Reklama

"Eden Lake": JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

"Mamy problem z naszymi dziećmi i młodzieżą" tłumaczy reżyser James Watkins. "Jako społeczeństwo jesteśmy rozdarci. Z jednej strony myślimy o nich jak o niewinnych istotach, które potrzebują ochrony i wsparcia przed niebezpieczeństwami świata dorosłych. Z drugiej strony, jak wynika z nagłówków gazet, te istoty mogą być agresywne i opanowane żądzą niszczenia. Chciałem opowiedzieć historię, która zgłębiać będzie napięcie między tymi dwoma, pozostającymi ze sobą w konflikcie, punktami widzenia.

Główna bohaterka filmu, Jenny, jest ofiarą przerażającej zbrodni popełnionej przez dzieci. W jej wyniku sama staje się sprawczynią czegoś równie potwornego. Jak się z tym czujemy? Kto jest tak naprawdę winien? Wydało mi się to interesującym materiałem na thriller. Nie chciałem napisać realistycznego społecznie dramatu na temat: 'to jest złe', bo to banał. Chciałem udramatyzować tę historię w ściskający serce sposób. Na bardziej podstawowym poziomie wydaje mi się, że film jest opowieścią z przestrogą: 'Nie pozwól się wplątać'."

Reklama

"Znałem producenta Christiana Colsona. Bardzo podobało mi się, co zrobił z filmem Zejście/The Descent i do niego zwróciłem się z pomysłem. Moje warunki były jasne: chciałem wyreżyserować film i on musiał się na to zgodzić" dodaje ze śmiechem Watkins.

Colson mówi "Kiedy pierwszy raz przeczytałem scenariusz byłem zaszokowany, ale też ożywiony. Czułem, że to jest film, na który ludzie faktycznie mogą pójść a potem jeszcze długo dyskutować na jego temat. Moralna niejednoznaczność sprawiała, że historia stawała się jeszcze bardziej przerażająca i w jakiś sposób bardziej realna. W każdym razie przekonałem się na tyle, by dać Jamesowi pieniądze na krótki film oparty na tym długometrażowym pomyśle. Chciałem, by mógł zdobyć trochę doświadczenia za kamerą."

Kontynuuje ze śmiechem "Robiąc ten krótki metraż James udowodnił, że jest strasznym reżyserem. Na szczęście stało się tak jak myślałem, czyli to doświadczenie stało się fantastycznym narzędziem do jego rozwoju. Na plaży w Kornwalii dostaliśmy niezwykle cenną lekcję - dowiedzieliśmy się co na ekranie zdaje egzamin, a co nie. Nauczyliśmy się tak wiele, że zdecydowaliśmy się na jeszcze jeden krótki film, tym razem skupiając się głównie na sekwencji tortur, która zresztą znalazła się w filmie długometrażowym.

Oba krótkie filmy dały nam wystarczająco dużo materiału filmowego, by dołączyć go do scenariusza i pokazać osobom, u których szukaliśmy funduszy oraz dystrybutorom. Ponieważ byliśmy w stanie udowodnić siłę naszej historii i talentu Jamesa jako reżysera, EDEN LAKE szynko zebrał pieniądze i rozpoczęła się produkcja."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Eden Lake
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy