Reklama

"Eden Lake": ZDJĘCIA

Zdjęcia do EDEN LAKE rozpoczęły się 29-ego lipca i zakończyły 10-ego września 2007 roku. Tuż przed pierwszym klapsem producent Christian Colson kończył jeszcze jeden swój projekt. "Zdałem sobie sprawę, że nie mam szansy ciągnąc obu filmów naraz", mówi. "Potrzebowałem więc w zastępstwie kogoś skrajnie wręcz profesjonalnego i jednocześnie łatwego we współpracy, kogoś, kto szybko zdobędzie zaufanie ekipy. Taką osobą był Richard Holmes."

Zdjęcia do EDEN LAKE rozpoczęły się 29-ego lipca i zakończyły 10-ego września 2007 roku. Tuż przed pierwszym klapsem producent Christian Colson kończył jeszcze jeden swój projekt. 
"Zdałem sobie sprawę, że nie mam szansy ciągnąc obu filmów naraz", mówi. "Potrzebowałem więc w zastępstwie kogoś skrajnie wręcz profesjonalnego i jednocześnie łatwego we współpracy, kogoś, kto szybko zdobędzie zaufanie ekipy. Taką osobą był Richard Holmes."

"EDEN LAKE nie był w moim stylu", mówi Holmes. "Jestem specjalistą od komedii (m.in. Polowanie na grube ryby/Shooting Fish), ale Christian tak nalegał, że się zgodziłem. Przeczytałem scenariusz i pomyślałem, że ma bardzo przemyślaną i zgrabną strukturę. Ukołysze cię i wyciszy na początku, a potem zamieni się w koszmar. I to nieoczekiwane zakończenie! A kiedy jeszcze spotkałem Michaela Fassbendera, Kelly Reilly i Jamesa Watkinsa, wiedziałem, że z tymi ludźmi warto pracować."

Holmes od początku uważał główny wątek EDEN LAKE za bardzo wiarygodny.

Reklama

"To współczesny Władca much, ponieważ w podobnym tonie porusza problem szaleństwa. Przemoc jest urealniona, napięcie wręcz namacalne. Bohaterowie brutalni i bezlitośni."

"Spędziliśmy z kamerą sześć miesięcy w lesie", mówi James Watkins. "To była trudna praca, ale te warunki mobilizowały całą ekipę. Oczywiście, jak wszyscy filmowcy, mieliśmy ambicje przekraczające budżet i harmonogram pracy. Jako scenarzyście łatwo mi było napisać sceny walk czy uderzenia samochodu w drzewo, ale teraz jako reżyser, to samo miałem nakręcić! Nagle ci wszyscy kaskaderzy, goście od efektów specjalnych, strażacy, operatorzy kamer patrzą na ciebie i czekają na wytyczne. A ty masz jedno ujęcie, by to wszystko zsynchronizować na taśmie. To wymagało ode mnie ogromnej dyscypliny umysłowej."

Dla Jacka O'Connella praca na planie przypominała wakacje. "Było gorące lato, mieliśmy blisko do wspaniałej plaży, byłem w siódmym niebie! Pochodzę z Derby i muszę przejechać niezły kawałek drogi, żeby poczuć pod stopami piasek. Poza tym jeździliśmy na BMX-ach, graliśmy w piłkę. Uwielbiałem każdą minutę spędzoną na planie!"

Także dla Thomasa Turgoose'a praca na planie była jak spotkanie z przyjaciółmi po latach. "Co wieczór wychodziliśmy do knajpy na wspólną kolację. Zawsze było bardzo wesoło. Michael Fassbender to jeden z najzabawniejszych ludzi, jakich znam! Dosłownie płakałem ze śmiechu!"

Dobry humor Fassbendera pomógł Thomasowi podczas kręcenia najbardziej przerażających scen. "Największym wyzwaniem dla mnie był moment, w którym mój bohater Cooper tnie Steve'a nożem. "Mike był przywiązany do drzewa cały dzień, na bosaka, zziębnięty, ale nawet się nie skrzywił. Dał pokaz świetnej gry mimo naprawdę trudnych warunków. Nie wiedziałem, jak podejść do tej strasznej sceny, ale dzięki cierpliwości i dobremu nastrojowi Mike'a przeszło to w miarę spokojnie i łatwo."

Także scena śmierci Coopera okazała się dla Turgoose'a sporym wyzwaniem. "Ciekawie było popatrzeć na siebie po zabiegach specjalisty od efektów specjalnych, Paula Hyetta", śmieje się Thomas. "Ale im bliżej kręcenia tej sceny, tym bardziej się denerwowałem", dodaje. "Kelly Reilly poradziła mi, żebym przestał obsesyjnie o tym myśleć i spróbował się odprężyć. Otuchy dodało mi to, że ona też nie była zbyt wyluzowana. W końcu dałem z siebie wszystko i scena przebiegła tak, jak sobie zaplanowałem. "

Ale i Jack O'Connell nie miał łatwego zadania. "Ciężko mi było grać kogoś tak bardzo wrednego wobec Kelly. Ale najtrudniej było mi skoncentrować się w ostatniej scenie, kiedy Brett przymierza przed lustrem okulary Steve'a. Stracił przecież prawie wszystko! Jego przyjaciel Cooper nie żyje, dziewczyna uciekła, ale mimo to zachowuje spokój. Spojrzenie w kamerę bez mrugnięcia okiem,

bez cienia wyrzutów sumienia było dla mnie największym wyzwaniem."

"Dość łatwo za to poradziłem sobie z wytłumaczeniem zachowania Bretta wobec śmierci swojego psa. Oprócz tego zwierzaka, chłopak nie miał nikogo, na kim mógłby polegać. Ojciec się nim nie interesował, a koledzy służyli mu do wypełniania poleceń. Bonnie nigdy go nie zawiodła i stąd wzięła się prawdziwa nienawiść do Steve'a, który pozbawił życia jego najlepszego i jedynego przyjaciela. Zrozumienie tego pozwoliło mi lepiej wczuć się w rolę."

O'Connell dobrze wspomina pracę z reżyserem. " Ponieważ byłem w tym samym wieku, co mój bohater, wiedziałem jakich zwrotów i słów używać. Pewnie na każdym innym planie nie mógłbym marzyć nawet o wyrażeniu swojego zdania, tutaj jednak James już na wstępie poprosił o nasze sugestie. To, według mnie, świadczy o profesjonalnym podejściu do pracy."

Dla Kelly Reilly EDEN LAKE to nie tylko film o przemocy i jej następstwach. "James świetnie pokazał najbardziej wzruszającą scenę pomiędzy Steve'm i Jenny. Dziewczyna nie wie, że Steve zorganizował ten wyjazd, aby się jej oświadczyć. Kiedy zostaje zraniony, a ona próbuje go ratować, znajduje w kieszeni pierścionek zaręczynowy. To bardzo intymna, chwytająca za serce scena. Wiedzieliśmy z Mike'm, że musimy w tym momencie dać z siebie wszystko i z dużą wrażliwością pokazać, jak mogłoby wyglądać ich życie, gdyby nie feralne spotkanie."

"Miałam szczęście, że James aprobował moje uwagi do scenariusza. Jego podejście dalekie było od schematów, w jakie przy pierwszym klapsie popada wielu znanych mi reżyserów. Nie męczył nas swoimi wizjami, ale dawał wiele swobody w interpretowaniu scenariusza."

James Watkins wiele uwagi poświęcił charakterom głównych bohaterów. "Nie chciałem, żeby Jenny i Steve byli podobni do grzeczniutkich Kena i Barbie, których publiczność chce sama zabić już na początku filmu. Chciałem, by widzowie na tyle utożsamili się z nimi, żeby mogli zapytać 'Co JA zrobiłbym na ich miejscu? Postawiłbym się czy zwiał?'. Stąd też zależało mi na tym, żeby ludzie poczuli ich miłość zanim poczują ich ból."

Aktorzy nie zapomnieli o jeszcze jednym ważnym członku ekipy. "Bardzo miło wspominam zdjęcia z psem", mówi Jack O'Connell. "Jestem miłośnikiem wielkich, groźnych psów i ten rottweiler od razu przypadł mi do gustu. Był tylko jeden problem. Klaus (grający Bonnie, ukochanego psa Bretta) przepadał za frankfurterkami. Jego trener mógł cały dzień uczyć go kolejnej ważnej sceny,

a on i tak poleciał za każdym, u kogo wyczuł te kiełbaski!"

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Eden Lake
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy