”.